Radio WatykańskieRadio Watykańskie
Redazione +390669884602 | +390669884565 | e-mail: sekpol@vatiradio.va

13/03/2010

Papież i Stolica Apostolska

  •  Do osiągnięcia pokoju niezbędna jest dojrzałość i uczciwość polityków – Benedykt XVI do biskupów z Sudanu

  •  Chorwacka premier w Watykanie - rozmowy o Chorwatach w Bośni i w Unii Europejskiej

  •  Przedstawiciel Kongregacji Nauki Wiary o kościelnych procedurach w przypadkach molestowania seksualnego przez duchownych

  •  Watykański rzecznik o wysiłkach na rzecz przezwyciężenia kryzysu w Kościele

  •  Kościół dementuje medialne rewelacje na temat przypadku pedofilii w Monachium

  •  Papieski ceremoniarz o „reformie reformy liturgicznej”

  •  Rzym: Benedykt XVI w zborze luterańskim – zapowiedź

  •  Kard. Hummes papieskim wysłannikiem do Brazylii

  • Kościół na świecie

  •  Francja: kościelne „nie” dla zaostrzania prawa migracyjnego

  •  Chile: inauguracja prezydentury

  • Kościół w Polsce

  •  Kard. Antonelli gościem Zjazdu Gnieźnieńskiego

  •  Poznań: Maraton Biblijny minął już półmetek

  • Kultura i społeczeństwo

  •  Caravaggio daleki od stereotypów

  •  Okruchy Ewangelii - IV niedziela Wielkiego Postu

  •  Dziennik 13.03.2010 - wersja dźwiękowa

  •  Magazyn w sobotę

  • Papież i Stolica Apostolska



     Do osiągnięcia pokoju niezbędna jest dojrzałość i uczciwość polityków – Benedykt XVI do biskupów z Sudanu

    ◊    „Wiem, jak bardzo pragniecie pokoju i cierpliwie zabiegacie o jego przywrócenie” – powiedział Papież do sudańskich biskupów przybyłych z wizytą ad limina. Każdego z nich przyjął w tych dniach osobno, w tym dziś m.in. kard. Gabriela Wako ze stołecznego Chartumu. Benedykt XVI pochwalił episkopat Sudanu za jednogłośne wypowiadanie się przeciw nawrotowi wojny i apele o pokój na każdym szczeblu narodowego życia.

    „Aby pokój głęboko zapuścił korzenie, trzeba podjąć konkretne wysiłki dla ograniczenia czynników destabilizacji – zwłaszcza korupcji, napięć etnicznych, obojętności, egoizmu. Inicjatywy na tym polu niewątpliwie okażą się owocne, jeśli będą oparte na prawości, poczuciu powszechnego braterstwa oraz cnotach sprawiedliwości, odpowiedzialności i miłosierdzia. Traktaty i inne porozumienia, niezbędne w procesie pokojowym, przyniosą owoc tylko wówczas, gdy będzie je inspirować i towarzyszyć im dojrzałe, uczciwe sprawowanie władzy”.

    Papież zachęcił sudański episkopat, by głosząc dalej pojednanie i przebaczenie, czerpał z niedawnego Synodu Biskupów dla Afryki. Uleczenie ran będących skutkiem przemocy może wymagać wielu lat, ale dla osiągnięcia trwałego pokoju konieczna jest przemiana serca. Jako głosiciele Ewangelii biskupi Sudanu starają się wpoić wiernym i całemu społeczeństwu poczucie odpowiedzialności, wzywając do przebaczenia i wzajemnej akceptacji. Zabiegają też o promocję podstawowych praw człowieka przez praworządność. „Cenię to wszystko, co Kościół w waszym kraju robi, by pomóc biednym w godnym życiu, zapewnieniu im stałego zatrudnienia i wnoszenia własnego wkładu w społeczeństwo” – powiedział Benedykt XVI. Zalecił sudańskim biskupom osobiste świadectwo jedności w Chrystusie i wspólne inicjatywy. Winni oni pomagać duchownym i wiernym w braterskim wspieraniu się nawzajem, niezależnie od różnic rasowych czy etnicznych.

    Ważną rolę dla dawania świadectwa Chrystusowi w życiu rodzinnym, społecznym i politycznym ma katolicka edukacja, w tym powstały w 2009 r. uniwersytet katolicki w Dżubie na południu Sudanu, a także ruchy kościelne. Ojciec Święty wyraził biskupom uznanie za wysiłek utrzymywania dobrych relacji z muzułmańską większością. Należy z nią prowadzić „dialog życia” w oparciu o wspólne dla nas i wyznawców islamu wartości. Taką samą otwartość i miłość trzeba okazywać wyznającym religie tradycyjne.

    ak/ rv


    inizio pagina

     Chorwacka premier w Watykanie - rozmowy o Chorwatach w Bośni i w Unii Europejskiej

    ◊    Sytuacja na Bałkanach, w tym położenie ludności chorwackiej w Bośni-Hercegowinie, to jeden z głównych tematów rozmów, które przeprowadziła w Watykanie premier Chorwacji Jadranka Kosor. Przyjął ją Papież, a następnie kardynał sekretarz stanu Tarcisio Bertone, któremu towarzyszył szef watykańskiej dyplomacji, abp Dominique Mamberti. Chorwaci stanowią jedną z trzech grup ludności tworzących Federację Bośni-Hercegowiny – przypomina Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej. Jak czytamy w jego komunikacie, podczas serdecznych rozmów wymieniono opinie na aktualne tematy międzynarodowe i potwierdzono wspólną wolę dalszego konstruktywnego dialogu między Kościołem a państwem chorwackim. Podjęto też kwestie dotyczące pełnej integracji tego kraju z Unią Europejską.

    Premier Jadranka Kosor poinformowała później dziennikarzy, że zaprosiła Benedykta XVI do odwiedzenia Zagrzebia i że mógłby się on tam udać w przyszłym roku. Podziękowała też Papieżowi za wkład Watykanu w przezwyciężenie napięć granicznych jej kraju ze Słowenią. Stanowiły one przeszkodę dla wejścia Chorwacji do Unii Europejskiej.

    ak/ rv, ansa


    inizio pagina

     Przedstawiciel Kongregacji Nauki Wiary o kościelnych procedurach w przypadkach molestowania seksualnego przez duchownych

    ◊     Przypadków molestowania nieletnich przez osoby duchowne jest wciąż za dużo, ale ogólnie rzecz biorąc są to incydenty bardzo rzadkie. Na 400 tys. kapłanów co roku zgłaszanych jest 250 nowych przypadków molestowania. Statystycznie, chodzi więc o liczby poniżej jednego promila. Dane te przedstawił ks. Charles Scicluna, szef urzędu dyscyplinarnego Kongregacji Nauki Wiary. To właśnie do jego kompetencji należy rozstrzyganie przewinień, które Kościół uznaje za najbardziej poważne i dlatego zastrzega je Stolicy Apostolskiej. Chodzi tu o wykroczenia przeciwko Eucharystii, sakramentowi spowiedzi oraz o seksualne molestowanie nieletnich przez osoby duchowne. W rzeczywistości tylko w co dziesiątym z owych 250 przypadków molestowania mamy do czynienia z prawdziwą pedofilią. 60 proc. przypadków to akty homoseksualne z młodzieżą w późnym okresie dojrzewania (powyżej 15. roku życia). Pozostałych 30 proc. to akty heteroseksualne w tej samej kategorii wiekowej.

    Jak podkreślił ks. Scicluna, normy kościelne w tej dziedzinie zawsze były bardzo rygorystyczne. Już w 1922 r. Stolica Apostolska wydała specjalny dokument zawierający procedury, które powinni zastosować biskupi w takich sytuacjach. Zostały one potwierdzone przez Jana XXIII w 1962 r. Nie uprawniały one bynajmniej do ukrywania takich przypadków. Zalecana tam dyskrecja miała chronić dobre imię przede wszystkim ofiary, ale także samego obwinionego, względem którego obowiązuje zasada domniemania niewinności. Fakt, że dokumentów tych używa się dzisiaj do oskarżania Kościoła o zmowę milczenia, wynika z niezrozumienia łacińskich oryginałów – uważa szef watykańskiego urzędu.

    Maltański kapłan przyznaje, że po wprowadzeniu w 1983 r. nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego w Kościele pojawiły się wątpliwości, które przewinienia należą do najpoważniejszych i zastrzeżonych zatem dla Stolicy Apostolskiej. Dlatego niezbędne było wydanie kolejnego dokumentu na ten temat. Stało się to w 2001 r., kiedy na czele kongregacji stał kard. Ratzinger. Dokument ten jest świadectwem jego mądrości i stanowczości. Zdaniem ks. Scicluny wydane wówczas motu proprio wymaga dziś już jednak pewnych poprawek. Nie sprawdził się na przykład 10-letni okres przedawnienia, liczony od momentu, gdy ofiara osiągnie pełnoletniość. Biskupi często proszą o odstępstwo od tej normy i kongregacja zazwyczaj się na to zgadza. Warto by zatem powrócić do poprzednich norm, które w ogóle nie przewidywały przedawnienia w takich przypadkach – dodaje przedstawiciel Kongregacji Nauki Wiary.

    Choć normy kanoniczne są w tej dziedzinie bardzo jednoznaczne, w niektórych krajach spotykamy się jeszcze ze swoistą zmową milczenia – przyznaje ks. Scicluna. Ujawnia na przykład, że w latach 1975-1985, wbrew obowiązującym wówczas normom, do Kongregacji Nauki Wiary nie wpłynęło ani jedno zawiadomienie o molestowaniu nieletnich. W takiej sytuacji trudno więc mówić, że to Stolica Apostolska cokolwiek ukrywała. Zdaniem watykańskiego urzędnika w przeszłości niektórzy biskupi byli zbyt pobłażliwi względem pedofilii, mając na względzie źle rozumianą obronę dobrego imienia instytucji.

    Z wywiadu dla włoskiego dziennika L’Avvenire dowiadujemy się również, jak kończą się sprawy nadsyłane do Stolicy Apostolskiej. W jednej dziesiątej przypadków Papież usuwa winnych ze stanu kapłańskiego. Przy kolejnych 10 proc. spraw dochodzi do tego na wniosek samych oskarżonych. Najczęściej jednak, ze względu na wiek obwinionych, Stolica Apostolska zabrania im jedynie publicznego sprawowania Eucharystii i spowiadania, zalecając przy tym modlitwę i pokutę.

    kb/ rv


    inizio pagina

     Watykański rzecznik o wysiłkach na rzecz przezwyciężenia kryzysu w Kościele

    ◊     Do wywiadu ks. Charlesa Scicluny w dzisiejszym L’Avvenire nawiązuje też nota watykańskiego rzecznika. „Jest już całkiem jasne – zaznaczył ks. Federico Lombardi SJ –, że normy kanoniczne nie pozwalały na ukrywanie takich przestępstw ani temu nie sprzyjały, lecz wręcz przeciwnie, uruchamiały procedury służące ich podejmowaniu, osądzaniu i właściwemu ukaraniu”. Dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej wyraził też zadowolenie z owoców wczorajszej wizyty w Watykanie przewodniczącego niemieckiego episkopatu.

    „Przede wszystkim okazało się, że linia postępowania, jaką obrała Konferencja Episkopatu Niemiec, pozwala zmierzyć się z tym problemem w różnych jego aspektach – stwierdził włoski jezuita. – Jej podstawowe punkty to: uznać prawdę i pomóc ofiarom, wzmocnić prewencję i podjąć konstruktywną współpracę z władzami, również sądowniczymi, mając na względzie dobro społeczeństwa. Abp Zollitsch przypomniał również jednoznaczną opinię ekspertów, według których kwestii pedofilii nie można łączyć z celibatem. Ojciec Święty poparł linię postępowania niemieckich biskupów, która – przy uwzględnieniu specyfiki ich kraju – może być wzorem i inspiracją dla innych konferencji episkopatów, które muszą sobie radzić z podobnymi problemami”.

    kb/ rv


    inizio pagina

     Kościół dementuje medialne rewelacje na temat przypadku pedofilii w Monachium

    ◊    Watykański rzecznik nawiązał też do podejmowanych ostatnio usiłowań, by w sprawę nadużyć seksualnych wmieszać samego Papieża. „Każdy obiektywny obserwator musi przyznać, że starania te nie powiodły się” – stwierdził ks. Federico Lombardi SJ. Tym samym odniósł się on m.in. do przypadku księdza-pedofila działającego w Monachium w czasie, gdy arcybiskupem był tam kard. Ratzinger. Kuria archidiecezji Monachium i Fryzyngi potwierdziła doniesienia niemieckiej prasy na temat samego faktu. Jednocześnie odparła zarzuty, jakoby ukrywano ten przypadek, który miał obciążać ówczesnego ordynariusza. Odpowiedzialność za zatrudnienie podejrzanego o pedofilię księdza wziął na siebie ówczesny wikariusz generalny.

    Prawie 82-letni już dziś ks. Gerhard Gruber oświadczył, że „ponowne wyznaczenie tego kapłana do posługi duszpasterskiej było poważnym błędem” i za ten błąd przejmuje on dziś „pełną odpowiedzialność”. Archidiecezja Monachium i Fryzyngi potwierdziła, że w 1980 r. na prośbę diecezji Essen przyjęto kapłana podejrzanego o molestowanie nieletnich. Miał on wówczas odbyć w Monachium specjalną terapię. Decyzję o tym podjął ówczesny arcybiskup, kard. Joseph Ratzinger. Wbrew temu jego wikariusz generalny zezwolił jednak podejrzanemu na pracę w duszpasterstwie. Jak twierdzi kuria w Monachium, nowe przypadki molestowania przez wspomnianego kapłana odnotowane były dopiero w 1985 r., gdy kardynał Ratzinger był już prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Kapłan-pedofil został wówczas skazany na 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywnę w wysokości 4 tys. marek oraz leczenie psychiatryczne. W parafii pracował do 2008 r., ale zabroniono mu pracy z dziećmi i młodzieżą. Dziś kapłan ten zatrudniony jest w duszpasterstwie turystycznym.

    Kilka dni temu arcybiskup Monachium i Fryzyngi Reinhard Marx zapowiedział, że wszystkie podejrzenia o molestowanie przez duchownych sprawdzane będą bardzo dokładnie. W tym celu powołano w archidiecezji zespół, w którym pracują specjaliści świeccy i duchowni.

    T. Kycia, Berlin


    inizio pagina

     Papieski ceremoniarz o reformie reformy liturgicznej

    ◊     Do stylu obecnego Papieża bardziej należy proponowanie niż narzucanie czegokolwiek. Jednakże, jeśli Ojciec Święty coś proponuje, to nie jest to jedynie przejaw osobistych preferencji, lecz wskazywanie kierunku całemu Kościołowi – powiedział papieski ceremoniarz. Ks. Guido Marini odniósł się w ten sposób do pewnych innowacji w liturgii papieskiej, jak ustawienie wielkiego krucyfiksu pośrodku ołtarza, udzielanie komunii na klęcząco i do ust, a także sprawowanie Eucharystii tyłem do ludzi w zabytkowych kościołach i kaplicach.

    Tzw. reforma reformy liturgicznej to główny temat wywiadu, jakiego mistrz papieskich ceremonii udzielił amerykańskiemu tygodnikowi The National Catholic Reporter. We wstępie do wywiadu jego autor John Allen wyjaśnia, że od Papieża o jasnej i raczej tradycjonalistycznej wizji liturgii spodziewano się radykalnych reform w tej dziedzinie. Te oczekiwania jednak się nie spełniły. Zdaniem papieskiego ceremoniarza gwałtowne reformy nie są dzisiaj po prostu możliwe, ze względu na czasy i realia, w jakich żyjemy. Papież obiera zatem drogę przykładu, licząc, że to co proponuje zostanie rozważone i przyjęte, przeniknie do mentalności Kościoła, będzie kształtowało jego atmosferę. Niewykluczone, że to co dziś jest propozycją, z czasem stanie się normą dyscyplinarną – dodaje prał. Guido Marini. – Najpierw jednak trzeba zmienić klimat i kulturę, a dopiero potem legislację, choć i ta odgrywa swoją rolę w kształtowaniu kultury.

    Zapytany o znaczenie pojęcia „reforma reformy” papieski liturgista przypomniał, że ma on już długą tradycję i było używane również przez kard. Josepha Ratzingera. W wypadku liturgii nie chodzi jednak o wycofywanie się z soborowych reform, lecz o ich dalszą, lepszą realizację. Odnosząc się z kolei do motu proprio Summorum Pontificum, którym Benedykt XVI przywrócił możliwość swobodnego sprawowania tak zwanej Mszy trydenckiej, ks. Marini przypomniał, że posoborowa i przedsoborowa forma liturgii mogą się nawzajem ubogacać. I dlatego tak ważne jest, aby ich bezkonfliktowe współistnienie weszło do codziennego życia Kościoła – podkreślił mistrz papieskich ceremonii liturgicznych w wywiadzie dla amerykańskiego tygodnika.

    kb/ ncr


    inizio pagina

     Rzym: Benedykt XVI w zborze luterańskim zapowiedź

    ◊    Benedykt XVI spotka się 14 marca z luterańską wspólnotą Rzymu. Jak podkreśla zwierzchnik odwiedzanej przez Papieża parafii Chrystusa, pastor Jens-Martin Kruse, jest to wyraz woli dalszego kontynuowania dialogu ekumenicznego. Pastor przypomina jednocześnie, że przez tę wizytę Benedykt XVI nawiązuje Jana Pawła II, który odwiedził luterańską wspólnotę w 1983 r. Luteranie zaprosili Papieża już w 2008 r. z okazji 25. rocznicy odwiedzin jego poprzednika. Wizyta wpisuje się w obchodzoną przez protestantów Dekadę Lutra, związaną z 500-leciem reformacji. Zakończy się ona w 2017 r.

    Wizyta Jana Pawła II w zborze ewangelicko-luterańskim została nazwana ważnym krokiem na drodze ekumenicznego zbliżenia chrześcijan. W przemówieniu poprzedzającym liturgię Słowa pastor Christofer Meyer podkreślił, że obecność Papieża jest znakiem nadziei. „Trzeba się śpieszyć – mówił luterański pastor. – Chrześcijanie obawiają się, że zasmucimy Odkupiciela, który, zanim dopełnił na ziemi aktu zbawienia, zwrócił się do nas wszystkich tymi słowami: „Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie wszyscy…” Przygotować jedną drogę: trudna to praca”. Wizyta Jana Pawła II przypadła w roku jubileuszu 500. rocznicy urodzin Marcina Lutra i zarazem w 3. niedzielę Adwentu. Papież nawiązał w swym przemówieniu do tych wydarzeń. Podjął zarazem słowa: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki”, które widnieją pod wizerunkiem Chrystusa Pantokratora w absydzie luterańskiego kościoła.

    „Przybyłem tu, by wspólnie z wami, w modlitwie i w medytacji, obchodzić pamięć wspólnej nam tajemnicy wiary – Adwentu, oraz jego głębokiego i różnorodnego bogactwa. Przybyłem, albowiem Duch Boży skierował nas w tych dniach, poprzez dialog ekumeniczny, ku poszukiwaniu pełnej jedności chrześcijan – mówił Jan Paweł II. – Znamy trudną historię wspólnoty ewangelicko-luterańskiej w Rzymie, jej trudne początki oraz blaski i cienie jej rozwoju w tym mieście. Tym uporczywiej stoi więc przed nami pytanie: «Czy wolno nam nie zaufać – przy całej słabości ludzkiej, przy wszystkich obciążeniach wiekowej przeszłości – łasce naszego Pana, która się objawia w ostatnim czasie poprzez tę mowę Ducha św., którą usłyszeliśmy na Soborze?» (Encyklika Redemptor hominis, 6). Czujemy się zatem – pośród wszystkich podziałów wyraźnie i nadal istniejących w nauce i w życiu – głęboko zjednoczeni solidarnością wszystkich chrześcijan Adwentu. Gorąco pragniemy jedności i staramy się usilnie postępować drogą tej jedności, nie zrażając się trudnościami, jakie mogą na tej drodze stanąć (por. Redemptor hominis, 6). A wreszcie, w tę 500 rocznicę urodzin Marcina Lutra, zda nam się jawić, niby daleki brzask, adwent odbudowy naszej jedności i naszej wspólnoty”.

    Pastor luterańskiej wspólnoty Rzymu wiąże duże nadzieje z wizytą Benedykta XVI. Zdaniem pastora Krusego „prawdziwą kopalnię impulsów ekumenicznych” można znaleźć zwłaszcza w kazaniach i katechezach Benedykta XVI. Wspólnota powita Papieża jako „Biskupa Rzymu”.

    „Jest dla nas wielką radością, że razem z Biskupem Rzymu będziemy mogli sprawować naszą liturgię. Jest to ważne wydarzenie dla przyszłości ekumenizmu. W tej drodze ku pełnej jedności wspólna modlitwa i wspólne wsłuchiwanie się w Słowo Boże wydają mi się szczególnie ważne” – powiedział Radiu Watykańskiemu pastor Kruse. Przypomniał, że kard. Ratzinger odegrał wielką rolę w przyjęciu «Deklaracji o usprawiedliwieniu». „Jako ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary uczynił bardzo dużo. Myślę, że w jakiejś mierze przekonał innych do podpisania tej deklaracji. Zna doskonale nasz Kościół, teologię, naszą duchowość. Rok przed przyjęciem dokumentu o usprawiedliwieniu odbył się u nas panel dyskusyjny z udziałem kard. Ratzingera i ewangelickiego biskupa Wolfganga Hubera z Berlina, którzy podjęli wówczas kwestię ekumenizmu – podkreśla pastor Kruse. - Zna on też naszą wspólnotę ze strony, powiedzmy to, muzycznej, ponieważ przychodził do naszego kościoła na organizowane tu koncerty”.

    Początki wspólnoty luterańskiej w Rzymie sięgają roku 1817. W 1922 r. otwarto luterański kościół. Choć wspólnota liczy tylko ok. 400 wiernych angażuje się aktywnie w pracę z ubogimi, bezdomnymi i osobami starszymi. Ma też dobre relacje z innymi Kościołami Wiecznego Miasta. Dla przykładu w Wielkim Tygodniu ulicami Rzymu organizowana jest ekumeniczna Droga Krzyżowa. Luteranie aktywnie współpracują z Wspólnotą św. Idziego i Ruchem Focolari.

    Jak zauważa ks. Mathias Türk odpowiedzialny w Papieskiej Radzie ds. Popierania Jedności Chrześcijan za dialog z luteranami wizyta Benedykta XVI ma szersze znaczenie niż tylko odwiedziny luterańskiej parafii. „Wspólnota Rzymu należy do Światowej Federacji Luterańskiej, ma też dobre relacje z Kościołem ewangelickim i luterańskim w Niemczech. Dlatego nie są to zwykłe odwiedziny parafii, ale mają też swoje przełożenie międzynarodowe, gdy chodzi o relacje katolicko-luterańskie”. Ks. Türk dodaje ponadto, że papieskie odwiedziny są namacalnym dowodem tego, że na drodze ekumenizmu dokonano bardzo wiele. „Nie stoimy już w opozycji do siebie, ale razem kroczymy drogą prowadzącą do jedności – zauważa ks. Türk. – Droga przyszłości to: bycie razem, wspólna modlitwa i wspólne podejmowanie ważnych kwestii teologicznych”.

    bz/ rv


    inizio pagina

     Kard. Hummes papieskim wysłannikiem do Brazylii

    ◊     Ojciec Święty mianował kard. Cláudio Hummesa swoim specjalnym wysłannikiem na Krajowy Kongres Eucharystyczny w Brazylii. Uroczystości odbędą się w stołecznej Brasilii w dniach od 13 do 16 maja.

    tc/ rv


    inizio pagina

    Kościół na świecie



     Francja: kościelne „nie” dla zaostrzania prawa migracyjnego

    ◊    Kościoły chrześcijańskie Francji sprzeciwiły się zaostrzeniu przepisów migracyjnych, które przewidziane są we wstępnym projekcie prawa, przygotowywanym przez Ministerstwo do Spraw Migracji. Katolicy, protestanci i prawosławni swoje zaniepokojenie wyrazili w czasie debaty na Paryskim Instytucie Katolickim o temacie „Kościoły a wyzwania imigracji”, zorganizowanej przez Radę Kościołów Chrześcijańskich we Francji oraz przez kilka stowarzyszeń pomocy migrantom.

    Zwierzchnicy Kościołów wezwali do „poszanowania godności migrantów” i zaapelowali, by przejść od „kultury westernu”, zawierającej trzy modele: dobrego, złego i tego poza prawem, do koncepcji „bardziej sprawiedliwych relacji społecznych”. Trzeba sprzeciwić się politycznej instrumentalizacji godności osoby oraz temu, żeby jakikolwiek człowiek, nawet będący w sytuacji nielegalnej, tracił wszystkie swoje prawa.

    Według kard. André Vingt Trois, przewodniczącego francuskiego episkopatu i arcybiskupa Paryża, tego typu kolokwia umożliwiają spojrzenie na problem imigracji ponad istniejącymi uprzedzeniami.

    L. Woroniecki, Paryż


    inizio pagina

     Chile: inauguracja prezydentury

    ◊     Do budowania Chile umacniając i broniąc instytucji rodziny zachęcił nową głowę państwa kard. Francisco Javier Errázuriz Ossa. Arcybiskup stołecznego Santiago przewodniczył wczoraj nabożeństwu ekumenicznemu na rozpoczęcie urzędowania przez prezydenta Sebastiána Piñerę. Podczas modlitwy pamiętano także o ofiarach niedawnego trzęsienia ziemi. Kard. Errázuriz przypomniał podstawowe zadania, jakie stoją przed nowym przywódcą Chile. Jest to w pierwszym rzędzie ochrona życia ludzkiego, troska o ubogich, zwłaszcza pozbawionych pracy oraz integralny rozwój kraju poczynając od jego odbudowy po katastrofie. Purpurat zaznaczył, że to ostatnie zadanie powinno być wypełniane w oparciu o podstawową komórkę społeczną, jaką jest rodzina. Przypomniał także rolę wartości religijnych, które powinny być przekazywane młodym pokoleniom także za pośrednictwem szkoły.

    tc/ aci


    inizio pagina

    Kościół w Polsce



     Kard. Antonelli gościem Zjazdu Gnieźnieńskiego

    ◊    Drugi dzień trwa VIII Zjazd Gnieźnieński, którego hasłem są słowa „Rodzina nadzieją Europy”. W spotkaniu w Gnieźnie uczestniczy m.in. kard. Ennio Antonelli, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny. Podczas konferencji prasowej purpurat przyznał, że rodzina w Europie ma obecnie wiele trudności, nie brak jednak znaków nadziei.

    „Jest wiele rodzin, które są coraz bardziej świadome tego, czym jest rodzina i na czym polega jej misja – powiedział kard. Antonelli. – Rodziny są coraz bardziej świadome, że powinny się ze sobą łączyć, np. w różnych grupach, tak katolickich, jak i tych, które zajmują się potrzebami społeczeństwa. Dlatego rodzina jest coraz bardziej świadomie obecna tak w życiu społecznym, jak i w życiu Kościoła”.

    W VIII Zjeździe Gnieźnieńskim uczestniczy ok. 700 osób. Obrady zakończą się wystosowaniem ekumenicznego przesłania do Europejczyków.

    R. Łączny, KAI


    inizio pagina

     Poznań: Maraton Biblijny minął już półmetek

    ◊    Poznański Maraton Biblijny Alfa i Omega minął już półmetek. Do tej pory wielkie czytanie Pisma Świętego odbyło się już w 12 kościołach Poznania i okolic.

    Dla wielu parafii maraton to wielkie święto i bodziec do dalszego działania – mówi ks. Robert Korbik, diecezjalny duszpasterz młodzieży. „Są parafie, można powiedzieć, lekko oburzone, że dostały tylko tyle fragmentów, bo chciałyby zdecydowanie więcej. Np. w pierwszą niedzielę wszystkie fragmenty już się rozeszły, a były jeszcze parafie chętne do czytania. To nas cieszy, bo pokazuje, że jest potrzeba robienia tego maratonu. Może to też dać impuls parafii, by robić to samemu, bo chętni są” – uważa ks. Korbik.

    W tym roku Maraton Biblijny zorganizowano już po raz szósty. Zakończy się on w niedzielę, 21 marca.

    R. Łączny, KAI


    inizio pagina

    Kultura i społeczeństwo



     Caravaggio daleki od stereotypów

    ◊     Prawda o Caravaggiu nie potwierdza mitu, jaki wytworzył się wokół niego, zwłaszcza w dobie romantyzmu. Nie był on ani artystą przeklętym, ani homoseksualistą, ani niewierzącym – twierdzi prof. Maurizio Calvesi, przewodniczący włoskiego komitetu obchodów 400. rocznicy śmierci artysty. Przypada ona w tym roku. Na obchody składają się liczne wystawy, sympozja naukowe, a przede wszystkim trwający już od kilku lat wielki projekt badawczy, obejmujący zarówno szczegółową analizę jego dzieł za pomocną najnowocześniejszej aparatury, jak przeszukiwanie archiwów, czy poszukiwanie jego doczesnych szczątków.

    W związku z rocznicą Włosi zmobilizowali środowisko historyków sztuki, aby lepiej poznać, kim był naprawdę Michał Anioł Merisi. „W ten sposób chcieliśmy uczcić ten jubileusz – mówi prof. Calvesi. – Caravaggio nie potrzebuje popularyzacji, bo już teraz uchodzi z najbardziej znanego artystę na świecie. Wciąż jednak pozostaje malarzem, o którym więcej mówi legenda niż fakty historyczne”.

    Zdaniem prof. Calvesiego popularyzacja Caravaggia stała się dla niego prawdziwą katastrofą. Wszyscy skupiają się bowiem na tym, co negatywne. „A tymczasem te aspekty negatywne zostały wyolbrzymione przez jego biografów, i to z bardzo prostej przyczyny. Pierwszym biografem Caravaggia był bowiem Giovanni Baglione, który go nienawidził, z którym się procesował, dla którego Caravaggio był głównym konkurentem. To tak jakby biografię Romana Prodiego miał dziś pisać Berlusconi” – mówi nestor włoskich znawców lombardzkiego artysty.

    Organizatorzy obchodów 400-lecia śmierci Caravaggia postanowili zerwać z czarną legendą artysty. Wymagało to wielkiej pracy: zebrania dokumentów procesowych, przeszukania archiwów włoskich rodów arystokratycznych, które zapewniały Caravaggiowi mecenat, a następnie, w dobie wygnania, również schronienie. Wyniki prac są imponujące. „Naszym głównym celem – powiedział Radiu Watykańskiemu prof. Calvesi – jest uściślenie tego wszystkiego, co mówi się o Caravaggiu, a mówi się bardzo wiele. W większości są to czyste fantazje. My natomiast zachowujemy wielki rygor naukowy. Również na trwającej aktualnie w Rzymie wystawie, gdzie przedstawiliśmy jedynie te obrazy, co do których autorstwa nie mamy żadnych wątpliwości. Druga sprawa do gromadzenie dokumentów. Powstał między innymi ten ogromy tom, który zawiera niemal 800 dokumentów dotyczących Caravaggia. To jest niesamowity postęp. Wystarczy przypomnieć, że w 1951 r., kiedy rozpoczynałem badania, dokumentów o Caravaggiu było zaledwie 20. Dziś mamy ich 800. Znamy dokumenty nie tylko o nim, ale również o jego otoczeniu. I te dane kontrastują z tym, co o nim mówią stereotypy, a zwłaszcza mit malarza przeklętego, który narósł wokół niego dopiero na przełomie wieku XIX i XX, kiedy artyści przeklęci byli w modzie na wzór przeklętych poetów. To wtedy zaczęto wymyślać różne nieprawdziwe opowieści na temat Caravaggia” – mówi prof. Calvesi.

    Kim był zatem Caravaggio, jakim był człowiekiem? Zdaniem prof. Stefanii Macione, która jest redaktorem wspomnianego zbioru dokumentów o Caravaggiu, był to człowiek bardzo niespokojny i udręczony; w pełni świadom swego geniuszu, bardzo ambitny. „Przeżywał jakąś udrękę egzystencjalną – mówi prof. Macione. – Prawdopodobnie wynikała ona z tego, że pragnął, aby uważano go za największego malarza swoich czasów”.

    Dokumenty obalają wiele mitów. Nie potwierdziła się na przykład teza o jego rzekomym homoseksualizmie. Prawdą jest natomiast, że nie stronił od towarzystwa kobiet. W jego życiu było ich wiele, zarówno modelek, jak i kochanek. Również za słynnym zabójstwem Ranuccia Tommasoniego stała najprawdopodobniej kobieta.

    Co ciekawe, dzięki ostatnim badaniom okazało się, że świadectwem tego, co działo się w Caravaggiu zaraz po dokonaniu morderstwa jest słynny obraz „Wieczerza w Emaus”. Był on malowany w 1606 r., a zatem w okresie, gdy doszło do tego incydentu. Po morderstwie artysta całkowicie zmienił koncepcję obrazu – twierdzi prof. Isabella Lapi Ballerini, która przeanalizowała obraz przy wykorzystaniu skanera fal ultrafioletowych. Okazuje się, że pierwotnie po lewej stronie Chrystusa istniało okno, za którym widniała bujna roślinność. Ono też było naturalnym źródłem światła. W pewnym momencie malarz zamalował jednak to okno. Tło obrazu staje się ciemne, co całkowicie zmienia atmosferę. Pojawia się tajemniczość, wyciszenie, skupienie... A co najważniejsze, źródło światła ma charakter nadprzyrodzony. Zdaniem prof. Isabelli Lapi Ballerini to niespodziewane odkrycie świadczy o wewnętrznych przeżyciach malarza, a wręcz może wskazywać na skruchę, która się w nim dokonała po nieszczęśliwym mordzie.

    Caravaggio był więc człowiekiem niezwykle wrażliwym. Nie był też, jak zwykło się sądzić, nieokrzesanym prostakiem z Lombardii – mówi prof. Alessandro Zuccari, sekretarz włoskiego komitetu obchodów 400. rocznicy śmierci artysty. „Był to malarz wielkiej kultury. A zatem nie był to żaden dzikus z północy – powiedział Radiu Watykańskiemu prof. Zuccari. – Miał problemy z wejściem w rzymskie środowisko artystyczne, które było bardzo złożone i zamknięte. Był to artysta o niewątpliwie burzliwej osobowości, a także o burzliwej religijności, ale burzliwy wcale nie oznacza transgresyjny. To dwie różne sprawy. I trzeba to widzieć we właściwym kontekście” – uważa prof. Zuccari.

    Historycy rozprawili się również z rzekomą niewiarą Caravaggia. W rzeczywistości był to człowiek głębokiej wiary – twierdzi prof. Calvesi. Jego katolicyzm był jednak mało rzymski, a bardziej lombardzki, ukształtowany pod wpływem św. Karola Boromeusza. Okazało się, że w Rzymie pochodzący z okolic Mediolanu artysta był blisko związany z oratorium św. Filipa Neri, a zatem ze stylem pobożności bardziej refleksyjnej i osobistej, który w owym czasie przyciągał do oratorium przy Chiesa Nuova młodzież, intelektualistów, a także artystów. Styl ten nie do końca odpowiadał stylowi katolicyzmu kurialnego, co w sposób nieunikniony prowadzało niekiedy do konfliktów i dało początek czarnej legendzie lombardzkiego malarza.

    „Oceniając Caravaggia trzeba uwzględnić jego głęboką osobowość, a także głęboką religijność – uważa prof. Calvesi. – Okazuje się, że to, co w oczach krytyków było niechlujstwem, czyli na przykład ubogi ubiór, w rzeczywistości było typowe dla «postępowego» nurtu kontrreformacji, inspirowanego przez św. Karola Boromeusza i oratorian św. Filipa Neri. Nurtowi temu bliscy byli ludzie ubodzy i optował on za Kościołem ubogim w przeciwieństwie do Kościoła kurialnego. Do konfliktu tych dwóch wizji katolicyzmu dostał się również Caravaggio. A ponadto trzeba pamiętać, że był on znienawidzony przez wszystkich swoich kolegów, ponieważ wszystkich ich przerastał swym geniuszem. Kiedy pojawił się w Rzymie, wszyscy inni malarze pozostali z tyłu. To nieprawda, że początkowo nie odnosił sukcesów. Od samego początku wiedzieli, z kim mają do czynienia. I na te kłopoty z własnym środowiskiem nakłada się ów konflikt o charakterze religijnym, opowiadanie się za innym stylem kontrreformacji, który nie odpowiadał ideologii triumfalizmu części Kurii Rzymskiej. Tak, że kiedy doszło do pojedynku, a pojedynki zdarzały się wówczas co chwilę, i kiedy Caravaggio zabił przeciwnika, skazano go na śmierć, choć gdyby był kimś innym potraktowano by go łagodniej” – twierdzi prof. Calvesi.

    Po zabójstwie Caravaggio ratuje się ucieczką. Przez ostatnie cztery lata krótkiego z resztą życia jest zbiegiem, chronionym przez możnych mecenasów. Jego śmierć wciąż jeszcze jest owiana tajemnicą. „Mamy już szereg informacji na ten temat – mówi prof. Stefania Macione. – Na pewno nie odpowiadają one dotychczasowym wyobrażeniom na ten temat. Jego największy wróg Giovanni Baglione mawiał: «Zginiesz marnie, jak marnie żyłeś». Tak się nie stało. Dziś już wiemy, że Caravaggio zmarł w szpitalu, pojednany z Bogiem, po chrześcijańsku. Potwierdzają to dokumenty”.

    Tyle wiemy dziś o życiu i śmierci Michała Anioła Merisiego, zwanego Caravaggiem. Obok coraz liczniejszych dokumentów pozostały nam przede wszystkim jego dzieła. W Rzymie w papieskich stajniach na Kwirynale trwa jedna z największych w historii ekspozycji jego obrazów. Również w Rzymie odbędzie się jeszcze sympozjum naukowe zorganizowane przez Włoską Akademię Nauk. Będzie ono poświęcone sakralności w malarstwie Caravaggia.

    kb, rv


    inizio pagina

     Okruchy Ewangelii - IV niedziela Wielkiego Postu

    ◊    Człowiek zawsze może liczyć na dobroć i miłość Bożą

    Posłuchaj rozważania:

    „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek” ( Łk 15, 12-14).

    Kiedy wsłuchujemy się w tę przypowieść, nasze myśli najczęściej koncentrują się na młodszym synu, który roztrwonił majątek otrzymany od ojca. Wówczas z łatwością przychodzi nam ocenić jego postawę zwykłym określeniem „syn marnotrawny”. Ale tę przypowieść można by równie dobrze nazwać „przypowieścią o starszym synu, który nie zauważa miłości ojcowskiej” lub też „przypowieścią o bezgranicznej miłości ojca”. Faktycznie bowiem przesłaniem, które związuje w jedno całe opowiadanie ewangeliczne, jest właśnie miłość, jaką ojciec okazuje obu synom. Najpierw młodszemu, który mu się sprzeniewierza, odchodzi, żyje rozpustnie, a gdy zaczyna mu doskwierać wielki głód, uznaje swój błąd i powraca. „Gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł mu naprzeciw, rzucił mu się na szyję i ucałował go...”, a potem nakazuje sługom, aby go szybko ubrali w „najlepszą szatę“, dali mu „pierścień na rękę i sandały na nogi”. Nadto każe jeszcze zabić utuczone cielę, wyprawić ucztę i weselić się, ponieważ ten jego syn „był umarły, a znów ożył, zginął, a odnalazł się” (Łk 15, 20-24). Ileż niepojętej miłości jest w postawie ojca, który nie zważa na przeszłość syna, tylko cieszy się, że wrócił. Tak może postąpić tylko ojciec, który kocha bezgranicznie swoje dzieci.

    Tę samą miłość okazuje również i starszemu synowi. Ten jednak jej nie rozumie. Wobec ojca czuje się jak sługa, a nie syn. Toteż dlatego, kiedy wraca z pola i widzi tańce i ucztowanie, obraża się na ojca: „Tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu, ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten twój syn, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę” (Łk 15, 29-30).

    Jak łatwo jest niekiedy pomylić prawdziwą miłość z domniemaną? Przypowieść o symu marnotrawnym poucza nas, że bycie prawdziwym chrześcijaninem wymaga nie tylko wyzbycia się urazów względem drugiego człowieka, ale też wyrozumiałości i przyjęcia grzesznika, który się nawraca. Nawrócenie i pojednanie są dowodem miłości Bożej, która rozgrzewa serce człowieka i ożywia jego wiarę, tej miłości, w imię której Jezus Chrystus oddał życie na krzyżu za każdego człowieka. Dlatego Bóg nie może nie cieszyć się z powrotu grzesznika!

    Na początku ubiegłego 2009 r. we włoskich mediach pojawiła się zaskakująca wiadomość o nawróceniu znanego i popularnego dziennikarza Paolo Brosio. Wywołała ona szeroką dyskusję medialną. Obok wielu tych, którzy szczerze podziwiali go za tak niesamowity zwrot w jego życiu i za wielką odwagę zerwania z przeszłością, nie brakowało i tych, którzy nie szczędzili mu krytyki, sądząc, że jest w tym kolejny jego chwyt dziennikarski. Sam zaś Brosio tak opisuje swoje nawrócenie: „Byłem nad przepaścią, ale Bóg mnie wyratował. To było dno mojego życia. Mój ojciec umierał w agonii przez 50 dni, moja żona była w ciąży z innym, którego znałem i którego widywałem prawie każdego dnia na plaży... a ja odwdzięczałem się jej za to, zabawiając się z innymi dziewczynami, niekiedy nie pytając nawet o ich imię. Za każdym razem, obok seksu, było też wiele alkoholu, narkotyków, kokainy, że aż trudno to sobie wszystko wyobrazić. W czasie jednej z nocnych libacji w Turynie poczułem nagle, jakby mi coś rozrywało klatkę piersiową, czułem, że serce wali mi jak młot. Ale to nie było serce, to było sumienie: jakiś głos mówił mi wewnątrz: «Pomódl się, odmów Zdrowaś Maryjo». Byłem tym wstrząśnięty. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Wszystko stało się tak nagle i to w czasie jednej z tych szalonych nocnych rozrywek. Jak oszalały wybiegłem, krzycząc, że zabawa skończona. Następnego dnia w hotelu zapytałem o najbardziej znane sanktuarium w Turynie... Poszedłem tam niezwłocznie, poprosiłem o księdza i wyspowiadałem się z całego życia... Doznałem nieopisanej ulgi. Miesiąc później odbyłem pielgrzymkę do Medjugorie, podczas której zrozumiałem, że to Matka Boża mnie wyratowała. Następne miesiące nie były łatwe. Choć byłem u szczytu swej kariery, zostały anulowane moje kontrakty na różne programy telewizyjne, straciłem pracę i wielu kolegów, ale się tym wcale nie przejąłem. Dzięki temu mam teraz więcej czasu na modlitwę i na dzielenie się z innymi doświadczeniem mojego nawrócenia. Zrozumiałem, że Bóg ma swój plan względem każdego z nas. Zechciał rzucić mnie na ziemię w momencie, kiedy byłem u szczytu sukcesu, aby mnie potem uratować. Wszystko jest zapisane, a teraz każdego dnia ktoś puka do drzwi mojego domu, ponieważ jest przekonany, że jeśli mnie się udało wyrwać ze szponów zła, to może zrobić to samo każdy inny” (La Salette, anno 76, n.1 gennaio/febbraio 2010, s.11-12).

    Bóg, jako Dobry Ojciec, cierpi z powodu cierpienia człowieka pogrążonego w grzechu, ale szanuje do końca jego wolność i nie ingeruje tak długo, jak długo pozwala Mu na to prawdziwa Miłość. Nie aprobuje grzechu, ale stwarza grzesznikowi możliwość, aby się nawrócił i rozpoczął nowe życie. A człowiek, jeśli tylko uświadomi sobie swoją małość i grzeszność, zawsze może liczyć na dobroć i miłość ojcowską.

    Tadeusz Wojda SAC


    inizio pagina

     Dziennik 13.03.2010 - wersja dźwiękowa

    ◊    Słuchaj:

    inizio pagina

     Magazyn w sobotę

    ◊    W programie: watykańskie aktualności; rubryka Okruchy Ewangelii w opracowaniu ks. Tadeusza Wojdy SAC. Posłuchaj:


    inizio pagina

    Biuletyn Radia Watykańskiego jest rozsyłany gratis na adresy abonentów. Jak dokonać prenumeraty lub jak z niej zrezygnować informujemy na stronie www.radiovaticana.va/polski