Radio WatykańskieRadio Watykańskie
Redazione +390669884602 | +390669884565 | e-mail: sekpol@vatiradio.va

15/06/2009

Papież i Stolica Apostolska

  •  Austriaccy biskupi w Watykanie

  •  Papież popiera wysiłki zakonnic podejmowane w obronie godności wykorzystywanych kobiet

  •  Watykan: nowy lekarz papieski

  • Kościół na świecie

  •  Ofiary przemocy w Meksyku i Kolumbii

  •  Gwatemala: Kościół wobec fali przemocy

  •  Honduras nad przepaścią

  •  USA: katolicy i anglikanie o zadłużeniu i antykoncepcji

  •  Wietnam: „dokręcanie śruby” katolikom

  •  Ukraina: greckokatolicki katechizm

  • Kultura i społeczeństwo

  •  WHO: bezpiecznie tylko przy 30 km/h

  •  Przegląd Powszechny – prezentacja numeru czerwcowego

  •  To jest serce umierające z miłości dla nas – o cudzie eucharystycznym z Lanciano opowiada o. Zbigniew Deryło OFMConv

  •  Dziennik 15.06.2009 - wersja dźwiękowa

  •  Magazyn w poniedziałek: cud w Lanciano

  • Papież i Stolica Apostolska



     Austriaccy biskupi w Watykanie

    ◊     Papież przyjął na półtoragodzinnej audiencji austriackich biskupów.

    Czteroosobowa delegacja episkopatu Austrii przybyła do Watykanu na od dawna już planowane rozmowy w Kurii Rzymskiej o sytuacji Kościoła w tym kraju. Na czele grupy stoi przewodniczący konferencji biskupów, kard. Christoph Schönborn z Wiednia. W skład delegacji wchodzą też: jego zastępca, bp Egon Kapellari z Grazu, oraz abp Alois Kothgasser z Salzburga i bp Ludwig Schwarz z Linzu. Zaraz po jej powrocie z Rzymu w środę 17 czerwca rozpocznie się w Mariazell letnia sesja episkopatu. Wśród tematów obrad są przygotowania do kongresu rad parafialnych, który odbędzie się w tym austriackim sanktuarium maryjnym w dniach 13-15 maja 2010 r. Biskupi omówią też inicjatywy na rozpoczynający się już 19 czerwca Rok Kapłaństwa. Ponadto mówić się będzie o problemach kościelnych dzieł pomocy. Jak się oblicza, Kościół w Austrii w ciągu ostatnich 15 lat utracił ponad 370 tys. wiernych.

    ak/ kathpress, afp


    inizio pagina

     Papież popiera wysiłki zakonnic podejmowane w obronie godności wykorzystywanych kobiet

    ◊     Z coraz odważniejszym zaangażowaniem w obronie praw człowieka trzeba przezwyciężać wszelkie formy jego wykorzystywania. Przypomina o tym przesłanie, które w imieniu Papieża kard. Tarcisio Bertone wystosował do uczestniczek i uczestników rozpoczętego dziś w Rzymie trzydniowego (od 15 do 18 czerwca) kongresu o zaangażowaniu zakonnic w walkę z „handlem żywym towarem”. Spotkanie urządziły wspólnie Międzynarodowa Unia Przełożonych Generalnych zakonów żeńskich (UISG) i Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM). W telegramie przesłanym na ręce stojącej na czele Unii Przełożonych Generalnych s. Louise’y Madore ze Zgromadzenia Córek Mądrości watykański sekretarz stanu wyraża uznanie Benedykta XVI dla tej chwalebnej i znaczącej inicjatywy. Ojciec Święty życzy – czytamy w przesłaniu – by wzbudziła ona odnowioną świadomość ogromnej wartości życia.

    Obrady kongresu otworzył przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących. Przypomniał on to, co Papież napisał w przesłaniu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy obchodzony w 2007 r.: „Niemało kobiet pada ofiarą handlu ludźmi i prostytucji. W zakresie łączenia rodzin opiekunki społeczne, a w szczególności siostry zakonne mogą służyć cennym pośrednictwem, zasługującym na coraz większe uznanie”. „To określenie «niemało» – powiedział abp Antonio Maria Vegliò – w przypadku handlu kobietami i dziećmi obejmuje według najnowszych statystyk więcej niż 4 mln ofiar. Ponad połowa z nich, najczęściej wbrew swej woli, jest wykorzystywana seksualnie”.

    Handel ludźmi to forma niewolnictwa XXI wieku, obrażająca ludzką godność i wolność – zwrócił uwagę o. Eusebio Hernández Sola OSA z Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego. Jej ofiarą padają liczne kobiety i dziewczęta, ale także mężczyźni i chłopcy. W większości pochodzą oni z krajów ubogich. Osoby zakonne mają do odegrania szczególną, proroczą rolę w walce z nowymi formami ubóstwa. S. Bernadette Sangma FMA, pracująca w Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, poinformowała, że wiele zgromadzeń żeńskich, a także pewne męskie, uznało na swych kapitułach generalnych walkę z „handlem żywym towarem” za jedno z obowiązkowych zadań. Ze względu na międzynarodowe powiązania organizacji przestępczych uprawiających ten proceder, w walce z nim konieczna jest współpraca obejmująca zarówno kraje pochodzenia ofiar, jak też ich tranzytu oraz przeznaczenia.

    ak/ rv, fides


    inizio pagina

     Watykan: nowy lekarz papieski

    ◊     Doktor Patrizio Polisca został nowym lekarzem papieskim. Benedykt XVI mianował go dziś wicedyrektorem departamentu zdrowia i higieny w Watykanie. Nowy lekarz Domu Papieskiego ma 55 lat. Specjalizował się w kardiologii, reanimacji i anestezjologii.

    Doktor Polisca od kilku lat był asystentem doktora Renato Buzzonettiego. Sędziwy kardiolog przepracował w Watykanie ponad 30 lat, służąc czterem ostatnim Papieżom, a obecnie, w wieku 85 lat, przeszedł na emeryturę. Jak wyjaśniło Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej, od dziesięcioleci w Watykanie nie ma już oficjalnego etatu lekarza papieskiego. Pełniący tę funkcję specjalista zatrudniony jest w departamencie zdrowia. W uznaniu wieloletnich zasług Benedykt XVI pozostawił jednak doktorowi Buzzonettiemu tytuł lekarza emerytowanego.

    jp/ rv


    inizio pagina

    Kościół na świecie



     Ofiary przemocy w Meksyku i Kolumbii

    ◊     Ludzie Kościoła wciąż padają ofiarą przemocy w Ameryce Łacińskiej. Ksiądz i dwóch seminarzystów poniosło śmierć 14 czerwca w mieście Altamirano w południowym Meksyku. Ks. Habacuc Hernández Benítez wraz z klerykami Eduardo Oregónem Benítezem i Silvestre Gonzálezem Cambrónem jechali samochodem na spotkanie powołaniowe. Wszyscy trzej zostali w niewyjaśnionych okolicznościach zastrzeleni z broni palnej. Nie jest wykluczone, że padli ofiarą porachunków między kartelami narkotykowymi.

    Z kolei oburzenie i głęboki smutek wyraził episkopat Kolumbii po śmierci 40-letniego nauczyciela i katolickiego działacza społecznego Jorge Humberto Echeverri Garro, zamordowanego przez partyzantów operujących na pograniczu z Wenezuelą. Do wydarzenia doszło 11 czerwca w miejscowości Colonos podczas spotkania tamtejszego duszpasterstwa społecznego na temat jednego z projektów socjalnych, które miała realizować tam niemiecka Caritas. Partyzanci wdarli się na teren spotkania, zabijając z zimną krwią Jorge Echeverri. Kolumbijski sekretariat ds. duszpasterstwa społecznego zaznaczył przy tym, że do zabójstw nauczycieli pracujących wśród Indian na terenach ogarniętych konfliktem dochodziło w ostatnim czasie wielokrotnie.

    tc/ rv


    inizio pagina

     Gwatemala: Kościół wobec fali przemocy

    ◊     Nie pokładamy nadziei w zbrojeniu się i przemocy, lecz w sile pochodzącej od Boga. To ona dodaje nam odwagi w codziennym wypełnianiu obowiązków, skłania do solidarności i miłości bliźniego. Te słowa znalazły się w oświadczeniu episkopatu Gwatemali. Tamtejsi biskupi kolejny raz wyrazili zaniepokojenie narastającym w kraju napięciem. Wskazują, że bezpośrednim powodem są nierówności społeczne, kulturowe, etniczne i ekonomiczne, brak morale oraz powszechne kierowanie się jedynie własnym interesem.

    Episkopat Gwatemali zaniepokojony jest wzrostem przestępczości. Coraz częściej dochodzi do zabójstw, których sprawcy pozostają bezkarni. Kościół apeluje o podjęcie wszelkich możliwych kroków w celu wzmocnienia systemu sądownictwa, aby winni pociągani byli do odpowiedzialności. Należy się skupić na zaspokojeniu podstawowych potrzeb społeczeństwa, takich jak zdrowie, dom, praca, edukacja. Napiętej sytuacji trzeba mądrze stawić czoła, w trosce o dobro wspólne, ale nie poprzez uciekanie się do przemocy – podkreślają biskupi. Pół roku temu gwatemalski Kościół zorganizował w stolicy kraju manifestację w proteście przeciw narastającej przemocy. Wielotysięczny „biały marsz” przeszedł ulicami miasta także 14 czerwca. Wielu uczestników pokojowej manifestacji niosło krzyże.

    Statystycznie każdego dnia w Gwatemali ginie 16 osób. Według oficjalnych danych w 2008 r. zanotowano tam ponad 6 tys. morderstw. Jedna czwarta mieszkańców stolicy żyje w skrajnej nędzy, a w skali całego kraju liczba takich osób wzrosła w ciągu roku o milion (na 12 mln obywateli). Stanowi to naturalną pożywkę dla przestępczości. Dlatego od lat Kościół apeluje o wprowadzenie polityki zmniejszającej nierówności społeczne i ekonomiczne, co mogłoby zahamować degradację cywilizacyjną.

    jp/ rv, fides


    inizio pagina

     Honduras nad przepaścią

    ◊     Dramatyczny apel w sprawie katastrofalnego rozkładu demokracji w Hondurasie wystosowali tamtejsi biskupi. Jak czytamy w komunikacie Komisji Episkopatu ds. Duszpasterstwa, wszystkie instytucje publiczne tracą wiarygodność w oczach obywateli. Można odnieść wrażenie, że zapominają one o kraju i dobru wspólnym, które jest jedyną racją bytu państwa, partii politycznych i wszelkich instytucji. Politycy dbają jedynie o interesy indywidualne bądź grupowe, podczas gdy przeważająca większość społeczeństwa zmaga się z poważnymi problemami, które są skutkiem niesprawiedliwego systemu. Honduraskich biskupów niepokoi również zapowiedź zmian w konstytucji. Niezrozumiały jest – jak czytamy w komunikacie – pośpiech, z jakim postępuje rząd w tej sprawie. Episkopat uznaje, że konstytucję można ulepszyć, jednakże trzeba się do tego dobrze przygotować. Pochopne reformy prowadzą jedynie do polaryzacji społeczeństwa, a w konsekwencji do anarchii i aktów przemocy – ostrzegają biskupi.

    Politykę władz skrytykował też metropolita stołecznej Tegucigalpy. Przestrzegł on rządzących przed narzucaniem społeczeństwu swej ideologii. Wydaje się – stwierdził kard. Óscar Andrés Rodríguez Maradiaga – że ich celem jest pełna jednomyślność społeczeństwa, bo tego, kto odważy się myśleć inaczej, traktuje się jak wroga, którego trzeba wyeliminować. Kard. Rodríguez apeluje zatem do wszystkich obywateli, aby nie byli obojętni na losy kraju, który zmierza do przepaści.

    kb/ fides


    inizio pagina

     USA: katolicy i anglikanie o zadłużeniu i antykoncepcji

    ◊     Katolicy i anglikanie zgadzają się w kwestiach społecznych, różnią się jednak poważnie w dziedzinie moralności osobistej, a zwłaszcza seksualnej. Do takiego wniosku doszli uczestnicy kolejnej rundy dialogu między tymi dwoma Kościołami w Stanach Zjednoczonych. Odbyła się ona w Cincinnati w dniach 25-26 maja, jednak dopiero ostatnio opublikowano komunikat końcowy. Na dwudniowym spotkaniu zajęto się dwiema konkretnymi kwestiami: długiem zagranicznym i antykoncepcją. W odniesieniu do pierwszej stwierdzono, że choć oba Kościoły wychodzą z różnych źródeł i stosują inną metodologię, dochodzą jednak do tych samych wniosków. Inaczej jest z kontrolą płodności. Uczestnicy dialogu potwierdzili istotne różnice między nauczaniem katolickim i anglikańskim. Postanowili również, że tą kwestią będą się jeszcze zajmować na następnym spotkaniu, które odbędzie się w październiku. Poruszony też na nim zostanie problem migracji, a strona anglikańska ustosunkuje się do encykliki Veritatis splendor.

    kb/ rv


    inizio pagina

     Wietnam: dokręcanie śruby katolikom

    ◊     Z Wietnamu napływają wiadomości o kolejnych prześladowaniach Kościoła. W ubiegłym tygodniu władze miejskie Ho Chi Minh skonfiskowały kościół, klasztor, przychodnię, przedszkole i farmę, należące do Zgromadzenia Miłośniczek Krzyża. Siostry żyły na tym terenie od niemal 170 lat. Osiedliły się na stu akrach podmiejskich bagien, które z czasem udało im się osuszyć i zagospodarować. W 1975 r. komuniści zabrali im niemal wszystko. Zostawili jedynie 3,5 akra ziemi, na której siostry rozwinęły dynamiczną działalność duszpasterską, oświatową i charytatywną. Teraz znalazły się na bruku, ponieważ skonfiskowany klasztor był ich jedynym domem w Wietnamie. W grudniu, również w Ho Chi Minh, podobny los spotkał siostry ze zgromadzania św. Pawła z Chartres.

    Natomiast przedwczoraj policja aresztowała katolickiego adwokata Le Cong Dinha, który był obrońcą w procesach politycznych i publicznie domagał się demokratyzacji kraju. Oskarżono go o współpracę z krajowymi i zagranicznymi reakcjonistami, a także o rozpowszechnianie materiałów godzących w bezpieczeństwo państwa. Jak podała policja, w biurze prawnika znaleziono projekt nowej konstytucji Wietnamu. Świadczy to zdaniem władz o przygotowaniach do zamachu stanu.

    kb/ vcn, asianews, ucan


    inizio pagina

     Ukraina: greckokatolicki katechizm

    ◊     Gotowy jest już katechizm ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego. Zostanie on opublikowany w 2010 roku i trafi także do wiernych mieszkających za granicą. Dlatego też przetłumaczony zostanie na co najmniej sześć języków, w tym na polski. Wydanie katechizmu stanie się możliwe dzięki finansowemu wsparciu katolickiej organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Za przygotowanie katechizmu odpowiedzialna jest s. Luiza Ciupa z Lwowskiego Instytutu Katechetyki. Do współpracy zostali zaproszeni eksperci z zakresu teologii, katechetyki, liturgiki oraz biblistyki. Nad całością prac pieczę sprawuje bp Peter Stasiuk z ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego w Australii.

    bz/ rv


    inizio pagina

    Kultura i społeczeństwo



     WHO: bezpiecznie tylko przy 30 km/h

    ◊    Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła 15 czerwca raport dotyczący bezpieczeństwa na drogach. Zawiera on ponure dane statystyczne, określając mianem epidemii liczbę groźnych w skutkach wypadków.

    Corocznie ginie na drogach na świecie 1,2 mln ludzi, a około 50 mln wychodzi z wypadków z ciężkimi obrażeniami. „Epidemia” ta, jak określają tragiczną sytuację eksperci WHO, przybiera niestety coraz szersze rozmiary, głównie w krajach ubogich lub średnio zamożnych. Nadmierna prędkość, alkohol, brak pasów bezpieczeństwa czy kasku to najczęstsze przyczyny tragiczności wypadków.

    Zdumiewające jest to, że prawie połowa ofiar wypadków drogowych na świecie to piesi. W następnej kolejności pojawiają się rowerzyści i motocykliści. Tymczasem, według globalnej analizy ekspertów międzynarodowych, w większości krajów nadal nie realizuje się żadnej polityki celem ograniczenia ryzyka wśród tej najbardziej zagrożonej kategorii użytkowników dróg. Prawie połowa przeanalizowanych przez ekspertów krajów nie dysponuje żadnym systemem faworyzującym używanie środków transportu miejskiego jako alternatywy dla samochodu czy poruszanie się pieszo lub na rowerze w warunkach bezpieczeństwa drogowego. Priorytetem powinno być wprowadzenie ograniczenia prędkości w aglomeracjach miejskich do 30 km na godzinę.

    T. Węgrzyn, Genewa


    inizio pagina

     Przegląd Powszechny prezentacja numeru czerwcowego

    ◊    Czerwcowy numer Przeglądu Powszechnego poświęcamy problemowi współczesnej tożsamości Żydów polskich. Tak zwana kwestia żydowska nadal jest bowiem w Polsce paląca i trudno sobie wyobrazić, by przestała nią być w najbliższej przyszłości. Żydzi trwają w polskiej zbiorowej pamięci, nawet jeśli większość współczesnych Polaków z osobą narodowości żydowskiej nigdy osobiście do czynienia nie miała. Z biegiem lat widać coraz wyraźniej, że Holokaust to „wydarzenie graniczne” polskiej historii. Ślady po Zagładzie narodu Żydów polskich wciąż wywołują traumę, czego dowiodły już w czasach III RP publiczne spory o klasztor karmelitanek w Oświęcimiu i o krzyże na oświęcimskim żwirowisku, a także debaty wokół książek Jana Tomasza Grossa. Okazało się przy tym, że polska tożsamość bez odniesień do „kwestii żydowskiej” trudna jest do wyobrażenia.

    Prof. Joanna Tokarska-Bakir pokazuje w Przeglądzie Powszechnym, jak mocno zakorzenione są w Polsce antyżydowskie stereotypy. Kultura chrześcijańska miała w ich powstaniu wielki udział. Do dziś obrazy wynikłe z dawnych teologicznych dziwactw potrafią trwać i wpływać na zbiorowe zachowania. Trudno jednak rzeczywiście wskazać moment, w którym rozróżnienie na „nas, katolików” i „obcych, którzy wierzą inaczej” skutkuje gwałtownymi wybuchami agresji. Wiadomo, że od połowy XIX w. antyjudaistyczne klisze upodobali sobie polityczni ideolodzy.

    Tak zrodził się nowożytny antysemityzm. Jego źródła i różnorakie postaci tropi w swym artykule Alina Cała. Autorka przypomina, że antysemityzm był projektem politycznym, który w znaczący sposób wpływał na kształtowanie się nowoczesnych tożsamości narodowych. Tak działo się zarówno wtedy, gdy inteligenccy endeccy wychowawcy uczyli niepiśmienny lud polskości, jak i wtedy, gdy osoby odczuwające słaby związek z żydowskością zaczynały nagle, pod wpływem obelg miotanych przez antysemitów, odkrywać i budować na nowo swą zapomnianą żydowską tożsamość. Stygmatyzację Żydów uznać by zatem trzeba za najbardziej elementarny objaw przemocy, mającej swe źródło w antysemickich ideologiach. Na Polakach spoczywa szczególna odpowiedzialność. Zanadto ciąży na nas dziedzictwo inteligenckich antysemitów, którzy od końca XIX w. tworzyli nowoczesną polskość, jak i żywotność antyjudaistycznych klisz wciąż od czasu do czasu odzywających się w rodzimym katolicyzmie. „Stygmat żydowski”, ta polska wina przemilczana, wciąż szarpie pamięć, domagając się autentycznego wyznania, skruchy i zadośćuczynienia.

    Historia polskiego antysemityzmu nie skończyła się z końcem ostatniej wojny, tak samo jak historia polskich Żydów nie skończyła się wraz z Zagładą. Zdziwienie, że antysemityzm występuje w kraju, „gdzie Żydów nie ma”, jest fałszywe. Czy obecnie w Polsce stygmatyzacja Żydów przestała być już problemem? Niestety, należy w to wątpić. O wciąż pojawiających się reakcjach na stygmat u osób żydowskiego pochodzenia świadczą teksty żyjących dziś w Polsce dwojga Żydów – Miriam Gonczarskiej i Stanisława Krajewskiego. Wynika z nich, że obawę przed przyznaniem się do żydowskości czuje dziś wiele osób w Polsce. Mamy jednak do czynienia również z czymś nowym, co pozwala żywić nadzieję na zmiany na lepsze. Polscy Żydzi, mimo wszystko, piszą obecnie kolejny rozdział swych dziejów na polskiej ziemi. Rozkwitło ponownie żydowskie życie religijne, które prawie zupełnie zamarło w ostatnich dekadach PRL-u. Coraz częściej do żydowskich gmin wyznaniowych zaglądają ludzie młodzi, których dziadkowie albo nawet pradziadkowie dawno porzucili żydowską religię i narodowość. Żydowskość stała się w jakiś sposób atrakcyjna – także dla Polaków. Niektórzy z nich są stałymi bywalcami na spotkaniach w żydowskich gminach. Powoli tworzy się nowy klimat. Pojawiły się osoby z silną podwójną tożsamością narodową: żydowsko-polską, izraelsko-polską. Strach przed stygmatyzacją jest zatem mniejszy. Nie zniknie on jednak dopóty, dopóki polska pamięć zbiorowa nie upora się z fantomami przeszłości. Póki nie zniknie przemoc – choćby tylko symboliczna, wyrażająca się np. w bezkarnym malowaniu nienawistnych napisów na murach. Ale nawet i wtedy trudno byłoby oddzielić kwestię żydowską od polskości.

    W czerwcowym Przeglądzie Powszechnym kontynuujemy naszą debatę wokół teologii ks. Wacława Hryniewicza. W polskiej teologii bodaj nikt inny nie mówił i nie mówi o Bogu jako miłości tak często i tak konsekwentnie jak teolog z Lublina – pisze Robert M. Rynkowski. Ze skrzypaczką Wandą Wiłkomirską rozmawia Agnieszka Lewandowska-Kąkol, a Zofia Zarębianka zgłębia religijne aspekty poezji Czesława Miłosza. Andrzej Osiński kreśli opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości przez Barbrę Streisand.

    T. Kot SJ, PP


    inizio pagina

     To jest serce umierające z miłości dla nas – o cudzie eucharystycznym z Lanciano opowiada o. Zbigniew Deryło OFMConv

    ◊    O. Zbigniew Deryło OFMConv: Ten cud się wydarzył na początku VIII w., czyli ponad 1250 lat temu. Grupa mnichów bazyliańskich przybyła tu z Konstantynopola, gdyż było tam wówczas wielkie prześladowanie czcicieli ikon. Mnisi mieli odwagę stanąć wobec cesarza w obronie kultu ikon, kierując się wolnością sumienia. Tym samym narazili się na prześladowanie. Wierzący uciekali wówczas w różne strony świata, a część mnichów przybyła właśnie tutaj. Wśród nich był jeden kapłan, bazylianin, o którym mówi się, że zwątpił w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii. Osobiście nie podzielam tego zdania. Wydaje mi się, że doświadczenie prześladowania, jakie go spotkało i znalezienie się w nowych warunkach, w obcym kraju, wstrząsnęło wieloma rzeczami w życiu tego zakonnika. Być może przeżywał kryzys połowy wieku. Może zetknął się z ludźmi wątpiącymi publicznie w obecność Jezusa w Eucharystii. W każdym razie coś wstrząsnęło tym człowiekiem. Nazwałbym to bardziej nocą wewnętrzną niż zwątpieniem. Wprowadzony w tę głęboką noc pytał się o sens swojego kapłaństwa: o to czy rzeczywiście ma boską władzę, czy naprawdę Jezus wyszedł z grobu; bo jeśli nie zmartwychwstał, to on sam nie ma żadnej władzy i wierzy w nieboszczyka, którego nie ma w Eucharystii. Tylko Bóg może powiedzieć, jak bardzo cierpiał ten człowiek i czego doświadczył. Z pewnością ukrywał to przed ludźmi. Tego dnia, kiedy sprawował Eucharystię właśnie na tym terenie, jedynie on sam i Bóg wiedzą, co przeżywał. Myślę, że to był szczyt jego cierpienia. Być może był to moment, że gdyby Bóg nie odpowiedział w taki czy inny sposób, to ten człowiek by się kompletnie załamał.

    - Bóg jednak odpowiedział…

    O. Zbigniew Deryło OFMConv: Tak. Bóg odpowiedział w czasie tej Eucharystii. Po konsekracji, kiedy ów zakonnik wymienił słowa „Bierzcie i jedzcie, to jest moje Ciało… Bierzcie i pijcie, to jest moja Krew” – wtedy zobaczył, że hostia zamienia się w ciało, a wino w krew. I tak jak ten poprzedni stan ukrywał przed ludźmi, tak teraz nie był w stanie nic ukryć, gdyż nie mógł kontynuować Mszy. Jako wschodni mnich liturgię sprawował w małej kapliczce w oddzieleniu od ludzi, jednak słysząc ich szemranie wyszedł do nich mówiąc: „wejdźcie i zobaczcie, jaki cud się dokonał”. Na podstawie tych słów można wnioskować, że ten człowiek zrozumiał, iż jest to odpowiedź zarówno dla niego, jak i dla innych. Odczytał, że Bóg nie ma do niego żalu. Wręcz odwrotnie: ten cud jest pewnego rodzaju nagrodą, za wytrwanie, za to, że nie uciekł, nie odszedł. Uznał to za znak, że obroną dla chrześcijan jest Bóg obecny w Eucharystii, który rozumie i może pomóc. Analogicznie jak św. Tomaszowi, którego my nazywamy niedowiarkiem, Chrystus dał mu do zrozumienia, że użyje nawet jego upadków, wątpliwości i słabości, jeśli będzie trwał szukając Go. Tomasz odczuł wiele miłości w słowach Chrystusa, upadł na kolana wyznając: „Pan mój i Bóg mój!”. Znaczy to, że zrozumiał, iż Pan nie ma do niego żalu.

    - Zrozumiał to i ów bazylianin; przemianę eucharystycznych postaci zobaczyli ludzie. Co działo się dalej?

    O. Zbigniew Deryło OFMConv: Kroniki przekazują, że kilka dni po cudzie mnisi bazylianie zobaczyli, jak cudowne Ciało eucharystyczne się kurczy. W moim przekonaniu uczynili rzecz wskazującą, że byli mądrymi ludźmi, używającymi rozumu i serca. Otóż przygotowali specjalny materiał pokryty szlachetnym suknem i przybili Ciało Pańskie wokół 12 gwoździkami do tego materiału z myślą, żeby je zachować w kształcie hostii dla przyszłych pokoleń. Dzięki temu dzisiaj cudowne Ciało z Lanciano ma okrągły kształt hostii. Krew zgromadziła się natomiast w pięciu osobnych grudkach. Każda z nich jest nieco inna pod względem wielkości i kształtu. Co do hostii, to jej środek jest dziurawy. Oprowadzałem kiedyś grupę z Polski, w której, jak się potem okazało, był kardiolog ze Szwajcarii. Poprosiłem go, aby w najprostszy sposób wyjaśnił mi, tak abym zrozumiał, dlaczego jest ta dziura w środku. Z punktu widzenia nauki potwierdził on to, co powiedzieli lekarze włoscy. Powiedział, że jest to serce ludzkie przekrojone wzdłuż. Dziura powstała, gdyż mnisi przybili je gwoździkami, a ono nie mogło się skurczyć. Dodał, że serce gdy umiera – kurczy się i zamyka.

    Wniosek z tego taki, że mamy tu konające serce, które chciało się zamknąć, serce umierające z miłości dla nas. Nawet przybite gwoździkami zachowało się zgodnie z naturą, zamykając się niejako odwrotnie, na boki. Środek niby jest dziurawy. Jednak gdy się podejdzie blisko i dobrze przyjrzy, to można zobaczyć cieniutką błonkę, która łączy całość.

    - Przez wieki nie brakowało różnych ludzi: zarówno niedowiarków, jak i ciekawych cóż to naprawdę jest za ciało. Podjęto badania. Jaki był ich wynik?

    O. Zbigniew Deryło OFMConv: W 1970 r. i w 1971, pod kierunkiem żyjącego jeszcze prof. Linoli, specjaliści z Uniwersytetu ze Sieny i Arezzo pobrali próbki z Ciała i Krwi i poddali je bardzo dokładnym badaniom, które trwały dwa lata. Konkluzją był telegram, w którym napisali: „Słowo Ciałem się stało”. Potem przywieźli zarówno pobrane próbki, jak i wyniki badań. Mówiąc najprościej stwierdzili, że cudowne Ciało z Lanciano i cudowna Krew należą do gatunku ludzkiego. Grupa krwi: AB. Kawałek pobrany z Ciała Pańskiego jest tkanką mięśnia sercowego. Z punktu widzenia medycyny w cudownym Ciele Eucharystycznym jest kompletne ludzkie serca, gdyż obecne są w nim wszystkie elementy, które tworzą ludzkie serce. Stwierdzono też, że jest to zasuszone mięso, jednak w środku ma żywe białka. Wypisano ile czego jest w takich samych ilościach jak w żywym ludzkim ciele i w świeżej ludzkiej krwi. Nie znaleziono też żadnych środków konserwujących. A zatem od VIII w. po dziś dzień nie było nic robione, aby je zachować w takim stanie, w jakim są.

    Nasi bracia byli ciekawi, czy potwierdzą się badania robione w XVII w. przez komisję lekarską pod kierunkiem miejscowego biskupa. Zważono wówczas Krew Pańską. Mówiono, że z tych pięciu grudek jedna ważyła tyle, co wszystkie, a wszystkie razem tyle co jedna. Grupa lekarzy pod kierunkiem prof. Linoli wiedziała o tym i powtórzyła badanie. Okazało się, że jednak są minimalne różnice. Wyjaśniono to różnicą doskonałości przyrządów, którymi posługiwano się w XVII w. i obecnie. Ówczesne narzędzia nie były tak precyzyjne. Stwierdzone różnice są jednak tak minimalne, że i obecnie można się zgodzić z opinią stwierdzoną w XVII w. Niektórzy wysuwają tu różne teorie, od których ja jednak się wstrzymuję.

    - Obecnie kościół św. Franciszka w Lanciano jest miejscem kultu. Jak reagują ludzie, którzy tu przychodzą?

    O. Zbigniew Deryło OFMConv: Tu przychodzi bardzo dużo ludzi. Po Włochach najwięcej jest Polaków. Następnie najwięcej jest prawosławnych z Rosji i Ukrainy. Spotkałem kiedyś małżeństwo z USA, dwoje starszych ludzi. Bardzo mnie urzekło ich zachowanie: oddali głęboki pokłon. Potem przyszedł do mnie ten człowiek mówiąc, że był diakonem baptystą. Trzy lata temu ponownie przyjął chrzest w Kościele katolickim. Zrezygnował z wszystkich funkcji w Kościele baptystów. Powód? Eucharystia. Przyznał, że kiedyś bardzo zwalczał rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii i kpił z wiary katolików w tę obecność. Pewnego dnia coś się stało, coś w nim pękło. Odczuł wielką miłość do Eucharystii, wielki żal za to, co robił. Odkąd przyjął chrzest wraz z żoną każdego dnia są na Mszy. Już jako baptysta wiedział o Lanciano. Gdy został katolikiem bardzo chciał tu przyjechać.

    Kolejny przykład: kobieta, Rosjanka, aktorka lekko po pięćdziesiątce. Widziałem jej głęboki ukłon wskazujący, że jest ze Wschodu. Podeszła do mnie ze łzami w oczach mówiąc: „Ojcze, jaka jestem szczęśliwa. Ochrzciła mnie babcia w Kościele prawosławnym, ale nie praktykowałam. Kiedyś weszłam zaciekawiona do kościoła katolickiego św. Ludwika w Moskwie. Tej samej nocy przyśnił mi się kapłan trzymający Eucharystię i usłyszałam głos z hostii: czekam na Ciebie, kocham Cię”. Żartobliwie dodała: „Jestem artystką, więc uwierzyłam od razu”. Od pięciu lat jest katoliczką zafascynowaną Eucharystią. Gdy przyjechała tutaj klęczała, wielbiła Pana, płakała mówiąc „On jest moim życiem!”. Jej córka także przyjęła chrzest w Kościele katolickim i wnuczkę również ochrzcili.

    Inny przykład. Przyjeżdża tu także wielu ludzi z Korei. Urzekający jest sposób, w jaki się modlą.

    Opowiadałem kiedyś Polakom o Jezusie w Eucharystii, kim jest tutaj. Jedna z kobiet zaczęła tak mocno płakać, że wykrzyczała swój ból. Mówiła: „To ja Cię tak lekceważyłam, Panie mój!”. Odeszła od grupy, uklękła blisko cudu i długi czas trwała w potoku łez. Potem przyszła do mnie i poprosiła o spowiedź. Zapytała o kasetę, o książkę, gdyż chce mówić o tym ludziom. Jest dziennikarką w Polsce.

    - Ludzie chodzący do kościoła widzą hostię. Kapłan sprawujący codziennie Eucharystię trzyma przemienioną hostię w rękach. Jednak takie miejsca jak to, gdzie widać hostię zmienioną w Ciało i wino zmienione w Krew, przemawiają do wyobraźni. Czy pobudza wiarę w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii?

    O. Zbigniew Deryło OFMConv: Odpowiem najprościej: mogą, jeśli człowiek jest otwarty. Nie muszą, gdyż bardzo dużo zależy od nas. Mnie osobiście bardzo pomogło i pomaga bycie tutaj. Dlaczego? Kiedy znalazłem się tu pierwszy raz w 1983 r., jako młody franciszkański kleryk, miałem żal do Pana Boga, że to miejsce nie należy do mojej prowincji, bo wówczas mógłbym tu być. Tymczasem miejsce to było obsługiwane przez prowincję włoską. Żałowałem też drugiego miejsca: Padwy, u św. Antoniego – gdzie później, dzięki Bogu, i tak się znalazłem na sześć lat. Myślałem, że tutaj też nigdy nie będę, a jednak udało mi się i jestem już dwa lata. Kiedy od roku zacząłem więcej adorować Pana Jezusa – wieczorami, kiedy nie ma ludzi – zrozumiałem to, o co pytał się tamten mnich: czy Jezus zmartwychwstał, czy jest obecny w Eucharystii. Chrystus powiedział w Wieczerniku: „Czyńcie to na moją pamiątkę”. Czyli dał nam moc. To znaczy: nie tylko bierzcie, ale zacznijcie to robić moją mocą.

    W Wieczerniku Jezus nakazał nam też miłość. Zacząłem sobie uświadamiać, że Jezus nie dał nam tylko przykazania. On dał nam w Wieczerniku rozkaz: czyńcie to na moją pamiątkę. Dał też kolejny rozkaz: kochajcie się. W hebrajskim, łacińskim i włoskim nie ma przykazania, jest rozkaz. Gdy sobie to uświadomiłem, zrozumiałem, że nie mam prawa dyskutować z Nim na ten temat. Dał nam siebie, abyśmy Go jedli. Rozkazał nam, byśmy się miłowali. W Ewangelii św. Jana polskie tłumaczenie mówi: „kto mnie spożywa”. Włosi mają – „kto mnie je”. Jezus nie był wykształciuchem, nie używał słów bardzo wyszukanych. Mówił prostym aramejskim. Na szczęście w polskim mszale zostawione jest „Bierzcie i jedzcie!”. To jest bardzo mocne wyrażenie. Jezus mówi: Kto mnie je, żyje ze mnie. Do mnie przyjdzie i Ja przyjdę do niego i mój Ojciec przyjdzie i damy mu Ducha Świętego. To jest to święte zjednoczenie, które wychodzi od Boga, to jest ta święta komunia. Bóg daje mi swoje bosko-ludzkie Serce, źródło miłości i miłosierdzia, ja je jem, dlatego ma prawo mi nakazać – miłujcie się, kochajcie się! To nie jest prośba, On nie tylko coś przykazuje. To jest nakaz, wezwanie. Kiedy sobie to uświadomiłem, odczułem w sobie wdzięczność i ból. Wdzięczność – za tak olbrzymi dar, jakim jest Jego bosko-ludzkie Serce w Eucharystii. Zrozumiałem to dzięki Cudowi z Lanciano.

    Potem odczułem ból i żal do siebie, że tyle lat celebruję i jem, a wcale się tak bardzo nie zmieniłem. Co mam teraz robić? – zacząłem wpadać w pewnego rodzaju „dołek”. I wtedy adorując Pana Jezusa tu, w Cudzie, zrozumiałem, że Bóg tego nie chce. Jeśli mi pokazuje i daje łaskę zrozumienia, to nie po to, żeby mnie zdołować, czy żebym ja się sam zdołował, ale po to, żebym zrozumiał i był Mu wdzięczny, i pokornie przyjął ten fakt: to jest Jego Serce, Ono jest takie, a ja jestem taki, i żebym się nie zniechęcał, ale szukał. Wtedy następuje nawrócenie – to On nawraca, przemienia i jednoczy. I odzyskałem ponownie radość i wdzięczność Bogu.

    Czasem myślałem o tej kobiecie z Ewangelii, od kilkunastu lat chorej na krwotok, która mówiła: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. A ja, jako kapłan, nie tylko Jezusa dotykam, ja Go jem. Myślę, że to jest właśnie to – „Tego, kto mnie je, Ja uczynię mną”. Do nas należy tylko być pokornym, przyjąć to i z wdzięcznym, cierpliwym przyzwoleniem dać się prowadzić przez Pana. On wiedział, że my będziemy słabi i grzeszni. Dlatego samym Apostołom daje moc sprawowania Eucharystii i odpuszczania grzechów, wiedząc, że bez tego nie damy rady, nie będziemy mogli przyjść i korzystać w pełni z Jego obecności. Cud z Lanciano mówi, że On jest obecny w każdej Eucharystii.

    Czasem ktoś może zarzucić, że wymyślili to wszystko włoscy lekarze, katolicy. Zrobili badania i podali wyniki, a kto ich sprawdzi? Otóż włoski lekarz, prof. Odoardo Linoli, przewidział to i z grupą lekarzy zwrócili się do ONZ, która w 1976 r. przysłała dwóch czy trzech swoich lekarzy. Pobrali oni próbki Ciała i Krwi z Cudu i przebadali je. Zostawili dokument o tym, że wyniki przeprowadzonych badań potwierdzają to, co mówią lekarze włoscy. Jeszcze raz wypunktowali to, że nie ma śladu środków konserwujących i ten Cud sam się tak zachował. Wniosek jest bardzo prosty, sami możemy go wyciągnąć. Jezus mówi przez to: nie martwcie się o to, żeby mnie dobrze przechować. Pozwólcie mi tylko zrealizować w waszych sercach to, co ukryłem w tym Cudzie dla was; bo jeśli pozwoliłem mnichowi przeżyć ciemną noc i doprowadziłem go do skraju wytrzymałości wiary, to cel jest bardzo jasny i konkretny – żeby wam pomóc, dać wam odpowiedź.

    My często mówimy, że gdy nauka nam pomoże, to uwierzymy, gdy nauka nam da odpowiedź, to ją przyjmiemy. Nie jest prawdą to, że gdy otrzymamy na wszystko odpowiedzi, staniemy się wierzący. To jest ludzka zarozumiałość. Sam Pan Jezus daje przykład: nawet gdyby ktoś z nieba przyszedł do was, i tak nie uwierzycie. Kiedy Pan Jezus powiedział do żydów, swoich braci i sióstr, że kiedyś da im do zjedzenia siebie, swoje Ciało, zareagowali oni w bardzo zdrowy sposób. Powiedzieli Mu: „Tyś zgłupiał, tyś postradał zmysły, szatan Cię opętał, za kogo Ty nas masz? Za kanibali? Mamy Ciebie jeść i będziemy mieli życie?”. I wtedy bardzo wielu ludzi, którzy szli za Jezusem, odeszło od Niego. Wówczas On z wielkim bólem w sercu zwrócił się do Apostołów i grupki, która przy Nim została: „Czy wy też chcecie odejść z tego powodu? Właśnie z tego powodu, że dam wam kiedyś moje Ciało i będziecie jeść?”. Ten powód, dla którego wielu odeszło od Pana Jezusa, pojawił się właśnie w VIII w. wśród teologów. Być może ten mnich, jako człowiek wykształcony, spotkał się z tymi trendami, które razem z doświadczeniem prześladowania mocno nim zachwiały. To, co do tej pory było pewnością, stało się niepewne. I Cud z Lanciano jest odpowiedzią dla nas wszystkich, na wszystkie czasy, jako dowód, że Pan Jezus nie tylko żyje z nami, ale kocha nas i liczy na nas.

    Rozm. ks. J. Polak SJ/ rv


    inizio pagina

     Dziennik 15.06.2009 - wersja dźwiękowa

    ◊    Słuchaj:

    inizio pagina

     Magazyn w poniedziałek: cud w Lanciano

    ◊    Po konsekracji hostia zmieniła się w ciało, a wino w krew. Naukowo potwierdzono, że substancja jest fragmentem ludzkiego serca. Odwiedzamy Lanciano we Włoszech. O cudzie eucharystycznym, który się tam dokonał, możliwości jego interpretacji oraz współczesnym kulcie z o. Zbigniewem Deryłą OFMConv. rozmawia ks. Józef Polak SJ. Słuchaj:


    inizio pagina

    Biuletyn Radia Watykańskiego jest rozsyłany gratis na adresy abonentów. Jak dokonać prenumeraty lub jak z niej zrezygnować informujemy na stronie www.radiovaticana.va/polski