Radio WatykańskieRadio Watykańskie
Redazione +390669884602 | +390669884565 | e-mail: sekpol@vatiradio.va

2015/01/18

Papież i Stolica Apostolska

  • Ojciec Święty do młodych Filipińczyków: bądźcie świętymi, nauczcie się płakać i umieć otrzymywać, także od ubogich
  • Papieska homilia w Manili: chrońmy w sobie tożsamość dzieci Bożych, bądźmy misjonarzami radości Ewangelii
  • Kard. Tagle do Papieża na zakończenie Mszy: Filipińczycy chcą iść z tobą na peryferie
  • Ks. Szymański: papieska wizyta to dla Filipin błogosławieństwo i zadanie
  • Ks. Drzewiecki: w papieskim przesłaniu najmocniej zabrzmiała troska o ubogich i walka z zakorzenioną korupcją
  • Kościół na świecie

  • Niger: kolejne ofiary protestów anty-Charlie
  • Liban: uchodźcy cierpią z powodu zimy
  • Kultura i społeczeństwo

  • Aktualności Radia Watykańskiego - wydanie 18.01.2015
  • Magazyn Radia Watykańskiego – 18.01.15
  • Papież i Stolica Apostolska



    Ojciec Święty do młodych Filipińczyków: bądźcie świętymi, nauczcie się płakać i umieć otrzymywać, także od ubogich

    ◊   „Potrzeba waszej świętości” – apelował Franciszek do filipińskiej młodzieży, z którą spotkał się na Uniwersytecie św. Tomasza w Manili. Papież zachęcił młodych, by nauczyli się płakać w obliczu tragedii oraz zrozumieli, że także oni są ubogimi i sami mogą wiele otrzymać od tych, którym niosą pomoc.

    Spotkanie z Franciszkiem miało formę liturgii słowa, podczas której została odczytana Ewangelia o bogatym młodzieńcu pytającym Chrystusa, co ma czynić, aby osiągnąć życie wieczne. Po niej nastąpiły przejmujące świadectwa czworga Filipińczyków. „Rzeczywistość przerosła oczekiwania. To, co sobą reprezentujecie przerosło tekst, który mam przed sobą” – powiedział Papież odkładając kartki i spontanicznie odnosząc się do wysłuchanych świadectw.

    „Dziś nie umiemy już płakać” – stwierdził Ojciec Święty nawiązując do zadanego mu przez łzy pytania: dlaczego cierpią najmłodsi? Wybrzmiało ono w świadectwie byłych dzieci ulicy. Czternastolatek opowiadał o tym, jak uciekł z domu, uwikłał w narkotyki, wąchał klej i był na prostej drodze do zatracenia. Spotkał jednak ludzi z organizacji „Most ku przyszłości”, którzy z miłosierną miłością chcieli mu pomóc. „Dlaczego tych, którzy pomagają jest mało? Dlaczego tak wiele bezbronnych dzieci musi cierpieć?” – pytała 12-letnia dziewczyna, która doświadczyła piekła prostytucji. Do jej łez nawiązał Franciszek mówiąc, jeśli nie nauczymy się płakać, nie będziemy mogli być dobrymi chrześcijanami.

    „Drodzy chłopcy i dziewczęta, w świecie brakuje dziś zdolności do płaczu – mówił Ojciec Święty. – Płaczą ludzie zepchnięci na margines, wykluczeni i których się odrzuca. Jednak ludzie nie mający większych problemów nie potrafią płakać. Niektóre realia życia można dostrzec tylko oczami oczyszczonymi przez łzy. Zachęcam was, byście się zastanowili: umiem zapłakać, gdy widzę dziecko głodne, odurzone narkotykami, bezdomne, porzucone, wykorzystywane, wyzyskiwane przez społeczeństwo? Nieraz ktoś kapryśnie płacze, bo chciałby jeszcze więcej. To jest pierwsza rzecz, którą chcę wam powiedzieć. Nauczmy się płakać. Tak jak ona nas dziś tego nauczyła. Nie zapomnijmy tego świadectwa. Wielkie pytanie o to, dlaczego dzieci cierpią, ona zadała przez łzy. I odpowiedź, którą dziś dajemy brzmi: nauczmy się płakać. Kiedy nas pytają, dlaczego cierpią dzieci, czy dlaczego przytrafia się ta lub inna tragedia, naszą odpowiedzią może być milczenie lub słowa rodzące się z łez. Bądźcie odważni. Nie bójcie się zapłakać”.

    Student prawa w swym świadectwie zapytał o wpływ mediów na życie młodzieży. I o to, czy bycie zawsze super poinformowanymi jest czymś złym? Odpowiadając mu Franciszek stwierdził, że świat informacji nie jest zły, ale niekiedy jest to świat, który nam nie pomaga. Narażamy się bowiem na niebezpieczeństwo życia polegającego na nieustannym kumulowaniu informacji.

    „Mamy wiele informacji, ale nie wiemy, jak je wykorzystać – kontynuował Papież. – Nie potrzebujemy młodych ludzi-muzeów, ale młodzieży świętej. Możecie mnie spytać: «Ojcze, ale jak zostać świętym?». To jest kolejne wielkie wyzwanie. Wyzwanie miłości. Jaka jest najważniejsza rzecz, której uczycie się na uniwersytecie? A jaka jest najważniejsza rzecz, którą musicie pojąć w życiu? Nauczyć się kochać! To jest wielkie życiowe wyzwanie, nauczyć się kochać, a nie tylko zdobywać informacje nie wiedząc, co z nimi zrobić. Tylko dzięki miłości te informacje stają się płodne. Trudniej jest dać się pokochać, niż samemu kochać. Pozwólcie się zaskoczyć Bogu. Nie obawiajcie się niespodzianek! Pozbawiają nas one gruntu pod nogami, czynią wszystko niepewnym, ale popychają w dobrym kierunku. Nie młodzi ludzie-muzea, ale mądra młodzież”.

    Ostatnie świadectwo złożył wolontariusz, który niósł pomoc ofiarom tajfunu Yolanda na wyspie Leyte, którą Franciszek wczoraj odwiedził. Pytał on, jak młodzi ludzie mogą być dzisiaj autentycznymi pośrednikami miłosierdzia i współczucia. Papież przypomniał, że współczesny człowiek potrafi dawać, ale nie umie już otrzymywać i być obdarowanym przez innych, także przez Boga.

    „Stańcie się żebrakami. Nauczcie się żebrać od tych, którym dajecie – apelował Ojciec Święty. – Niełatwo to zrozumieć. Nauczyć się żebrać. Nauczyć się otrzymywać z pokory tych, którym pomagamy. Nauczyć się być ewangelizowanym przez ubogich. Ludzie, którym pomagamy: biedni, chorzy, sieroty mają nam wiele do zaoferowania. Czy nauczyłem się od nich żebrać? Czy też czuję się samowystarczalny i tylko oferuję pomoc? Czy wy, którzy żyjecie nieustannie dając, w przekonaniu, że sami niczego nie potrzebujecie, zdajecie sobie sprawę, że sami jesteście ubodzy? Wiecie, że jesteście w biedzie i musicie dać się zewangelizować ubogim, chorym, tym, których wspieracie? To właśnie pomaga dojrzewać w waszym zaangażowaniu na rzecz drugiego człowieka. Nauczyć się wyciągać rękę popychani własną nędzą”.

    Spotkanie Papieża z młodzieżą rozpoczęło się od chwili modlitwy w intencji 27-letniej wolonatariuszki Kristel Padasas. Zginęła ona wczoraj z Tacloban przygnieciona rusztowaniem, które zawaliło się w wyniku silnego wiatru. Franciszek przypomniał, że była jedynaczką i prosił o modlitwę w intencji jej rodziców. Następnie, w nuncjaturze apostolskiej, Papież spotkał się z ojcem tragicznie zmarłej dziewczyny. Przyjechał on do Manili by odebrać żonę, która tak jak wielu Filipińczyków wyemigrowała za chlebem i pracuje w Hongkongu.

    bz/ rv


    inizio pagina

    Papieska homilia w Manili: chrońmy w sobie tożsamość dzieci Bożych, bądźmy misjonarzami radości Ewangelii

    ◊   Ponad 6 mln ludzi, mimo ulewnego deszczu, zgromadziła w Manili, według oficjanych danych uroczysta Msza będąca zwieńczeniem wizyty Ojca Świętego na Filipinach. Franciszek sprawował ją w monumentalnej scenerii stadionu Qiurino Grandstand i przyległego Rizal Park. Liturgia sprawowana była według formularza z obchodzonej na Filipinach Niedzieli Dzieciątka Jezus. Wielu wiernych przyniosło ze sobą zresztą figurki przedstawiające Dzieciątko Jezus jako Króla.

    W homilii Papież nawiązał do tej tradycji, przypominając znaczenie owego królowania Chrystusa, polegające na wyzwoleniu nas od zniewolenia i prowadzeniu drogą pokoju, prawa i sprawiedliwości. Ukazuje to również nasze powołanie, by jako dzieci Boże głosić królestwo Chrystusa na świecie.

    „Dziś święty Paweł powiedział nam, że w Chrystusie staliśmy się przybranymi dziećmi Bożymi, braćmi i siostrami w Chrystusie. Tym właśnie jesteśmy – stwierdził Franciszek. – To jest nasza tożsamość. Widzieliśmy piękny tego wyraz, kiedy Filipińczycy zgromadzili się wokół naszych braci i sióstr dotkniętych przez tajfun. Apostoł mówi nam, że ponieważ Bóg nas wybrał, to zostaliśmy obficie pobłogosławieni! Bóg «napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie» (Ef 1, 3). Słowa te mają szczególny wydźwięk na Filipinach, bo są one pierwszym krajem katolickim w Azji; już to samo jest szczególnym darem Boga, szczególnym błogosławieństwem. Ale jest to także powołanie. Filipińczycy są powołani, by być w Azji wybitnymi misjonarzami wiary”.

    Franciszek przypomniał następnie istotę owego powołania: jest to wybranie do bycia świadkami Bożej prawdy i sprawiedliwości. Przeszkodą w tej misji jest grzech, który oszpeca człowieka i niszczy ludzką rodzinę, utrwalając w niej struktury ubóstwa, ignorancji i korupcji.

    „Czasem, kiedy widzimy problemy, trudności i niesprawiedliwości wokół nas jesteśmy kuszeni, żeby się poddać – kontynuował Ojciec Święty. – Wydaje się, że obietnice Ewangelii nie mogą być stosowane; że są nierealne. Ale Biblia mówi nam, że wielkim zagrożeniem dla planu Bożego wobec nas jest i zawsze było kłamstwo. Diabeł jest ojcem kłamstwa. Często ukrywa on swoje sidła za pozorami wytworności, urokami bycia «nowoczesnym», «jak wszyscy». Rozprasza nas widokami ulotnych przyjemności, powierzchownych rozrywek. W ten sposób trwonimy otrzymane od Boga dary bawiąc się gadżetami; marnotrawimy nasze pieniądze na hazard i picie; zamykamy się w sobie. Zapominamy, by wciąż koncentrować się na rzeczach, które naprawdę się liczą. Zapominamy, by być wewnętrznie jak dzieci Boga. Na tym polega grzech: gdy ktoś zapomina w sercu, że jest dzieckiem Boga. Dzieci bowiem, jak nas naucza Pan, mają swoją własną mądrość, która nie jest mądrością świata. Dlatego właśnie przesłanie Dzieciątka Jezus jest tak ważne. Przemawia ono głęboko do nas wszystkich. Przypomina nam Ono o naszej najgłębszej tożsamości, o tym, do czego jesteśmy powołani jako rodzina Boża”.

    Papież zaznaczył następnie potrzebę ochrony owej tożsamości dziecka Bożego, także w fizycznym wymiarze:

    „Dzieciątko Jezus jest opiekunem tego wspaniałego kraju. Kiedy przyszło na świat, Jego życie było zagrożone przez skorumpowanego króla. Sam Jezus musiał być chroniony. Miał On ziemskiego opiekuna: świętego Józefa. Miał ziemską rodzinę, Świętą Rodzinę z Nazaretu. W ten sposób przypomina nam On o znaczeniu ochrony naszych rodzin i tej większej rodziny jaką jest Kościół – rodzina Boża oraz świat – nasza rodzina ludzka, także ta wielka rodzina... Niestety dzisiaj rodzina musi być chroniona przed podstępnymi atakami i programami sprzecznymi z tym wszystkim, co uważamy za prawdziwe i święte, tym wszystkim, co jest najpiękniejsze i najszlachetniejsze w naszej kulturze. W Ewangelii Jezus przyjmuje dzieci, obejmuje i je błogosławi. Także i naszym zadaniem jest ochrona, prowadzenie i dodawanie otuchy naszym młodym, pomagając im w budowaniu społeczeństwa godnego waszego wielkiego dziedzictwa duchowego i kulturalnego. Musimy zwłaszcza postrzegać każde dziecko jako dar, który należy przyjąć, umiłować i strzec. Musimy też zatroszczyć się o młodzież, nie pozwalając, aby została okradziona z nadziei i skazana na życie na ulicach” – dodał Franciszek.

    Zakończenie papieskiej homilii stało się swoistym rozesłaniem misyjnym na mocy triumfu, jaki Chrystus odniósł dzięki Krzyżowi nad dziedzictwem grzechu obecnym w nieuczciwości i korupcji:

    „Teraz, pod koniec mojej wizyty na Filipinach, powierzam was Jezusowi, który przyszedł do nas jako dziecko. Niech On uzdolni wszystkich umiłowanych mieszkańców tego kraju do wspólnej pracy, do opieki jednych nad drugimi, począwszy od waszych rodzin i wspólnot, budując świat sprawiedliwości, uczciwości i pokoju. Niech Dzieciątko Jezus nadal błogosławi Filipiny i wspiera chrześcijan tego wspaniałego narodu w ich powołaniu, by byli świadkami i misjonarzami radości Ewangelii w Azji i na całym świecie” – powiedział Ojciec Święty.

    tc/ rv


    inizio pagina

    Kard. Tagle do Papieża na zakończenie Mszy: Filipińczycy chcą iść z tobą na peryferie

    ◊   Na zakończenie sprawowanej przez Franciszka Mszy w Manili słowa podziękowania za papieską liturgię i pielgrzymkę na Filipiny skierowali przewodniczący episkopatu oraz stołeczny metropolita. Abp Socrates Buenaventura Villegas porównał wizytę Papieża do słońca, które mimo ulewnego deszczu i ciemnych chmur zaświeciło w tych dniach Filipińczykom.

    „Niektórzy z nas boją się zachodu słońca, tak jak boimy się ciemności. Ale już więcej nie będziemy się lękać, bo wczoraj w Tacloban powiedziałeś nam, że miłość usuwa wszelkie lęki. Twoja miłość do Filipińczyków jest silniejsza niż wszystkie tajfuny. Twoja miłość jest wyzwaniem dla tajfunu. (...) Przyniosłeś nam radość, przyniosłeś nam nadzieję, przyniosłeś nam serdeczność, przyniosłeś nam Jezusa. Ojcze Święty, gdy udzielisz nam tego wieczoru błogosławieństwa, obiecujemy ci, że będziemy twoimi światłami, będziemy światłem Jezusa dla Azji i świata, będziemy nieść światło z miłosierdziem i współczuciem, światło miłosierdzia i współczucia Jezusa. Będziemy opromieniać świat radością Ewangelii” – powiedział abp Villegas.

    W imieniu ponad 6 mln Filipińczyków zebranych na liturgii wyrazy wdzięczności przekazał Franciszkowi również kard. Antonio Tagle. Hierarcha wymienił wiele grup, zwłaszcza najbardziej doświadczających ucisku i niesprawiedliwości. Słowom hierarchy towarzyszyły gromkie oklaski uczestniczącego we Mszy tłumu.

    „Wiem, że wielu ludzi chciałoby ci podziękować: dzieci ulicy, sieroty, wdowy, bezdomni, nielegalni imigranci, robotnicy, rolnicy, rybacy, chorzy, opuszczeni starzy ludzie, rodziny osób zaginionych, ofiary dyskryminacji, przemocy, nadużyć, wyzysku i handlu ludźmi, Filipińscy emigranci zarobkowi i ich rodziny, ci, którzy przeżyli klęski żywiołowe i konflikty zbrojne, chrześcijanie innych wyznań, wyznawcy religii niechrześcijańskich, promotorzy pokoju, zwłaszcza na naszej umiłowanej Mindanao i wielu innych. Jeszcze raz chcemy powiedzieć: dziękujemy Ojcze Święty!” – powiedział kard. Tagle.

    Hierarcha zapewnił Ojca Świętego, że Filipińczycy będą o nim pamiętać w modlitwie, o którą zawsze tak usilnie prosi:

    „Przybyłeś na Filipiny trzy dni temu. Jutro odjedziesz. Każdy Filipińczyk chciałby pojechać z tobą. Ale nie bój się! Filipińczycy nie chcą jechać z tobą do Rzymu, ale na peryferie. Chcemy iść z tobą do slumsów, cel więziennych, szpitali, świata polityki, finansów, sztuki, nauki, kultury, edukacji i komunikacji społecznej. Pójdziemy do tych wszystkich miejsc z tobą, aby nieść światło Chrystusa, Jezusa, który stoi w centrum twojej wizyty duszpasterskiej i jest fundamentem Kościoła. Będziemy z tobą Ojcze Święty tam, gdzie potrzebne jest światło Jezusa. Tutaj w Parku Luneta, na Quirino Grandstand, gdzie czci się bohaterów, gdzie obejmują władzę nowo wybrani prezydenci i gdzie papieże spotkają się z wiernymi Filipińczykami, tutaj w miejscu nowych początków, prosimy: wyślij nas jako misjonarzy światła. Przed wyjazdem, Ojcze Święty, poślij nas, twoich umiłowanych Filipińczyków, do niesienia światła Chrystusa. Tam, gdzie jaśnieje światło Jezusa, także w Rzymie, także w Domu św. Marty, pamiętaj – Filipińczycy zawsze będą tam z Tobą, niosąc światło Chrystusa! Mabuhay, Santo Padre! Mabuhay si Kristo! Niech błyszczy światło Chrystusa!” – powiedział kard. Tagle.

    Po tych słowach zgromadzeni zapalili przyniesione ze sobą świece, które jako znak zobowiązania misyjnego, poświęcił Papież na zakończenie liturgii.

    lg/ rv


    inizio pagina

    Ks. Szymański: papieska wizyta to dla Filipin błogosławieństwo i zadanie

    ◊   Na papieskiej Mszy w Manili był obecny ks. Piotr Szymański SJ. Polskiego jezuitę uderzył przede wszystkim entuzjazm Filipińczyków: „Kiedy Ojciec Święty pojawił się na Lunecie (tak nazywany jest Rizal Park), to był po prostu szał. Niesamowita była ta atmosfera wspólnoty, jaką stworzyli Filipińczycy. Wiemy, że padało. Bardzo szybko zrobiło się błoto. Zrobiło się też chłodno, ale uderzał tu kontrast z gorącą atmosferą liturgii, z tym podniosłym klimatem”.

    Filipińczycy podkreślają, że wszystkie papieskie wizyty, a ta była czwarta, to dla nich swoiste błogosławieństwo – mówi dalej polski duchowny. – I ten kraj czuje się pobłogosławiony, przy całej złożoności sytuacji, trudności, cierpienia tego narodu. Ale ciekawe jest to, na co zwrócił uwagę Papież: że owszem, to jest błogosławieństwo, ale i powołanie. Franciszek daje jasne sygnały, że oczekuje od Filipińczyków zaangażowania ewangelizacyjnego i misyjnego. Chce od nich chrześcijańskiego świadectwa w świecie azjatyckim” – zauważył ks. Szymański.

    dw, tc/ rv


    inizio pagina

    Ks. Drzewiecki: w papieskim przesłaniu najmocniej zabrzmiała troska o ubogich i walka z zakorzenioną korupcją

    ◊   Spotkanie z młodzieżą i Msza, w której mimo ulewnego deszczu wzięło udział ponad 6 mln wiernych – to główne wydarzenia przedostatniego dnia papieskiej wizyty na Filipinach. „Wspaniałe jest to, że mimo wielu wysiłków podejmowanych przez władze, by ukryć ubóstwo i codzienne problemy, właśnie biedni i odrzuceni znaleźli w papieskiej pielgrzymce centralne miejsce” – podkreśla pracujący w tym wyspiarskim kraju ks. Dariusz Drzewiecki MIC.

    Po wysłuchaniu świadectw młodzieży Franciszek odłożył na bok przygotowane kartki i zaczął spontanicznie komentować to, co usłyszał. Był tym wyraźnie poruszony…

    - Dla nas wszystkich najbardziej wzruszającym momentem, a zarazem ikoną dzisiejszego dnia była chwila, gdy Glyzelle Palomar zadając pytanie się rozpłakała i wtuliła w Papieża. Wiele osób podkreśla, że być może niewiele zapamiętamy z tego, co Papież powiedział, ale będziemy pamiętać, jak się zachował. Wskazuje się, że głoszone przesłanie jest tak mocne, ponieważ jest głęboko zintegrowane z jego postawą. Jedna z osób wręcz mi powiedziała, że czuła się tak, jakby to ona ze swymi wszystkimi problemami wtulała się w Ojca Świętego, który tak czule przygarnął właśnie te dzieci ulicy.

    I to jest też w tej podróży niesamowite, że mimo różnego rodzaju wysiłków podejmowanych przez stronę rządową, by ukazać tylko piękne oblicze Filipin i samej Manili, jednak ci biedni i odrzuceni zostali wydobyci na światło dziennie i znaleźli w niej centralne miejsce. Warto przypomnieć, że uniwersytet, gdzie odbywało się dzisiejsze spotkanie, należy do najbardziej prestiżowych na całych Filipinach, a co za tym idzie jest uczelnią, na której płaci się bardzo wysokie czesne. Ponad 70 proc. Filipińczyków, którym marzy się dalsza nauka, na to po prostu nie stać. I właśnie w tym miejscu tak mocno został wyeksponowany dramat dzieci ulicy.

    Wszyscy podkreślają, że Ojciec Święty pytany o problem cierpienia dzieci, nie moralizował i nie odwoływał się do pięknych filozofii, tylko zachęcił do łez i współczucia. Jest to bardzo proste przesłanie, ale zarazem bardzo potrzebne. Wielu z nas – Filipińczyków, księży, misjonarzy, ludzi Kościoła i polityków – przyzwyczaiło się do tego, że bieda po prostu jest. Brakuje współczucia i łez, by pochylić się nad tak wieloma zapomnianymi osobami jak Glyzelle – odrzuconymi, wykorzystywanymi.

    Dla Filipińczyków bardzo ważne są gesty; one mocniej przemawiają niż słowa. Podkreśla się tutaj, że ta wykorzystywana dziewczynka mogła w poczuciu bezpieczeństwa wtulić się w ramiona ojca i był to dla niej moment nie tylko ukojenia, ale i uzdrowienia. Tak poczuły się dziś tysiące Filipińczyków. Papież uczy tej spójności słów i życia. On zauważa problem, np. słyszy, że ktoś zginął. Zachęca do modlitwy, ale i spotyka się z ojcem tragicznie zmarłej wolontariuszki. To nie jest polityk, który przyjechał się pokazać i zależy mu na tym, by wszystko pięknie wypadło. Franciszek całym sobą pokazuje nam, jak rzeczywiście powinien zachowywać się pasterz. Ojciec, który nie boi się być ze swymi dziećmi także w trudnych sytuacjach, tak jak w sobotę w Tacloban, wśród ocalonych z tajfunu. Albo tak jak dzisiaj wobec ofiar tego niesprawiedliwego systemu społeczno-politycznego, który tu panuje. To jest właśnie niesamowite, że tego Chrystusa, którego głosi Franciszek, można znaleźć bardzo blisko w drugim, który cierpi, który jest odrzucony. I że z ran i biedy tych ludzi możemy otrzymać katechezę dla samych siebie, dla naszej biedy, dla naszego egoizmu. Wciąż powraca to, co Papież powiedział w pierwszych chwilach swej pielgrzymki na Filipiny: w centrum przesłania Ewangelii są ubodzy; jeśli usunie się z niej ubogich, to traci ona sens i misja Jezusa staje się w ogóle niezrozumiała.

    Franciszek nieustannie zachęcał Filipińczyków do przeprowadzenia rachunku sumienia z tego, jak wygląda ich chrześcijaństwo….

    - ...Pytał czy jesteśmy uczniami Jezusa, czy też ochrzczonymi, ale poganami. Myślę, że to musi nas zmusić do refleksji. Jakby nie było, 80 mln Filipińczyków to katolicy, a wokół ubóstwo, korupcja i wiele innej biedy moralnej. Czyli coś z tym naszym chrześcijaństwem jest nie tak. Potrzebujemy przemiany, radykalnego powrotu do Jezusa, do osobistego spotkania z Nim i przemiany. Kościół na Filipinach przygotowuje się do 500-lecia ewangelizacji i myślę, że nauczanie Franciszka może na tej drodze być fantastyczną pomocą i drogowskazem. Niestety zbyt często zapominamy, że tylko Chrystus może nam dać taką energię i taki sposób posługiwania, do jakiego zachęca Papież i jaki sam głosi.

    Papież zachęcił do odnowy. Skąd powinna się ona rozpocząć?

    - Gdy chodzi o tę deklaratywność bycia katolikiem, to warto zauważyć, że na Filipinach bardzo kuleje życie sakramentalne. W naszym sanktuarium Bożego Miłosierdzia na Mindanao służymy głównie sakramentem pojednania. I z doświadczenia mogę powiedzieć, że wielu ludzi całymi latami się nie spowiada. Jest to wina księży, którzy nie spowiadają, słabej katechezy, albo zupełnego jej braku. Sakramenty są zaniedbane, a z drugiej strony ludzie są przyzwyczajeni, że jak przychodzą do kościoła to masowo przystępują do Komunii. Życie sakramentalne potrzebuje na Filipinach gruntownej odnowy, musimy pomóc ludziom odkryć ich znaczenie. W tym kraju chrześcijaństwo jest mocno splecione z zabobonami i lokalnymi wierzeniami. Stąd też często wiara nie jest pogłębiona i sprowadza się np. do konieczności dotknięcia figury świętych. I to jest ogromne wezwanie do nowej ewangelizacji. Papież podkreślił w tym kontekście, że trudno oceniać wiarę tych ludzi, bo właśnie w takiej kulturze Ewangelia się zakorzeniła.

    Franciszek wielokrotnie akcentował konieczność większej troski o rodzinę i każde dziecko…

    - To jest bieżący, szeroko dyskutowany temat. Rząd dąży do tego, by każda rodzina mogła korzystać bezpłatnie z dostępu do antykoncepcji. To ma być sposób walki z biedą. Z drugiej strony służba zdrowia nie jest bezpłatna. W szpitalach dla najuboższych panują straszne warunki, na jednym łóżku leży po pięcioro dzieci… Wiadomo, że za propagandą antykoncepcyjną stoją ogromne pieniądze i firmy, które to propagują. Z drugiej strony zupełnie nie widać troski władz o te dzieci, które już się urodziły i znalazły się np. na ulicy. Większym pożytkiem dla Filipin byłoby wydanie pieniędzy przeznaczonych na finansowanie antykoncepcji na szpitale, domy dziecka i szkoły. Podstawowa nauka niby jest bezpłatna, ale i tak wiele rodzin nie stać na opłacenie obowiązkowych przyborów szkolnych czy wymaganych mundurków. Ja osobiście bardzo się cieszę, że Papież kilkakrotnie upominał się o dzieci, że przypominał o obowiązku troski o każde życie. Również w dzisiejszej homilii to tak mocno wybrzmiało, że życie Jezusa też było zagrożone przez skorumpowanego króla Heroda. I miało to bardzo mocną wymowę dla wszystkich, którzy śledzą to, co w ostatnim czasie dzieje się na Filipinach.

    Co dla Księdza było głównym przesłaniem pielgrzymki Franciszka na Filipiny?

    - Myślę, że najważniejszym motywem całej papieskiej podróży jest troska o ubogich i walka z korupcją, która jest tu bardzo zakorzeniona. Papież nawet dziś mówił o tym, że bardzo łatwo się zagubić choćby w świecie Internetu. Tu narodowym sportem są walki kogutów, wiąże się to z hazardem, wielu ludzi jest od tego uzależnionych: na grach tracą wszystkie pieniądze. Kolejne zniewolenie to alkohol. W tym samym czasie tysiące ludzi umiera, bo nie mają co jeść. Tu trzeba naszej ogromnej troski. To jest konkretna katecheza. Papież powiedział wyraźnie, że będziemy sądzeni z tego, co uczyniliśmy dla najuboższych, odrzuconych. A oni w tym społeczeństwie są na wyciągnięcie ręki praktycznie wszędzie. Ciekawe jest, że w tym katolickim kraju to przeważanie misjonarze prowadzą domy dla dzieci ulicy. Misjonarze są tu bardzo potrzebni m.in. po to, by prowadzić ewangelizację głównie na obszarze przywracania godności życia właśnie tym zapomnianym, odrzucony, żyjącym na marginesie. Ja sam osobiście doświadczyłem w czasie tajfunu, jak bardzo jest potrzebna tego rodzaju misja, nawet jeśli kraj nazywany jest katolickim.

    bz/ rv

    inizio pagina

    Kościół na świecie



    Niger: kolejne ofiary protestów anty-Charlie

    ◊   Do dziesięciu wzrosła liczba śmiertelnych ofiar zamieszek w Nigrze sprowokowanych przez protestujących przeciw karykaturom Mahometa, które zamieszczono w najnowszym numerze Charlie Hebdo. Był to pierwszy numer satyrycznego pisma po zamachu terrorystycznym na paryskie biuro redakcji, który miał miejsce 7 stycznia.

    W sobotę zamieszki przeniosły się do stolicy Nigru Niamey. Demonstranci atakowali posterunki policji, podpalali kościoły i bary, grabili sklepy. Prezydent Mahamadou Issoufou poinformował, że wszystkie ofiary to cywile, z których niektórzy zostali żywcem spaleni w kościołach. „Obrazili naszego proroka Mahometa i to nam się nie podoba” – tak określił przyczyny demonstracji jeden z ich uczestników.

    „Ten kto grabi i profanuje miejsca kultu religijnego, ten kto prześladuje i zabija swoich współobywateli chrześcijan lub obcokrajowców, którzy żyją w naszym kraju, ten nic nie rozumie z islamu” – powiedział prezydent w swoim telewizyjnym wystąpieniu. Równocześnie stwierdził, że podziela oburzenie muzułmanów karykaturami Mahometa i uważa, że wolność słowa nie daje nikomu prawa szydzenia z czyichkolwiek przekonań religijnych.

    Oprócz stolicy zamieszki miały miejsce w kilku innych miejscowościach Nigru. W Maradi spalono dwa kościoły, w Goure kościół i rezydencję ministra spraw zagranicznych, a w Zinder w spalonym w piątek kościele znaleziono jeszcze jedno ciało. W wielu miejscach z obawy o bezpieczeństwo zawieszono niedzielne nabożeństwa w kościołach.

    W 17-milionowym Nigrze większość mieszkańców to muzułmanie, na których największy wpływ mają bractwa sufickie, reprezentujące liberalny odłam islamu. Do tej pory nie było tam problemów z islamskim fundamentalizmem, jak to ma miejsce w sąsiedniej Nigerii czy Mali.

    DW/ RV, AFP, Reuters


    inizio pagina

    Liban: uchodźcy cierpią z powodu zimy

    ◊   Ostra zima, jaka nawiedziła Bliski Wschód, szczególnie daje się we znaki uchodźcom wojennym z Syrii, koczującym na ogól pod namiotami. Alarmuje w tej sprawie Caritas w Libanie. W ostatnich dniach zanotowano przynajmniej cztery przypadki śmierci z wyziębienia. Najtrudniejsza sytuacja panuje w dolinie Bekaa na północy Libanu, gdzie oprócz spadku temperatury zanotowano również opady śniegu, które odcięły obozy od świata. Według oficjalnych danych w Libanie schroniło się 1 milion 200 tys. Syryjczyków, jednak w rzeczywistości jest ich o 400 tys. więcej. Miejscowa Caritas stara się zaopatrzyć uchodźców w ciepłe okrycia i piecyki, jednak jest to kropla w morzu potrzeb ofiar tego coraz bardziej zapomnianego konfliktu.

    tc/ rv, fides


    inizio pagina

    Kultura i społeczeństwo



    Aktualności Radia Watykańskiego - wydanie 18.01.2015

    ◊   Słuchaj:

    inizio pagina

    Magazyn Radia Watykańskiego – 18.01.15

    ◊   Papież Franciszek na Filipinach – relacja z czwartego dnia wizyty.

    Słuchaj:


    inizio pagina

    Biuletyn Radia Watykańskiego jest rozsyłany gratis na adresy abonentów. Jak dokonać prenumeraty lub jak z niej zrezygnować informujemy na stronie www.radiovaticana.org/polski