Biuletyn Radia Watykańskiego Biuletyn Radia Watykańskiego
REDAKCJA +390669884602 | e-mail: sekpol@vatiradio.va

09/04/2016

Działalność papieska

Watykan i Stolica Apostolska

Świat

Polska

Nasze programy - wersja audio

Działalność papieska



Franciszek na jubileuszowej audiencji: jałmużna znaczy miłosierdzie

◊  

O znaczeniu jałmużny mówił Papież Franciszek w czasie kolejnej jubileuszowej audiencji. Przypomniał, że słowo jałmużna pochodzi z języka greckiego i oznacza miłosierdzie. Papieskiej katechezy wysłuchało 50 tys. pielgrzymów przybyłych na plac św. Piotra.

Ojciec Święty podkreślił, że jałmużna wyraża się na wiele sposobów. Przestrzegł też przed łatwym usprawiedliwianiem samych siebie, że nie wspieramy ubogich, bo i tak wydadzą nasze pieniądze na wino. Przywołał tu słowa z księgi Tobiasza, w której czytamy: „Nie odwracaj twarzy od żadnego biedaka, a nie odwróci się od ciebie oblicze Boga” (Tb 4, 7). Papież zaznaczył, że pozwalają one zrozumieć prawdziwą wartość jałmużny.

„Jezus przestrzega przede wszystkim, abyśmy nie dawali jałmużny, by być chwalonymi i podziwianymi przez ludzi z powodu naszej hojności. Nie liczą się pozory, ale zdolność do zatrzymania się, by spojrzeć w oczy osobie proszącej o pomoc. Każdy z nas powinien się zapytać: czy jestem do tego zdolny? – mówił Papież. – Nie możemy zatem utożsamiać jałmużny jedynie z rzuceniem w pośpiechu monety, bez spojrzenia na człowieka i bez zatrzymania się, by z nim porozmawiać i zrozumieć, czego rzeczywiście potrzebuje. Jednocześnie musimy odróżnić ubogich od różnych form żebractwa, które szkodzą prawdziwie potrzebującym. Jałmużna jest aktem miłości, skierowanym do napotkanych osób. Jest gestem szczerej uwagi wobec tych, którzy się do nas zbliżają i proszą o naszą pomoc, gestem robionym w tajemnicy, gdzie tylko Bóg widzi i rozumie wartość dokonanego aktu” - powiedział Papież. 

Franciszek zaznaczył, że prawdziwa jałmużna zakłada wyrzeczenie, rezygnację z czegoś. Apelował do rodziców, by uczyli dzieci hojnego dzielenia się z potrzebującymi tym co posiadają.

bz/ rv

inizio pagina

Franciszek do Polaków o korzystaniu z daru miłosierdzia

◊  

W czasie audiencji Papież zachęcił Polaków do wypraszania łaski jubileuszowego odpustu i korzystania z daru Bożego Miłosierdzia.

„Witam pielgrzymów polskich. Pozdrawiam także waszych rodaków w Polsce i za granicą – mówił Franciszek. – Przechodząc przez Święte Drzwi Bazylik Papieskich w Rzymie i Drzwi Miłosierdzia otwarte w waszych diecezjach, wypraszajcie łaskę jubileuszowego odpustu dla siebie samych, waszych bliskich i zmarłych. Mogą go uzyskać także ci, którzy pełnią uczynki miłosierdzia, chorzy, starsi niewychodzący z domu, więźniowie. Korzystajmy z daru Bożego miłosierdzia! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” - powiedział Ojciec Święty. 

bz/ rv

inizio pagina

Abp Printezis: Papież jedzie do najmniejszych z małych

◊  

„Wizyta Papieża jest dla nas naprawdę łaską Pana, czekamy na niego” – mówił w wywiadzie dla Radia Watykańskiego abp Nikolaos Printezis. Ordynariusz katolików na wyspach Morza Egejskiego odniósł się w ten sposób do zapowiedzianej podróży Franciszka na Lesbos. Ojciec Święty odwiedzi 16 kwietnia przebywających tam uchodźców.

„Taka jest posługa Papieża Franciszka. On naprawdę jest następcą Chrystusa na Ziemi, który służy! Daje tym samym świadectwo Ewangelii. Wiemy, jak Ojciec Święty jest blisko cierpiących, chorych, tych, tych którzy są ukrzyżowani jak Jezus. Jego przyjazd tutaj ma taki sens: być głosem uchodźców, którzy starają się ratować życie własne i swoich dzieci. Jest ich tak wielu w Morzu Egejskim! Stało sią ono cmentarzyskiem, tak jak Morze Śródziemne. Myślę, że jest to odzew Ojca Świętego do tych najmniejszych z małych” – powiedział abp Printezis. 

tr/ rv

inizio pagina

Watykan i Stolica Apostolska



Adhortacja posynodalna Amoris laetitia. Rozmowa z o. Wojciechem Giertychem OP

◊  

Adhortacja posynodalna Amoris laetitia.
Rozmowa z o. Wojciechem Giertychem OP, Teologiem Domu Papieskiego

Radio Watykańskie (RW): Ojciec Święty Franciszek właśnie ogłosił posynodalną adhortację apostolską Amoris laetitia. Jak należy czytać to przesłanie?

O. Wojciech Giertych (WG): Na pierwszy rzut oka ten obszerny tekst wydaje się być przegadany. Dlaczego adhortacja jest tak długa? Czy nie można było powiedzieć tego wszystkiego prościej, króciej, jaśniej? Tak jest, ponieważ adhortacja Papieża Franciszka ma swój styl. I ten nietypowy gatunek literacki domaga się specyficznego sposobu recepcji, na który być może nie jesteśmy przygotowani.

RW: To znaczy, że trzeba zacząć lekturę tego tekstu mając w głowie jakieś uprzednie założenia?

WG: Niezupełnie. Nie chodzi tu o jakieś uprzednie założenie deformujące nasze odczytanie tego tekstu, tylko chodzi o to, byśmy byli gotowi przyjąć specyfikę tego przesłania. Sposób, w jaki Papież się wypowiada jest różny od tego, do czego przyzwyczailiśmy się czytając papieskie encykliki i dlatego trzeba to sobie wyraźne uświadomić już na wstępie lektury tej adhortacji.

Sposób wypowiadania się Papieża wynika zapewne z jego osobistego doświadczenia duszpasterskiego i punktu obserwacji. Każdy Papież ma jakąś swoją historię. Teraz, kiedy papieżami na nowo są przedstawiciele różnych narodów, ich odczytanie Kościoła i bardzo osobista droga życiowa rozszerzają perspektywę poza horyzont włoski. Św. Jan Paweł II też był dla niektórych ludzi trudny do zrozumienia. Mówili o nim, że był zbyt polski i zastanawiano się na ile rozumiał daleki świat. Papież Franciszek ma za sobą życie w Argentynie i jest naznaczony doświadczeniem tego lokalnego Kościoła.

Uświadomienie sobie tego może nam pomóc we właściwej interpretacji tej najnowszej adhortacji. Ważne jest, abyśmy czytając ją pozwolili się dotknąć przekazanym słowem, a może nawet jeszcze bardziej postawą Papieża i byśmy nie oczekiwali od niej tego, czego tam nie ma, tego, co nie jest jej zamierzeniem.

RW: A więc dokładniej, o co chodzi?

WG: Papież Franciszek, zwłaszcza na wstępie, szereg razy wypowiada się jakby krytycznie o „doktrynie”, czy też raczej o „postawie doktrynerskiej”. Mówi, że nie należy przerabiać doktryny na kamienie, które następnie będzie się rzucać w innych. Jest to wyraźne echo słów Chrystusa: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem!” (J 8,7). Nie oznacza to, że Papież kwestionuje czy odrzuca odwieczną naukę Kościoła, ale zwraca uwagę na to, jak my się do niej odnosimy, jak ją traktujemy.

Wydaję mi się, że poza oczywistym ewangelicznym odniesieniem odgrywają tu także rolę własne wspomnienia Papieża, które można porównać z tym, co znali jego poprzednicy. Bł. Paweł VI i św. Jan Paweł II byli samoukami. Ani jeden ani drugi nie przeszedł przez normalne seminarium duchowne. Oni obaj z różnych racji sami przygotowywali się do kapłaństwa i sami uczyli się nauki Kościoła. I ta filozoficzna i teologiczna nauka ich zafascynowała. Oni sami szukali prawdy, chcieli do niej dociec i rozumieli jej sens.

Doświadczenie Papieża Benedykta XVI było inne. On studiował w normalnym seminarium duchownym i następnie został skierowany na dalsze studia uniwersyteckie. Był dobrym i inteligentnym studentem, który miał szczęście mieć znakomitych profesorów. Systematycznie i gruntownie poznawał doktrynę Kościoła.

Wygląda na to, że Jorge Bergoglio miał inne doświadczenie. On chyba nie miał fascynujących profesorów. Lata studiów nie dały mu intelektualnej radości. Przeszedł przez nie w ramach przygotowania do kapłaństwa, ale nie rozwinęły one jego intelektualnej ciekawości. Ta jego droga też jest doświadczeniem Kościoła. Jest wielu księży, może bardzo wielu, którzy podobnie wspominają swoje studia jako nudne, zbyt abstrakcyjne, niewiele przystające do życia. Fakt, iż studia teologiczne u niejednego rodzą takie wspomnienie jest jakimś wyzwaniem dla Kościoła. Prawdy wiary oraz teologię, która jest myśleniem wewnątrz wiary, należy tak poznawać i przekazywać, aby cały ten intelektualny wysiłek karmił wiarę! Chodzi o to, by nauczanie, oparte na Objawieniu i rozpracowane przez wielkich myślicieli Kościoła trzymało człowieka i kierowało ku życiodajnej prawdzie. Ale niestety, nie każdemu było dane doświadczyć dobrej formacji teologicznej. I to trzeba powiedzieć nie tylko o tych, którzy odbywali swą zasadniczą formację kapłańską w latach posoborowych, gdy odnowa Kościoła czasem kluczyła i błądziła. Odnowa była konieczna, ponieważ i wcześniejsza formacja intelektualna też miała swoje braki, i nie każdego potrafiła zapalić.

Pozwolę sobie zrobić tutaj pewne porównanie z myślą marksistowską. Starsi pamiętają czasy, kiedy w Polsce powszechnie narzucano ideologię materializmu dialektycznego. Marksiści twierdzili, że decydująca jest „baza” materialna, przez co rozumieli ekonomiczną produkcję, a wszystko inne, co jest ponad tym, określali, jako idealistyczną „nadbudowę”, traktując nauki, religię, kulturę, wszystko razem, jako pewną ideologiczną doczepkę czy teorię, która, jak uważali, w gruncie rzeczy jest mało ważna, a nawet może nierealna, nieprawdziwa. W tym marksistowskim założeniu nie było szacunku dla ludzkiego umysłu i jego zdolności do poznania prawdy. Materialiści, pomimo faktu, iż nazywali swe podejście „światopoglądem naukowym”, sączyli sceptycyzm poznawczy i moralny relatywizm.

Papież Franciszek oczywiście nie jest materialistą i nawet sprzeciwiał się latynoamerykańskim kierunkom myśli teologicznej, w których próbowano mariażu Ewangelii z marksizmem. Papież nie jest zwolennikiem takiej „teologii wyzwolenia”, ale w jego podejściu możemy zauważyć pewną analogię z tym kierunkiem. Dla Papieża najważniejszy jest konkretny człowiek. Ważny jest dla niego kontakt z żywą osobą, z człowiekiem, takim, jaki on jest, ze swymi ranami, grzechami, biedą, pogubieniem, ignorancją i niedouczeniem. Papież podkreśla, że człowieka trzeba spotykać tam, gdzie on jest. To wydaje się być pierwszoplanowe. I to jest jakby ta „baza”. Natomiast nauczanie Kościoła, w opisie Papieża zdaje się być jakby doczepką. Nie oznacza to, że ono jest nieważne, ale ono musi służyć życiu, w ostateczności życiu nadprzyrodzonemu, które rozwija się w duszy człowieka wierzącego.

W kontakcie duszpasterskim, ksiądz zawsze spotyka się z konkretnym człowiekiem, a nie z samą ideą. I Papież to ciągle przypomina.

RW: Czy to znaczy, że należy marginalizować doktrynę?

WG: Bynajmniej. Nauka Kościoła jest niezwykle ważna. Ale też rodzi się pytanie jak ją przyjmujemy i wyjaśniamy? Czy rzeczywiście tłumaczymy jej wewnętrzny sens i ukazujemy jej wartość?

Zresztą trzeba ciągle pamiętać, że najważniejsze jest zaprzyjaźnienie się z Chrystusem. To z tego spotkania, które się dokonuje przez wiarę, nadzieję i miłość, a więc przez modlitwę i przez sakramenty, wynika w ramach duszpasterskiej posługi spotkanie z wiernymi. Duszpasterz służy Kościołowi ze względu na Chrystusa, któremu zawierzył. A Chrystus jest wcielonym Słowem Ojca. On jest drogą do Ojca, prawdą, i życiem. Dlatego poznanie objawionej Prawdy, zastanawianie się nad jej sensem i jej dokładne przekazywanie jest niezwykle istotne w życiu Kościoła, ale w praktycznych kontaktach z ludźmi, spotkanie z człowiekiem, stojącym tu i teraz, jawi się, jako bezpośrednio oczywiste. Kochamy ludzi ze względu na Boga, a nie tylko jakiś duchowy wymiar w ludziach. A jeśli ten drugi człowiek jest głodny, biedny, bezradny, to najpierw trzeba się o niego zatroszczyć, nakarmić go. Miłość Boża przynagla nas do służby konkretnemu człowiekowi.

Jest jeszcze drugi moment, który wydaję mi się ważny w perspektywie Papieża Franciszka. W Ameryce łacińskiej, w odróżnieniu od krajów anglosaskich o tradycji protestanckiej, czy krajów laickich, cała ludność generalnie utożsamia się automatycznie z Kościołem katolickim. Jest w tym podobieństwo ze społeczeństwem polskim, które zakłada, że jest katolickie i dlatego nie za bardzo się troszczy o swą tożsamość katolicką, bo to przychodzi niejako spontanicznie z otaczającej kultury, skutkiem czego niewielu zastanawia się nad koniecznością zawalczenia o swą wiarę i jej pogłębienia. W masowym, nieelitarnym katolicyzmie, gdzie duszpasterstwo jest również przede wszystkim masowe, ludzie zazwyczaj nie kwestionują doktryny. Akceptują ją, ale i też zbytnio się nią nie przejmują.

Ponadto w Ameryce łacińskiej jest niewielu księży w stosunku do liczby ludności, a zatem parafie w wielkich miastach i w ogromnych slumsach są jak włoskie diecezje. A parafie, to nie tylko kościół, liturgia i sakramenty, ale także życie społeczne, towarzyskie, działalność charytatywna, szkolnictwo. W życiu parafii i społeczności wierzących uczestniczy wielu ludzi i nie tylko księża je animują. Pobożność ludowa wyraża się w lokalnych tradycjach, procesjach, pielgrzymkach, odwiedzinach w sanktuariach, i często to sami świeccy organizują te różne formy pobożności ludowej, bez udziału i kierownictwa księży. Papież Franciszek mocno podkreśla wartość tych ludowych praktyk i wyrazów pobożności, którymi nie należy gardzić.

Papież ciągle podkreśla, że ludzi nie należy wykluczać. Jest oczywiste, że wszyscy, którzy uczestniczą w życiu społeczności parafialnej nie są automatycznie kandydatami do beatyfikacji. Nie są oni też koniecznie w stanie łaski uświęcającej. Niektórzy z nich nawet przez długie lata żyją w sytuacji grzesznej, z której nie potrafią się wyplątać. I tu nie tylko wchodzą w grę sprawy małżeńskie, ale także uzależnienie od mafii, korupcji, gangów. Ale to nie znaczy, że wszyscy ci ludzie mają być z życia parafialnego wykluczeni, nawet jeżeli żyją w grzechu, w sytuacji nieregularnej. Jeśli się garną w jakiś sposób do Kościoła i są gotowi do ofiarności wobec siebie nawzajem, to trzeba ich przygarnąć.

Papież Franciszek często powtarza, że Kościół jest jak szpital polowy na froncie, podczas wojny. Kościół jest miejscem, gdzie ludzie pogubieni, zebrani z opłotków mogą się spotkać. I dlatego troska duszpasterska Kościoła musi tych wszystkich pogubionych ludzi ogarniać, musi im ukazać, że są przez Boga ukochani.

RW: Ale wróćmy do nauki Kościoła. Kościół głosi prawdy zbawcze, udziela sakramentów, troszczy się o małżeństwa, aby były związane węzłem sakramentalnym.

WG: Oczywiście! I Papież tego nie kwestionuje, ale też wie, że wielu ludziom jeszcze daleko do tej pełni, którą Ewangelia umożliwia, i to z różnych racji, z powodu własnych zaniedbań i grzechów, doświadczonej krzywdy moralnej, racji zewnętrznej, moralnej, psychicznej i niekiedy czysto materialnej biedy, która czasem rodzi rozpacz i pogubienie.

Ludzie grzeszni też należą do Kościoła i muszą móc odnaleźć w nim swój dom. Zanim ich się wyprostuje, zanim wyjaśni im się prawdę o Bogu i Jego zbawieniu, trzeba najpierw ich przyjąć. I to Papież ciągle powtarza.

RW: To jest oczywiste, że Kościół jest przede wszystkim dla grzeszników, ale jak pogodzić nauczanie zasad moralnych z konkretną egzystencjalną sytuacją człowieka pogubionego? Czy nie grozi niebezpieczeństwo, że przyjmując człowieka, takiego, jakim on jest, z jego grzechem, zdradzi się prawdę moralną?

WG: To niebezpieczeństwo oczywiście istnieje. I dlatego od prawdy nie można uciekać, ale też nie można być tak skoncentrowanym na samej doktrynie, że nie dostrzeże się konkretnego człowieka. Zresztą Pan Jezus też ludzi gorszył, bo spotykał się z grzesznikami, pozwalał się im dotykać, stawał w ich obronie, co się faryzeuszom nie podobało. Nie oznaczał to, że ludzi potępiał. Jezus najpierw przywrócił kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie jej godność (J 8,3-11). Uwolnił ją od tych, którzy ją potępiali. Napełnił ją boską miłością i dopiero potem powiedział: „Idź, i nie grzesz więcej!”. I pewnie akcent bardziej padł na „Idź”. „Idź napełniona łaską, żyj prawdziwą miłosierną miłością, której doświadczyłaś i w konsekwencji nie grzesz”.

Media często podsumowują wszelkie nauczanie moralne pasterzy mówiąc, że Kościół potępia. To nieprawda! Kościół nie potępia. Zostawia ostateczną ocenę człowieka Bogu. Natomiast udzielając Bożego miłosierdzia Kościół przywraca grzesznikowi jego godność, przekazuje Bożą łaskę, która uzdrawia i prowadzi na dobrą drogę. Kościół musi nauczać, bo Chrystus nam to polecił, ale Kościół nie tylko naucza. Przede wszystkim udziela Bożej łaski, która jest Bożym miłosierdziem, darmo dawanym ludziom, aby się nie gubili czy też, aby z pogubienia wyszli.

RW: W czym więc tkwi różnica pomiędzy „doktrynerstwem” a „doktryną”?

WG: To pytanie nie jest nowe. I danie odpowiedzi na nie też nie jest jakąś niezdrową „nowinką”. W analizie czynów moralnych, dobrych i złych, trzeba wyróżnić dwa zasadnicze momenty: ogólną, teoretyczną refleksję, która omawia dany czyn, i praktyczną ocenę konkretnego czynu, dokonaną przez samą osobę, która stoi przed jakimś dylematem i działaniem. Gdy się rozważa sprawę teoretycznie dochodzi się do ogólnych, zawsze ważnych zasad, ale każda osoba rozeznaje i działa na bazie tego, co w danym momencie widzi. Inaczej spogląda na sprawę chłodny, oddalony, niezaangażowany obserwator, a inaczej niekiedy widzi ją ten, którego sytuacja zmusza do natychmiastowej decyzji. Św. Jan Paweł II przypomniał w Veritatis splendor (n. 78), że na czyn moralny trzeba spoglądać „z perspektywy osoby działającej”, a nie tylko teoretycznie.

Do tego dochodzi jeszcze dalsza sprawa reakcji czy to prawa kanonicznego, które jest zmienne i uwzględnia konkretne duszpasterskie realia, czy też aparatu państwowego z jego pomocą, a także i sankcją karną. Ale to jest dalsza sprawa.

A więc gdy na przykład mówimy o aborcji albo o sytuacji porzuconej, zranionej, samotnej matki, albo o każdym innym czynie, można zastanowić się nad reakcją najbliższej stojącego duszpasterza. Czy daje on tylko wykład doktryny, czy też widzi konkretną osobę ze swymi ranami, ograniczeniami i czasem życiowym poplątaniem? Doktrynerem jest ten, który nie dostrzega różnicy pomiędzy poziomem teoretycznym i praktycznym. Jemu bardziej zależy na teoretycznym ładzie niż na konkretnym człowieku. I dlatego Papież Franciszek mówi, by nie przerabiać doktryny w kamienie, którymi będziemy rzucać w ludzi!

RW: No tak, ale wróćmy do papieskiej adhortacji, będącej podsumowaniem pracy dwóch synodów biskupów. Biskupi ze świata się zjechali, omawiali sytuację rodziny współczesnej i teraz Papież daje nam swoje końcowe przesłanie. Jak należy je czytać? Co dominikanin sądzi o dziele napisanym przez Papieża jezuitę?

WG: Przypomina się uwaga, jaką kiedyś przed laty usłyszałem w Krakowie. Gdy, ktoś z jakimś problemem przyjdzie do jezuity, to jezuita go wysłucha, mu potowarzyszy, coś poradzi, i co najważniejsze, nie odrzuci go. A w międzyczasie problem najczęściej jakoś sam się rozwiąże. Natomiast, gdy ten ktoś przyjdzie do dominikanina i wyłuszczy mu swój problem, to dominikanin odpowie: „A to ciekawy problem, podobny do innych analogicznych zagadnień, które studiowałem” – i do problemu doda jeszcze dalsze, sprawę tylko komplikując.

To oczywiście jest karykatura. I mówię to jako dominikanin, przekonany jednak, że dokładne wyjaśnienie zagadnień jest niezmiernie ważne i wyzwalające. Samo serdeczne towarzyszenie ludziom nie jest wystarczające. Nie o to tylko chodzi, byśmy wobec siebie byli zawsze ciepli i mili. Zmierzamy do świętości, do pełni życia Bożego. I słusznie wierni oczekują od duszpasterzy pomocy i wyjaśnienia na tej drodze do wieczności.

Adhortacja Amoris laetitia pisana przez Papieża jezuitę nie jest wykładem doktryny tylko przede wszystkim jest zachętą do towarzyszenia ludziom, którzy doświadczają zagubienia w swym życiu rodzinnym. Dlatego adhortacja jest tak długa. To są takie życzliwe, duszpasterskie pogaduszki, wykazujące serdeczność, bliskość wobec ludzi, również tych, których życie nie jest właściwe.

Papież Franciszek daje nam obszerną biblijną refleksję, która jest jakby wydłużeniem ewangelicznych przypowieści oraz nauki o miłości św. Pawła. Papież opisuje trud życia małżeńskiego i rodzinnego w kontekście dzisiejszych wyzwań. Jest on świadom bólu, jaki ludzie niekiedy przeżywają, gdy im w życiu nie wyszło. Papież spogląda na współczesne rodziny oczami Jezusa i Kościoła. Papież dostrzega zalążki dobra istniejące również w sytuacjach pokomplikowanych, nieregularnych. Dostrzega pragnienie Boga i momenty prawdziwej modlitwy u tych, którym się życie nie powiodło. Tych ludzi nie odrzuca. Ich pociesza. Daje im praktyczne, codzienne rady, odnoszące się do bieżącego życia, które w każdej sytuacji należy podtrzymywać, nawet wtedy, gdy jest się daleko do ideału, gdy nie żyje się łaską sakramentalną.

Papież mówi o radości miłości, nawet, wtedy, gdy ta miłość nie jest jeszcze pełnią tej miłości, jaką Duch Święty rozlewa w naszych sercach przez łaskę (Rz 5,5). Papież zaprasza do rozszerzenia ludzkich serc, aby one przyjęły wszystkich: i dzieci, i starców, i szersze środowisko, i ludzi trudnych i pogubionych. Papież dostrzega, że przygotowanie do małżeństwa w okresie narzeczeństwa i jeszcze wcześniej oraz towarzyszenie istniejącym rodzinom jest wyzwaniem dla całego Kościoła. W wielu krajach, dzisiaj jest to trudniejsze niż dawniej. Nie tylko duszpasterze, ale wszyscy wierni, niech służą rodzinom, niech im pomagają, niech także wspierają tych, którzy są w kryzysie i potrzebują różnorakiej pomocy. Wszyscy ci, którzy wspierają rodziny, również i tych ludzi, którzy żyją w nieregularnych związkach, niech będą nie tylko świadkami, ale i przekazicielami Bożego miłosierdzia, które jest lekarstwem na ludzkie rany.

RW: Bardzo dziękuję za rozmowe!

Słuchaj:       

Rozmawiał ks. Leszek Gęsiak SJ

inizio pagina

Kard. Vegliò o kontekście papieskiej wizyty na Lesbos

◊  

Wizyta Papieża na wyspie Lesbos będzie konkretnym znakiem jego bliskości z migrantami i uchodźcami. W ten sposób Franciszek chce też wydobyć na pierwszy plan problem migracji w Europie – uważa kard. Antonio Maria Vegliò, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących. W wywiadzie dla dziennika L’Osservatore Romano zaznacza on, że Lesbos stał się dziś tym, czym już przed trzema laty była włoska wyspa Lampedusa, którą Franciszek odwiedził na początku pontyfikatu. Obie wyspy są symbolem poważnego kryzysu humanitarnego.

Szef watykańskiej dykasterii bardzo krytycznie wypowiada się o zachowaniu Unii Europejskiej. Zamiast zająć się prawdziwymi przyczynami kryzysu migracyjnego, zawiera ona układ z Turcją, który nie gwarantuje poszanowani praw człowieka. Kard. Vegliò wskazuje też na aspekt ekumeniczny papieskiej podróży. Na wyspę Lesbos Papież wybiera się bowiem wraz z prawosławnym patriarchą Konstantynopola oraz zwierzchnikiem greckiego Kościoła prawosławnego. Będą tam jednym sercem i jedną duszą, aby stawić czoła dramatowi migracji – podkreśla kard. Vegliò.

kb/ rv, or

inizio pagina

Watykan ogłosił daty kolejnych papieskich podróży

◊  

Armenia, Gruzja i Azerbejdżan będą państwami, które jeszcze w tym roku odwiedzi Franciszek. Biuro prasowe Stolicy Apostolskiej oficjalnie zapowiedziało papieskie pielgrzymki do tych krajów.

Jak czytamy w komunikacie, „przyjmując zaproszenie Jego Świątobliwości Karekina II, najwyższego patriarchy-katolikosa wszystkich Ormian, władz cywilnych i Kościoła katolickiego, Ojciec Święty Franciszek przybędzie do Armenii w dniach od 24 do 26 czerwca 2016 r.”. Już w lutym Ormiański Kościół Apostolski informował, że spodziewa się, iż Papież odwiedzi Armenię jeszcze w tym roku. Franciszka zapraszał także już w 2014 r. prezydent tego kraju Serż Sarkisjan.

Watykański komunikat zapowiada jeszcze jedną podróż apostolską Franciszka. Chodzi o pielgrzymkę do Gruzji i Azerbejdżanu. Papież uda się tam na zaproszenie patriarchy prawosławnego Eliasza II i władz państwowych obydwu krajów. Wizyta ta będzie trwała od 30 września do 2 października.

lg/ rv

inizio pagina

Świat



Lwów: 360 rocznica ślubów króla Jana Kazimierza

◊  

W szczególny sposób obchodzona jest we Lwowie 360. rocznica ślubów króla Jana Kazimierza. Z tej okazji w tamtejszej katedrze odbyła się uroczysta Msza, której przewodniczył metropolita częstochowski abp Wacław Depo. Wzięli w niej udział liczni biskupi przybyli z Polski i Ukrainy, a także przedstawiciele władz państwowych i samorządowych obu krajów. 

1 kwietnia 1656 r., w obliczu najazdu wojsk szwedzkich i rosyjskich na Rzeczpospolitą Obojga Narodów, król Jan Kazimierz złożył w katedrze lwowskiej śluby, będące aktem zawierzenia ojczyzny opiece Matki Bożej, którą władca ogłosił Królową Korony Polskiej. Autorem tekstu ślubów był św. Andrzej Bobola, a ich wielkim orędownikiem stał się ówczesny nuncjusz Pietro Vidoni.

Obchodzona dziś rocznica, stała się okazją do przypomnienia wiernym znaczenia cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej, znajdującego się w katedrze lwowskiej, który był koronowany przed 240 laty, oraz do złożenia Bogu dziękczynienia za 25 lat reaktywowania struktur Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie po II wojnie światowej.

Aktualność ślubów króla Jana Kazimierza podkreślił metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki. „Śluby Jana Kazimierza są przykładem dla rządzących państwami, by oddawali swoje rządy, swoje państwa, w opiekę Pan Bogu, Matki Najświętszej, a także by wprowadzali te obietnice które złożył król Jan Kazimierz w codzienne życie, by w kraju panował spokój i sprawiedliwość, by nie było krzywdy, by wszyscy mogli czuć się wolnymi i równymi obywatelami” – powiedział abp Mokrzycki. 

ks. Mariusz Krawiec SSP, Lwów / rv 

inizio pagina

Bp Gudziak: wszyscy Ukraińcy są wdzięczni Papieżowi za pomoc

◊  

„Wielu uważa, że wojna na Ukrainie skończyła się, że wszystko zostało uspokojone. Jednak codziennie ktoś ginie, a cierpienie trwa.” – twierdzi bp Borys Gudziak. Ordynariusz greckokatolickiej eparchii (diecezji) św. Włodzimierza Wielkiego w Paryżu, obejmującej, obok Francji, także Szwajcarię i kraje Beneluxu, skomentował w ten sposób zapowiedzianą przez Papieża specjalną zbiórkę na rzecz osób, które ucierpiały w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Zapewnił przy tym, że „wszyscy Ukraińcy są bardzo wdzięczni Ojcu Świętemu za ten gest i tę intencję, która ma wartość materialną i moralną”.

„Pięć milionów obywateli Ukrainy bezpośrednio doświadczyło wojny. Dwa i pół miliona to uchodźcy, z czego dwa miliony na Ukrainie. Cała struktura gospodarcza i społeczna jest tym dotknięta. Jest to kryzys humanitarny, ale spowodowany przez wojnę. Solidarność materialna sprawia, że pomoc ubogim staje się punktem wyjścia do zaprowadzenia pokoju. Oczywiście, dla nas chrześcijan modlitwa zmienia serca, a duchowa solidarność całej katolickiej Europy, do której wezwał Franciszek, staje się bardzo ważna w tym czasie wielkich wyzwań” – powiedział bp Gudziak. 

Przypomnijmy, że zbiórka na rzecz Ukrainy odbędzie się 24 kwietnia we wszystkich kościołach w Europie.

tr/ rv

inizio pagina

700 osób z Ziemi Świętej i Cypru przyjedzie na ŚDM w Krakowie

◊  

Około 100 Jordańczyków, 200 Palestyńczyków a także blisko 400 maronitów, grekokatolików oraz hebrajskojęzycznych katolików weźmie udział w tegorocznych Światowych Dniach Młodzieży. Łaciński Patriarchat Jerozolimy poinformował, że pod koniec lipca do Krakowa przyjedzie łącznie ponad 700 młodych ludzi z Izraela, Palestyny Jordanii i Cypru, a także, wyjątkowo, 5 osób ze Strefy Gazy. W porównaniu z poprzednimi spotkaniami oznacza to znaczący wzrost liczby uczestników z tej części globu. Jeszcze trzy lata temu, na Światowe Dni Młodzieży w Rio de Janeiro przyjechała stamtąd zaledwie 30-osobowa grupa.

Tydzień przed przyjazdem Papieża do Polski delegacja z Ziemi Świętej i Cypru zatrzyma się w Warszawie, a dokładniej w Betlejem. Taką bowiem nazwę na czas Światowych Dni Młodzieży otrzymała diecezja warszawsko-praska. Będą oni uczestniczyć tam w tzw. „Dniach w diecezjach”. W komunikacie patriarchatu wyrażono nadzieję, że tydzień ten będzie okazją do „odkrycia polskiej kultury i spotkania z chrześcijańskimi rodzinami”.

tr/ rv, latin patriarchate of jerusalem

inizio pagina

Prymas Czech o potrzebie ochrony nienarodzonych

◊  

Prymas Czech zwraca uwagę na znaczenie dorocznego Marszu dla Życia, który w ubiegłą sobotę przeszedł ulicami Pragi. Wzięło w nim udział ponad 4 tys. osób, wśród nich sam kard. Duka. Dziś powraca do tego wydarzenia na antenie katolickiego Radia Proglas. Podkreśla, że wbrew medialnej narracji, akcja ta nie ma formy protestu, lecz jest wyrazem poparcia dla życia i rodziny.

„Był to już szesnasty doroczny marsz – powiedział Radiu Proglas kard. Dominik Duka. – Przypomniał, że w ubiegłym roku nie urodziło się u nas ponad 21 tys. dzieci. Dzieci, które mogły żyć, mieć imię i dawać radość swym rodzicom. Z jednej strony naród wymiera, stałą liczbę mieszkańców udaje się utrzymać jedynie dzięki napływowi migrantów. Z drugiej strony mamy tysiące małżeństw, które pragną mieć potomstwo i nie mogą się go doczekać. Przyszli rodzice poddają się całej serii medycznych tortur, aby upragnione dziecko w końcu się urodziło. Według statystyk połowa dzieci rodzi się u nas poza małżeństwem. Sakrament małżeństwa, z towarzyszącą mu decyzją o wierności, wychowaniu dzieci, wspieraniu się nawzajem na dobre i na złe, to skarb, który możemy wnosić do naszego społeczeństwa. Marsz dla życia jest w tym kontekście wydarzeniem pozytywnym. Otwiera wiele pytań, nad którymi mielibyśmy się zastanowić. Być może właśnie w naszej sytuacji wymierającej Europy stwarza okazję, byśmy udzielili wsparcia kompletnym i dobrze funkcjonującym rodzinom”. 

kb/ rv, proglas

inizio pagina

Sudan Południowy: Kościół broni pierwszego porozumienia pokojowego

◊  

W stolicy Sudanu Południowego Dżubie podpisano porozumienie między rządem stanowym Ekwatorii Środkowej a rebeliantami z Ruchu Wyzwolenia Narodowego Sudanu Południowego (SSNLM). „Jest to pierwsze porozumienie pokojowe tego rodzaju osiągnięte w jednym z 28 stanów naszej ojczyzny” –powiedział w czasie uroczystości sygnowania dokumentu bp Eduardo Hiiboro Kussala. Ordynariusz  diecezji Tombura-Yambio jest szefem Międzywyznaniowej Rady dla Pokoju w tym kraju. To właśnie ona przyczyniła się w znacznym stopniu do osiągnięcia ugody.

Bp Kussala nie ukrywa jednak, że jeśli porozumienie będzie przestrzegane, to rozpocznie się trudny okres odbudowy tego, co zostało zniszczone. Chodzi nie tylko o gospodarkę czy infrastrukturę, ale przede wszystkim o relacje międzyludzkie, zarówno na poziomie stanu, jak i całego kraju. Podkreślił, że w całym procesie ważna będzie nie tylko pomoc materialna, ale przede wszystkim pojednanie duchowe. Podpisane porozumienie w stanie Ekwatoria Środkowa może być jednak ważnym przyczynkiem do przywrócenia pokoju w całym Sudanie Południowym.

lg/ rv, fides

inizio pagina

Episkopat Kenii wzywa do „wojny totalnej” z korupcją

◊  

Podczas zeszłorocznej wizyty w Kenii „Papież wezwał każdego z nas do wypowiedzenia wojny korupcji i walki z nią aż do końca” – przypominają biskupi tego kraju w komunikacie Episkopatu. W dokumencie, który ukazał się pod znaczącym tytułem „Sytuacja naszego narodu”, ubolewają, że „codzienne wieści o przypadkach korupcji i kradzieży publicznych środków przez najważniejszych urzędników rządowych, malują obraz wielkiego upadku nas jako państwa”.

Choć tekst mówi też o innych problemów tego kraju, takich jak np. radykalizacja kwestii etnicznych czy kulturowych, to jednak temat korupcji systematycznie powraca. Typowym tego przykładem jest kupowanie egzaminów w szkołach czy łapówki dla policjantów. „Nasze społeczeństwo sprawiło, że pieniądz stał się bogiem” – puentują kenijscy biskupi.

tr/ rv

inizio pagina

Boliwia: biskupi za powstrzymaniem produkcji i przemytu narkotyków

◊  

„Stawiam przed Tobą życie i śmierć” – to tytuł listu pasterskiego biskupów boliwijskich poruszającego temat produkcji i przemytu narkotyków. Dotyka on problemu, o którym do tej pory publicznie się nie mówiło. Episkopat wskazuje na widoczny wzrost zagrożenia uzależnieniem od narkotyków wśród młodzieży w tym kraju.

Do tej pory panowało przekonanie, że Boliwia jest jedynie dostawcą materiału do produkcji śmiercionosnych środków, czy też po prostu miejscem tranzytowym na szlaku przemytników.

Sytuacja zmieniła się jednak w ostatnim czasie. Wzrasta liczba konsumentów narkotyków a także ludzi bogacących się na produkcji kokainy. Brak konkretnych działań prewencyjnych i ciche przyzwolenie ze strony rządu na rozkwit przemysłu narkotykowego zmusiły biskupów do zabrania głosu w tej sprawie. Stanowisko episkopatu jest bardzo jasne. Wyraża m.in. protest wobec przenikania wpływów producentów narkotyków do sfer władzy.

Prezydent Evo Morales, oburzony głosem episkopatu, publicznie postawił ultimatum biskupom, by do poniedziałku przedstawili listę polityków, którzy ich zdaniem są przemytnikami narkotyków. Episkopat zebrany na konferencji w Cochabamba stanowczo odrzucił jednak ultimatum prezydenta, który próbuje identyfikować swoją osobę z państwem. Sam Morales wywodzi się ze środowisk plantatorów liści koki i jest tajemnicą poliszynela, że owe środowiska wspierają działania jego rządu.

Episkopat w specjalnym komunikacie jeszcze raz zaapelował o podjęcie wspólnych działań w celu walki z narkotykami, które niosą śmierć i są zagrożeniem dla przyszłości społeczeństwa, nie tylko zresztą boliwijskiego. „Czujemy się zobowiązani w sumieniu wezwać do dialogu i refleksji nad tym tematem we wszystkich sektorach życia publicznego” – napisali biskupi.

W odpowiedzi wiceprezydent Alvaro Garcia wezwał Kościół do odnowy w szeregach hierarchii, gdyż jego zdaniem Kościół znacznie oddalił się od istoty swego posłannictwa dystansując się od ubogich i opuszczonych. Tego typu wypowiedzi wyraźnie dają jednak do zrozumienia, że populizm i zakłamanie rządu boliwijskiego zdaje się sięgać zenitu. Dotknięcie przez hierarchów Kościoła drażliwego tematu produkcji i przemytu narkotyków, na których opiera się niemal cała gospodarka Boliwii, wzmaga nerwowe reakcje rządzących. Jak zapewniają tamtejsi biskupi, Kościół zawsze będzie stał na straży godności osoby głosząc niestrudzenie Ewangelię życia, słowem i czynami miłosierdzia. 

ks. Szymon Zurek, Santa Cruz, Boliwia / rv 

inizio pagina

Polska



Dyrektor KODR: biskupi za prawem do życia i przeciw karaniu kobiet

◊  

Specjalny list do diecezjalnych duszpasterzy rodzin i doradców życia rodzinnego skierował ks. dr Przemysław Drąg. Dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin KEP przyznaje w nim, że po odczytaniu Komunikatu Prezydium KEP w sprawie pełnej ochrony życia człowieka pojawiły się pytania, kierowane także do Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin, jak należy rozumieć słowa księży biskupów. „Po konsultacjach z księżmi biskupami jako Dyrektor KODR KEP stwierdzam, że księża biskupi popierają wszelkie działania duchowe, medialne i prawne zmierzające do całkowitej ochrony życia ludzkiego, a przez to do eliminacji z prawodawstwa polskiego trzech istniejących wyjątków, kiedy to można zabić dziecko nienarodzone.” Jednocześnie, pisze ks. Drąg, biskupi „są zdecydowanie przeciwni próbom wprowadzenia do systemu prawnego zapisu, który umożliwiłby karanie kobiet, które dopuściłyby się zabójstwa dziecka”. 

R. Łączny, KAI/ rv

inizio pagina

Spotkanie formacyjne dla sióstr zakonnych w Niepokalanowie

◊  

W Niepokalanowie trwa doroczne misyjne spotkanie formacyjne dla sióstr zakonnych. Przedstawicielki zgromadzeń zaangażowanych w posługę na rzecz misji zastanawiają się w jaki sposób można jeszcze lepiej odpowiedzieć na potrzeby Kościoła powszechnego. 

Mówi przewodnicząca Komisji Misyjnej przy Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce, s. Irena Karczewska. 

„Będziemy bazowali na tych tematach, które dotyczą roku, jaki przeżywamy: chrzest źródłem misyjności, miłosierdzie źródłem zaangażowania misyjnego. Będziemy pochylali się też nad praktycznymi wymiarami animacji misyjnej, pracowali w grupach, zastanawiając się w jaki sposób jeszcze lepiej możemy przekazać temat misji w katechezie” - powiedziała s. Irena Karczewska. 

Spotkanie w Niepokalanowie potrwa do jutra. 

R. Łączny, KAI/ rv

inizio pagina

Nasze programy - wersja audio



Aktualności Radia Watykańskiego – wydanie wieczorne; Magazyn Radia Watykańskiego – 09.04.2016

◊  

W Magazynie: „Przykazania wzajemnej miłości dzisiaj” – rozmowa z o. Tomaszem Tlauką OSSPE – Radio Fiat, Częstochowa

Słuchaj:         

inizio pagina

Aktualności Radia Watykańskiego - wydanie główne 09.04.2016

◊  

Słuchaj:      

inizio pagina