Biuletyn Radia Watykańskiego Biuletyn Radia Watykańskiego
REDAKCJA +390669884602 | e-mail: sekpol@vatiradio.va

03/09/2016

Działalność papieska

Watykan i Stolica Apostolska

Świat

Nasze programy - wersja audio

Działalność papieska



Franciszek w Jubileusz wolontariuszy: jesteście ręką Chrystusa

◊  

Największym wyrazem miłości jest Jezus – przypomniał Papież uczestnikom Jubileuszu wolontariuszy i pracowników dzieł miłosierdzia, licznie dziś zgromadzonym na placu św. Piotra. Przytoczył słowa św. Pawła: „Bóg okazuje nam swoją miłość przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5, 8). Chrystus „umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 20). „Wydał siebie samego za mnie, za ciebie, za wszystkich, za każdego z nas – mówił Franciszek. – Nic i nikt nie może nas odłączyć od miłości Boga (por. Rz 8,35-39). Miłość jest więc najpełniejszym wyrazem całego życia i pozwala nam istnieć!”. Ojciec Święty wskazał, że Kościół kierując się tą wiarą nigdy nie mógłby sobie pozwolić działać jak kapłan i lewita wobec ledwie żywego człowieka z ewangelicznej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie (por. Łk 10,25-36) 

„Nie może się on odwrócić i patrzeć w inną stronę, aby nie widzieć tak licznych form ubóstwa, które domagają się miłosierdzia. A to odwracanie się, aby nie widzieć głodu, chorób, ludzi wykorzystywanych, jest ciężkim grzechem! Także grzechem współczesnym, dzisiejszym. Nie byłoby godne Kościoła czy chrześcijanina «przejść dalej» i sądzić, że mamy czyste sumienie tylko dlatego, że się pomodliliśmy czy poszliśmy w niedzielę na Mszę! Kalwaria jest zawsze aktualna. Bynajmniej nie zniknęła ani nie jest tylko pięknym obrazem w naszych kościołach. Ten szczyt współczucia, z którego wypływa miłość Boga wobec ludzkiej niedoli, przemawia nadal w naszych czasach i pobudza, by dawać stale nowe znaki miłosierdzia. Nigdy nie przestanę mówić, że Boże miłosierdzie nie jest piękną ideą, ale konkretnym działaniem. Nie ma miłosierdzia bez konkretu; miłosierdzie nie jest czynieniem dobra przelotnie. To zaangażowanie się tam, gdzie jest choroba, głód, tyle wykorzystywania ludzi. Również miłosierdzie nie stanie się ludzkim, dopóki nie osiągnie swej konkretności w codziennym działaniu”.

Papież wyraził uznanie przedstawicielom wielkiego i zróżnicowanego świata wolontariatu. Powiedział, że codziennie, często w ciszy i ukryciu, ukazują oni miłosierdzie Kościoła. 

„Jesteście twórcami miłosierdzia swoimi rękami, oczyma, słuchaniem, bliskością, czułością. Wyrażacie jedno z najpiękniejszych pragnień ludzkiego serca: aby osoba cierpiąca odczuła, że się ją kocha. W różnych sytuacjach potrzeby i niedostatku, w których jest tak wielu ludzi, wasza obecność to wyciągnięta ręka Chrystusa, która dociera do wszystkich. Jesteście wyciągnięta ręką Chrystusa; czy o tym pomyśleliście? Kościół jest wiarygodny i przekonujący także przez waszą służbę opuszczonym dzieciom, chorym, ubogim bez jedzenia i pracy, ludziom starszym, bezdomnym, więźniom, uchodźcom i migrantom, tym, których dotknęły klęski żywiołowe... Krótko mówiąc, gdziekolwiek jest zapotrzebowanie na pomoc, tam dociera wasze czynne i bezinteresowne świadectwo. Uwidaczniacie prawo Chrystusowe, aby jedni drugich brzemiona nosili (por. Ga 6, 2, J 13, 34). Drodzy bracia i siostry, dotykacie ciała Chrystusa swoimi rękami; nie zapominajcie o tym”.

Papież zachęcił wolontariuszy, by byli zawsze solidarni i nieśli pomoc radośnie, ale z pokorą, bez zarozumiałości, nigdy nie czując się lepszymi od innych. 

„Mówcie też o tym Bogu. Wołajcie do Niego. Tak jak zrobiła przełożona, o której opowiedziała nam siostra misjonarka miłości: zapukała do drzwiczek tabernakulum. Odważna! Pan nas słucha: wołajcie do Niego! Panie, zobacz, jak wiele jest ubóstwa, obojętności, patrzenia w inną stronę, mówienia: «To mnie nie dotyczy, nie obchodzi mnie». Trzeba rozmawiać o tym z Bogiem: «Panie, dlaczego? Dlaczego jestem tak słaby, a Ty powołałeś mnie do tej służby? Pomóż mi, dodaj mi siły. I daj mi pokorę». Sednem miłosierdzia jest ten dialog z miłosiernym Sercem Jezusa”.

Ojciec Święty nawiązał też do jutrzejszej kanonizacji Matki Teresy, co uczestnicy Jubileuszu ludzi zaangażowanych w działalność charytatywną przyjęli oklaskami. „To świadectwo miłosierdzia naszych czasów dołącza się do niezliczonej rzeszy mężczyzn i kobiet, którzy ukazali swoją świętością miłość Chrystusa – mówił Papież. – Również my  naśladujmy ten przykład”. Na zakończenie Franciszek raz jeszcze wezwał do modlitwy. 

„Zachęcam was, byście pomodlili się w ciszy za tak licznych ludzi, którzy cierpią, za tyle cierpienia, za tylu, którzy żyją odrzuceni przez społeczeństwo. Byście pomodlili się również za licznych wolontariuszy takich jak wy, którzy idą naprzeciw ciału Chrystusa, aby go dotykać, troszczyć się o nie, czuć się blisko niego. I byście pomodlili się też za tak wielu ludzi, którzy wobec takiej wielkiej nędzy patrzą w inną stronę i słyszą w sercu głos: «To mnie nie dotyczy, nie obchodzi mnie»”.

ak/ rv

inizio pagina

Papież u Matki Bożej z Aparecidy w Ogrodach Watykańskich

◊  

Od dziś w Ogrodach Watykańskich można się modlić również do Matki Bożej z Aparecidy. Jej odlaną z brązu rzeźbę poświęcił rano Papież. Ustawiono ją w Watykanie z inicjatywy brazylijskiej ambasady i archidiecezji Aparecida z okazji przypadającej w przyszłym roku 300. rocznicy znalezienia cudownej figurki.

Franciszek modlił się w Aparecidzie przed trzema laty, podczas podróży do Brazylii z okazji Światowego Dnia Młodzieży w Rio. Obiecał wtedy, że powróci do tamtejszego sanktuarium na rocznicowe uroczystości. Przypomniał o tym również dziś rano w spontanicznych słowach poprzedzających poświęcenie figurki. Nawiązał też do trudnej sytuacji Brazylii po usunięciu z urzędu prezydent Dilmy Rousseff. Ta należąca do Partii Pracujących polityk uosabiała nadzieje wielkich rzesz Brazylijczyków na głębokie reformy społeczne. Nadziei tych jednak nie spełniła.

„Cieszę się, że wizerunek Matki Bożej z Aparecidy jest w Ogrodach. W 2013 r. obiecałem, że w przyszłym roku powrócę do sanktuarium. Nie wiem, czy będzie to możliwe, ale przynajmniej będę miał Ją tu bliżej. Proszę was o modlitwę, aby nadal strzegła całej Brazylii, całego narodu brazylijskiego w tym smutnym momencie. By chroniła ubogich, odrzuconych, opuszczonych starców, dzieci ulicy. By chroniła odrzuconych i tych, którzy są w ręku różnego rodzaju wyzyskiwaczy. Niech ocali swój lud dzięki sprawiedliwości społecznej i miłości Jezusa Chrystusa, swego Syna. Prośmy Ją z miłością za cały naród brazylijski, aby Ona, Matka, mu błogosławiła. Znaleźli ją ubodzy pracownicy, niech dziś mogą Ją znaleźć wszyscy, w szczególności ci, którzy potrzebują pracy, wykształcenia, ci, którzy są odarci ze swej godności”.

kb/ rv

inizio pagina

Orędzie na Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Stworzenia - szerokie omówienie

◊  

Orędzie na ustanowiony przez siebie w ub. r. Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Stworzenia Papież zatytułował: „Bądźmy miłosierni wobec naszego wspólnego domu”. Zaraz w pierwszych słowach przesłania zauważa on, że katolicy obchodzą go w jedności z braćmi i siostrami prawosławnymi. To oni bowiem pierwsi wprowadzili świętowanie Bożego stworzenia i modlitwę za nie właśnie w dniu 1 września, kiedy w tradycji bizantyjskiej rozpoczyna się rok kościelny. Franciszek podkreśla też zaangażowanie innych wyznań na rzecz ochrony świata podarowanego nam przez Boga.

„Bardzo napawa otuchą fakt, że troska o przyszłość naszej planety jest podzielana przez wiele Kościołów chrześcijańskich wraz z innymi religiami. Rzeczywiście w minionych latach władze i organizacje religijne podjęły wiele inicjatyw na rzecz podniesienia świadomości społecznej odnośnie do zagrożeń wynikających z nieodpowiedzialnej eksploatacji planety. Chciałbym tutaj wspomnieć patriarchę Bartłomieja i jego poprzednika Dimitriosa, którzy od wielu lat  konsekwentnie wypowiadali się przeciwko grzechowi wyrządzania szkód stworzeniu, zwracając uwagę na moralny i duchowy kryzys, tkwiący u podstaw problemów i degradacji środowiska” - napisał Papież.

Ojciec Święty wspomina liczne ekumeniczne inicjatywy w różnych częściach świata „promujące sprawiedliwość względem środowiska, troskę o ubogich i odpowiedzialne zaangażowanie na rzecz społeczeństwa”. Pozwalają one na spotkanie ludzi, zwłaszcza młodych, z różnych środowisk religijnych. „Musimy być zjednoczeni w miłosierdziu wobec naszego wspólnego domu, Ziemi” – apeluje Papież do  chrześcijan i niechrześcijan, do wierzących i ludzi dobrej woli. Pierwsza część jego orędzia nosi tytuł: „Ziemia woła ...”. Mowa tu o cierpieniach ubogich i dewastacji środowiska.

„Bóg obdarzył nas kwitnącym ogrodem, ale zamieniamy go w przestrzeń zanieczyszczoną «gruzami, pustyniami i śmieciami» (encyklika „Laudato si’”, 161). Nie możemy skapitulować lub być obojętnymi wobec utraty różnorodności biologicznej i zniszczenia ekosystemów, często spowodowanych przez nasze nieodpowiedzialne i egoistyczne zachowania. «Z naszego powodu tysiące gatunków nie będzie swoim istnieniem chwaliło Boga ani też nie będzie przekazywać nam swego orędzia. Nie mamy do tego prawa» (por. tamże, 33)” - napisał Ojciec Święty.

Franciszek zwraca uwagę, że nasza planeta stale się ociepla, także z powodu działalności człowieka, i rok 2015 był najcieplejszym w historii. Powoduje to susze, powodzie, pożary, przyczynia się do przymusowej migracji. Skutki tego cierpią ubodzy, którzy są najmniej winni zmianom klimatycznym.

„Jak to ukazuje ekologia integralna, ludzie są głęboko wzajemnie powiązani ze sobą, a także ze stworzeniem jako całością. Gdy źle traktujemy przyrodę, to źle traktujemy także ludzi. Równocześnie każde stworzenie ma swoją własną wewnętrzną wartość, która musi być respektowana. Usłyszmy «zarówno wołanie Ziemi, jak i krzyk biednych» (encyklika „Laudato si’”, 49) i starajmy się wnikliwie zrozumieć, w jaki sposób można zapewnić stosowną i szybką reakcję” - napisał Franciszek.

Kontynuacją tego apelu o usłyszenie wołania Ziemi jest następna część orędzia, zatytułowana: „... bo zgrzeszyliśmy”. Podkreśla się tu, że „krótkowzroczne i egoistyczne wyzyskiwanie” Ziemi jest grzechem. Ojciec Święty cytuje odważne i prorocze napiętnowanie naszych grzechów wobec stworzenia przez patriarchę Bartłomieja.

„Fakt, że ludzie powodują wyginięcie gatunków i niszczą różnorodność biologiczną Bożego stworzenia; że degradują integralność Ziemi, przyczyniając się do zmian klimatycznych; ogołacając Ziemię z jej lasów naturalnych lub niszcząc tereny podmokłe; że ludzie wyrządzają krzywdę innym ludziom chorobami, zanieczyszczając wody, gleby, powietrze: to wszystko jest grzechem” - napisał Ojciec Święty.

Papież życzy, aby „Jubileusz Miłosierdzia w obliczu tego, co dzieje się w naszym domu, przywołał chrześcijan «do głębokiego wewnętrznego nawrócenia» (encyklika „Laudato si’”, 217), wspieranego szczególnie przez sakrament pokuty”.

„W tym Roku Jubileuszowym nauczmy się poszukiwać miłosierdzia Bożego za grzechy przeciwko stworzeniu, których dotychczas nie potrafiliśmy uznać i wyznać. Zobowiążmy się też do podjęcia konkretnych kroków na drodze nawrócenia ekologicznego, która wymaga jasnego uświadomienia sobie naszej odpowiedzialności wobec siebie, wobec innych, stworzenia i Stwórcy (tamże, 10; 229)” - napisał Papież.

Kolejna część orędzia nosi tytuł: „Rachunek sumienia i skrucha”. Czytamy tu, że rachunek sumienia wiąże się z uznaniem, iż „świat jest darem otrzymanym z miłości Ojca. Do tego Ojca pełnego miłosierdzia i dobroci, który oczekuje na powrót każdego ze swoich dzieci, możemy się zwrócić uznając nasze grzechy wobec stworzenia, wobec ubogich i przyszłych pokoleń. Jest to pierwszy krok na drodze do nawrócenia” – pisze Franciszek.

„W Roku 2000, także Jubileuszowym, mój poprzednik św. Jan Paweł II wezwał katolików do zadośćuczynienia za nietolerancję religijną w przeszłości i teraźniejszości, a także za niesprawiedliwość popełnioną wobec Żydów, kobiet, ludności tubylczej, imigrantów, ubogich i dzieci nienarodzonych. W tym nadzwyczajnym Jubileuszu Miłosierdzia zachęcam wszystkich do uczynienia tego samego. Jako jednostki, przyzwyczajeni już do stylów wywołanych zarówno przez błędnie rozumianą kulturę dobrobytu czy też «nieuporządkowane pragnienie konsumowania więcej niż faktycznie potrzeba» (encyklika „Laudato si’”, 123), oraz jako uczestnicy «systemu, który narzucił logikę zysku za wszelką cenę, nie bacząc na wykluczenie społeczne lub niszczenie natury» (przemówienie Franciszka do ruchów ludowych w Santa Cruz w Boliwii 9 lipca 2015 r.),  żałujmy za zło, jakie wyrządzamy naszemu wspólnemu domowi” - napisał Franciszek.

Ojciec Święty wskazuje, że „po poważnym rachunku sumienia i uzdolnieni do skruchy możemy wyznać nasze grzechy przeciw Stwórcy, przeciw stworzeniu, przeciw naszym braciom i siostrom” w sakramencie pokuty. Bóg bowiem jest większy od wszystkich grzechów, także przeciwko stworzeniu. Tu jest miejsce na „Zmianę kursu”.

„Rachunek sumienia, skrucha i wyznanie grzechów Ojcu bogatemu w miłosierdzie prowadzą do mocnego postanowienia, by zmienić swoje życie. A to musi być przełożone na konkretne postawy i zachowania okazujące więcej szacunku dla stworzenia, jak na przykład oszczędne używanie plastiku i papieru, nie marnowanie wody, żywności i energii elektrycznej, segregacja odpadów, troska o inne istoty żywe czy używanie transportu publicznego i wspólne korzystanie z samochodu przez kilka osób (por. encyklika „Laudato si’”, 211). Te wysiłki nie są zbyt małe, by poprawić świat. Działania takie «zapoczątkowują w łonie tej Ziemi dobro» (tamże, 212)” - napisał Ojciec Święty.

Papież zwraca uwagę, że postanowienie zmiany życia winno objąć sposób budowania przez nas społeczeństwa.

„Gospodarka i polityka, społeczeństwo i kultura nie mogą być zdominowane przez myślenie krótkoterminowe oraz poszukiwanie natychmiastowego zysku finansowego lub wyborczego. Muszą one być pilnie przeorientowane na dobro wspólne, które obejmuje zrównoważony rozwój i troskę o stworzenie” - napisał Papież.

Jako konkretny przykład Franciszek wskazuje „dług ekologiczny” między Północą a Południem świata. Stwierdza, że „jego restytucja wymagałaby zatroszczenia się o środowisko najbiedniejszych krajów, zapewniając im środki finansowe i pomoc techniczną, które pomogłyby im w poradzeniu sobie z konsekwencjami zmian klimatycznych i promowaniu zrównoważonego rozwoju”. Zauważając, że „ochrona wspólnego domu wymaga rosnącego konsensusu politycznego”, Ojciec Święty odnotowuje z zadowoleniem przyjęcie w ub. r. przez społeczność międzynarodową Celów Zrównoważonego Rozwoju i Umowy Paryskiej o zmianach klimatycznych. Zwraca uwagę, że „teraz rządy mają obowiązek przestrzegania podjętych zobowiązań”. Wreszcie przytacza pytanie, które zadał już w encyklice „Laudato si’”: „Jaki świat chcemy przekazać tym, którzy będą po nas, dorastającym dzieciom?” (160). Natomiast w ostatniej części orędzia Papież proponuje „Nowe dzieło miłosierdzia”. Czytamy tam m. in.:

„Życie chrześcijańskie obejmuje praktykowanie tradycyjnych uczynków miłosierdzia względem ciała i względem duszy. Zazwyczaj myślimy o każdym uczynku miłosierdzia z osobna oraz w powiązaniu z jakimś dziełem: szpitalami dla chorych, stołówkami dla głodnych, schroniskami dla bezdomnych, szkołami dla potrzebujących wykształcenia, konfesjonale i kierownictwie duchowym dla tych, którzy potrzebują porady i przebaczenia... Ale jeśli spojrzymy na nie wszystkie razem, przesłanie brzmi, iż przedmiotem miłosierdzia jest samo życie ludzkie i to w swojej całości. Oczywiście obejmuje to troskę o wspólny dom. Zatem pozwalam sobie zaproponować dopełnienie dwóch tradycyjnych zestawów uczynków miłosierdzia, dodając do każdego z nich troskę o wspólny dom” - napisał Ojciec Święty.

Swoje orędzie na obchodzony dzisiaj Światowy Dzień Modlitw o Ochronę Stworzenia Franciszek kończy modlitwą:

„«Boże ubogich, pomóż nam uratować opuszczonych i zapomnianych tej Ziemi, którzy znaczą tak wiele w Twoich oczach. Boże miłości, ukaż nam nasze miejsce w tym świecie jako narzędzi Twojej miłości» (encyklika „Laudato si’”, 246). Boże miłosierdzia, daj nam przyjąć Twoje przebaczenie i przekazywać Twoje miłosierdzie w całym naszym wspólnym domu. Bądź pochwalony. Amen”.              

ak/ rv

inizio pagina

Watykan i Stolica Apostolska



Jubileusz dzieł miłosierdzia: świadectwo misjonarki miłości

◊  

Przed papieską katechezą uczestnicy Jubileuszu wysłuchali świadectw „wolontariuszy miłosierdzia” z różnych stron świata. Jedno z nich złożyła siostra Sally z założonego przez Matkę Teresę zgromadzenia Misjonarek Miłości. Ta indyjska zakonnica jest jedyną ocalałą z pięcioosobowej wspólnoty, która od 2012 r. służyła ubogim w jemeńskim mieście Aden. Jej cztery współsiostry zostały tam w marcu b. r. zamordowane przez islamskich terrorystów.

Siostra Sally opowiedziała o życiu i pracy męczeńskich misjonarek miłości w Jemenie i ich pełnym zawierzeniu Bożej Opatrzności na wzór świętej założycielki. Nieraz nie miały one wody czy żywności, ale zawsze w niemal cudowny sposób skądeś je otrzymywały. Kiedyś zabrakło im lekarstwa koniecznego dla podopiecznych chorych. Przełożona wspólnoty zaczęła wtedy pukać do drzwiczek tabernakulum, wołając do Jezusa w Najświętszym Sakramencie: „Ty jesteś Panem domu, zrób coś”. I jeszcze tego samego dnia ktoś przyniósł siostrom potrzebne lekarstwo. Do tego właśnie świadectwa nawiązał dziś Papież w swoim przemówieniu do uczestników Jubileuszu wolontariuszy i pracowników dzieł miłosierdzia.

ak/ rv

inizio pagina

Świat



Haiti: zamordowano hiszpańską zakonnicę

◊  

Na Haiti zamordowano hiszpańską zakonnicę. S. Isabel Sola Macas miała 51 lat. Należała do Zgromadzenia Jezusa i Maryi. Od co najmniej 8 lat pracowała na Haiti, posługując najuboższym i potrzebującym. Do tragedii doszło wczoraj w stołecznym Port-au-Prince. Napastnicy ostrzelali samochód, którym jechała misjonarka. Napad miał prawdopodobnie charakter rabunkowy.

Zdaniem hiszpańskiego konsulatu morderstwo to jest kolejnym świadectwem wysokiej przestępczości, jaka panuje w Port-au-Prince. Pokazuje też, jak wielkie ryzyko podejmują duszpasterze i wolontariusze pracujący w takich warunkach. W skali ogólnoświatowej s. Isabel jest już ósmą zamordowaną w tym roku zakonnicą.

kb/ rv, afp

inizio pagina

Arabia Saudyjska: deportacja 27 chrześcijan za wspólną modlitwę

◊  

27 libańskich chrześcijan zostało aresztowanych w Arabii Saudyjskiej za wspólną modlitwę. Spotkali się oni w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w prywatnym domu i mieli przy sobie kilka egzemplarzy Pisma Świętego. Odkryła ich policja religijna. Wszyscy zostali deportowani do Libanu.

W Arabii Saudyjskiej nie można oficjalnie praktykować żadnej religii poza islamem sunnickim. Oznacza to również zakaz zgromadzeń liturgicznych innych religii, budowy kościołów czy na przykład posiadania Pisma Świętego. Według doktryny obowiązującej w tym kraju wahhabickiej interpretacji prawa muzułmańskiego całe terytorium Półwyspu Arabskiego jest niczym jeden wielki meczet. Tu bowiem żył prorok Mahomet.

Z drugiej strony w królestwie tym mieszka ok. 125 tys. chrześcijan, praktycznie wszyscy są imigrantami. Poprzedni król Arabii Saudyjskiej, Abdullah bin Abdulaziz, udzielił wyznawcom Chrystusa zgody na spotykanie się na modlitwę w domach prywatnych. W praktyce jednak, jeśli uczestniczą w tym więcej niż dwie rodziny, policja religijna traktuje to jako próbę przekształcenia budynku w kościół i zwykle aresztuje modlących się chrześcijan.

tm/ rv, tempi

inizio pagina

Dominikanie w obronie praw człowieka

◊  

„Dominikanie w promowaniu i obronie praw człowieka: przeszłość, teraźniejszość, przyszłość”. Pod takim hasłem trwa w Salamance międzynarodowy kongres Rodziny Dominikańskiej. Odbywa się on w ramach obchodów 800-lecia zakonu. 

 „Zaangażowanie Rodziny Dominikańskiej w promocję praw człowieka otwiera nam przestrzeń, aby dzielić się doświadczeniami i pracować razem, budując braterstwo w tych miejscach, gdzie te prawa nie są uznawane” – powiedział przełożony generalny dominikanów. Zachęcił obecnych, aby dyskutując nad problemami danego kraju czy regionu mieli stale na uwadze dobro wspólne. „Nie jest ono sumą dóbr indywidualnych, ale globalnym dobrem wspólnym należącym do wszystkich, a nie tylko do jednego właściciela. Jest to dobro miasta braci” – podkreślił o. Bruno Cadoré OP.

W kongresie udział bierze ponad 200 osób z 50 krajów świata. Przestrzeganie praw człowieka, promocja godności osoby ludzkiej, zagrożenia dla życia i sprawiedliwości społecznej to niektóre z tematów obrad. Członkowie Rodziny Dominikańskiej przedstawiają też projekty, które rozwijają w różnych częściach świata na rzecz promowania i obrony praw człowieka. Obrady odbywają się w historycznym klasztorze św. Szczepana w Salamance. To tutaj żyli i pracowali dominikanie Francisco de Vitoria, Bartolomé de las Casas i Antonio de Montesinos, którzy walczyli o prawa Indian w XVI wieku.

Kongres zakończy się w poniedziałek 5 września.

M. Raczkiewicz, Madryt / rv

inizio pagina

Argentyna: rekordowa zbiórka na rzecz Caritas

◊  

Blisko 4 mln euro (ponad 67 mln pesos) zebrała argentyńska Caritas w czasie dorocznego Dnia Solidarności. Kolekta została przeprowadzona we wszystkich kościołach tego kraju w połowie czerwca. Jej mottem były słowa Franciszka skierowane do młodzieży kubańskiej: „Jeśli ofiarujesz to, co masz najlepszego, świat będzie inny”. Uzyskane fundusze zostaną przeznaczone na projekty edukacyjne, zdrowotne, tworzenie miejsc pracy czy też mieszkania dla najbardziej potrzebujących.

Tegoroczna zbiórka, wpisana w ramy Roku Miłosierdzia, okazała się rekordową w historii. Zebrano o 30 proc. więcej pieniędzy niż w roku ubiegłym. W jej przeprowadzenie zaangażowanych było 32 tys. wolontariuszy, którzy na co dzień pomagają w najbiedniejszych miejscach kraju. Wielu ludzi – podkreśliła argentyńska Caritas – „zmobilizowało się, by uczynić widocznym przesłanie nadziei i solidarności we wszystkich miejscach naszej ojczyzny”. Zauważa się także, że kolekta przypomniała obowiązek troski o najbardziej potrzebujących. Była wezwaniem skierowanym do wszystkich bez wyjątku, aby „kontynuować współpracę w budowaniu wspólnie społeczeństwa bardziej sprawiedliwego i braterskiego” – czytamy w oświadczeniu podsumowującym zbiórkę zorganizowaną w Argentynie w Dniu Solidarności.

lg/ rv

inizio pagina

Lwów: wizyta ikony Matki Bożej Bramy Miłosierdzia

◊  

Do Lwowa przybyła greckokatolicka ikona Matki Bożej Bramy Miłosierdzia. Obraz, czczony od wieków w Jarosławiu na Podkarpaciu, stał się znany światu, gdy na życzenie Ojca Świętego 8 grudnia 2015 r. umieszczono go w Watykanie przy ołtarzu podczas Mszy rozpoczynającej Rok Miłosierdzia. 

Ikona Matki Bożej Bramy Miłosierdzia powstała w XVII wieku i niemal od razu zasłynęła cudami. Pierwotnie znajdowała się w greckokatolickiej cerkwi Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny w Jarosławiu. W 1747 r. została przeniesiona do nowej cerkwi Przemienienia Pańskiego, w której znajduje się po dziś dzień. Ten przedstawiający Matkę Bożą z Dzieciątkiem wizerunek został nazwany Bramą Miłosierdzia ze względu na symboliczne znaczenie, jakie przypisuje się Maryi, która jest Bramą otwierającą drogę do zbawienia. Ważnym wydarzeniem w dziejach obrazu była jego koronacja koronami poświęconymi uprzednio przez Jana Pawła II. Miała ona miejsce dwadzieścia lat temu, 18 sierpnia 1996 r., na jarosławskim rynku. 

Do lwowskiej greckokatolickiej katedry św. Jerzego obraz przywiózł z Polski greckokatolicki metropolita przemysko-warszawski abp Eugeniusz Popowicz. Jutrto przed ikoną modlić się będą biskupi Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, którzy tego dnia rozpoczną we Lwowie synod. Ikona pozostanie w katedrze św. Jerzego do 10 września, a następnie zostanie przeniesiona na jeden dzień do nowej lwowskiej cerkwi św. Zofii, którą tego dnia poświęci głowa Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk.

M. Krawiec SSP, Ukraina / rv

inizio pagina

Wywiad o Matce Teresie z postulatorem jej sprawy kanonizacyjnej

◊  

Dziesiątki tysięcy wiernych spodziewane są w niedzielę 4 września na kanonizacji bł. Matki Teresy z Kalkuty. Założycielka zgromadzeń Misjonarek i Misjonarzy Miłości poświęciła swoje życie, by pomagać najbiedniejszym z biednych, chorym, umierającym i niekochanym. Za swoją działalność otrzymała liczne nagrody, łącznie z pokojową nagrodą Nobla w 1979 r. Matka Teresa zmarła 5 września 1997 r. w wieku 87 lat. Beatyfikował ją Jan Paweł II w 2003 roku.

W 10 lat po śmierci Matki Teresy ukazała się książka z jej listami, zatytułowana „Przyjdź, bądź moim światłem”, która ujawniła zadziwiającą prawdę o kilkudziesięciu latach zmagań z przenikającą jej życie duchowe ciemnością i wątpliwościami co do istnienia Jezusa. Książkę opracował przełożony generalny Misjonarzy Miłości, postulator jej procesu kanonizacyjnego, który przez 20 lat blisko współpracował z przyszłą świętą. W rozmowie z Radiem Watykańskim ks. Brian Kolodiejchuk mówi o jej życiu i procesie.

 

Radio Watykańskie (RW): Matka Teresa powiedziała: „Jeśli kiedykolwiek będę świętą, na pewno będę świętą od ciemności”. Kiedy to słyszę, mam gęsią skórkę. Po pierwsze dlatego, że miała przeczucie co do swojej świętości. Po drugie dlatego, że „być świętą od ciemności” brzmi dość przygnębiająco. Co przez to rozumiała? Mówiła też, że będzie ciągle nieobecna w niebie. Co chciała przez to powiedzieć?

Brian Kolodiejchuk (BK): Myślę, że to jest plan niebiańskiej misji Matki Teresy, w którym określa ona, co będzie robiła, kiedy odejdzie do domu Ojca. Z listów, jakie otrzymaliśmy, kiedy zaczęliśmy zbierać dokumentację, ku zaskoczeniu, a wręcz zdumieniu wszystkich, nawet sióstr najbliżej współpracujących z Matką Teresą, odkryliśmy, że jej wewnętrznym doświadczeniem była ciemność i że to kobieta gorąco kochającą Jezusa. Chciała Go kochać tak, jak nigdy wcześniej nie był kochany. Po tym, jak doświadczyła w modlitwie kontemplacyjnej prawdziwego zjednoczenia z Jezusem, cała słodycz tej jedności przeminęła. Jej doświadczenie jest takie, że czuje się niekochana, niechciana przez Jezusa. Czuje, że nie może kochać Jezusa tak, jak by chciała Go kochać, czyli tak, jak nigdy wcześniej nie był On kochany. To jest niezwykle śmiałe pragnienie, jeśli traktujemy je poważnie. Wszyscy przypuszczaliśmy, ja również, że być Matką Teresą nie było łatwo. Chociażby ze względu na rozwój zgromadzenia liczącego tysiąc sióstr. Nie biorąc już pod uwagę innych aspektów, na przykład próśb: „Matko proszę przyjechać tu, pojechać tam, przyjąć tę nagrodę. Czy może Matka tu wygłosić przemówienie? Tam pojawił się problem”. Od 4:30 rano do późnych godzin nocnych. Myśleliśmy zatem, że przynajmniej ma tę wielką pociechę w postaci jedności z Jezusem, skąd czerpie energię i siłę do codziennej pracy. Potem odkryliśmy, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, co czyni jej życie dużo bardziej heroicznym. Żyła samą czystą wiarą, nie doświadczała tych pociech. Takie było jej doświadczenie. Dlatego jest świętą od ciemności, bo przez nie przechodziła.

Musimy zrozumieć również to, iż kiedy ze swoimi siostrami wyjechała poza Indie, odkryła że, jak to powiedziała, największą biedą dzisiejszego świata jest być niekochanym, niechcianym i odtrąconym. Przez życie w ubóstwie utożsamiała się z ubogimi materialnie, ale jak widzimy utożsamiała się także z ubóstwem duchowym, które można znaleźć wszędzie, nawet wśród bogatych i średniozamożnych. Chyba każdy z nas w pewnym momencie czuł się w jakimś stopniu niekochany, niechciany, odtrącony. Stąd, jak sądzę, plan jej misji, w którym mówi, że „będzie ciągle nieobecna w niebie”, bo będzie troszczyła się o żyjących w duchowych ciemnościach bycia niekochanym, niechcianym, odtrąconym. Będzie z nimi, żeby im pomagać, jak to czyniła, kiedy była na ziemi. Charakteryzowało ją ogromne współczucie i empatia, ponieważ sama doświadczała bycia niekochaną, opuszczoną i odtrąconą. Dlatego, jak sądzę, potrafiła znaleźć słowa pociechy i wsparcia dla tych ludzi, ponieważ wiedziała, przez co przechodzili.

RW: Jak Ksiądz myśli, co by powiedziała, gdyby wiedziała, że faktycznie zostanie wyniesiona do chwały ołtarzy jako święta?

BK: Myślę, że chociaż była niewinna i czysta, to nie była głupia czy naiwna, dlatego uważam, że to przeczuwała. Pojawiały się takie komentarze prasowe i pytania dziennikarzy: Matko Tereso, jak Matka sądzi, dlaczego ludzie nazywają Matkę „chodzącą świętą”? Wtedy ona odpowiadała: Nie powinniście się dziwić, jeśli widzicie we mnie Jezusa, ponieważ obowiązkiem nas wszystkich jest być świętym.

RW: Czy była twardą kobietą?

BK: Miała bardzo silną osobowość. Potrafiła być zdecydowana i powiedzieć prawdę wprost, albo natarczywa, kiedy to było konieczne. Ale jednocześnie czyniła to w sposób pełen miłości. Dlatego tak trudno było odmówić Matce Teresie, kiedy o coś prosiła.

Właściwie było tak od samego początku. Pierwszymi towarzyszkami były jej uczennice, z wyjątkiem jednej. Była bardzo wymagająca względem siebie, ale też nich. Musiała ukształtować tych dwadzieścia młodych kobiet, żeby przerodziły się w zgromadzenie dla tysiąca osób. Była bardzo wymagająca i surowa, ale jednocześnie pełna miłości, co stanowi trudne połączenie, bo na ogół przeważa u nas albo jedna, albo druga postawa. Ona posiadała jednocześnie przeciwstawne cnoty odwagi i pokory. Święci muszą żyć wszystkimi cnotami w stopniu heroicznym, a przynajmniej mieć zdolność do życia nimi, jeśli będzie tego wymagała sytuacja.

RW: Jak sobie Ksiądz radził z zadaniem postulatora? 17 tomów świadectw, 450 stron w każdym tomie...

BK: Świadectw było tylko 17 tomów, ale wszystkich dokumentów było 81 tomów. Po śmierci Matki Teresy arcybiskup Kalkuty udał się do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i zapytał o możliwość otwarcia procesu. Na co mu powiedzieli: „Poczekaj, minął dopiero miesiąc od jej śmierci”. Ale doradzili też ustanowienie komisji, gromadzenie dokumentów i zbieranie świadectw, zwłaszcza od ludzi, którzy za kilka lat mogli już nie żyć. Wtedy arcybiskup utworzył komisję, w skład której weszły dwie siostry i ja.

Odbyliśmy kurs, studium oferowane przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych. W połowie tego kursu powiedziano nam, że Ojciec Święty uczynił wyjątek w postaci zwolnienia z konieczności czekania pięć lat. Wtedy pojawiło się pytanie, kto będzie postulatorem. Ja i jedna z sióstr chodziliśmy i pytaliśmy, udaliśmy się do jezuitów, którzy byli bardzo uprzejmi, ale powiedzieli, że oni się tego nie podejmą, gdyż powinien być to ktoś z nas, jako że reprezentujemy charyzmat, żyjemy tym samym charyzmatem, wiemy od środka, na czym on polega. Pomożemy wam, ale powinien to być ktoś z was. I zaryzykowali, ustanawiając takiego zielonego postulatora bez doświadczenia. Wtedy też powiedziałem sobie: krok po kroku, nie będę myślał o całości, bo mnie przytłoczy. To było jak życie chwilą obecną. Z pomocą łaski Bożej wykonywaliśmy po prostu zadania wyznaczone na dany dzień.

RW: Czy coś zaskoczyło Księdza w całym procesie, tak że powiedział Ksiądz: „Zaraz, zaraz, nic o tym nie wiedziałem”.

BK: Osobiście znałem Matkę Teresę, więc miałem swoją perspektywę. Siostry oczywiście miały swoją. Inni ludzie, świeccy, księża, biskupi, mieli swoje. Jednak potem, kiedy mieliśmy wszystkie te świadectwa, ustne – 113 – i pisemne ludzi, którzy nie mieli wystarczająco dużo do powiedzenia, żeby zadać im 263 pytania. Bo tyle pytań zadaje się świadkom ustnym. Znaczna część ludzi nie była w stanie odpowiedzieć na nie wszystkie, ponieważ pierwsza część dotyczy dzieciństwa, a Matka Teresa zmarła w 1997 r. przeżywając większość swoich rówieśników. Ale jest na przykład jej kuzynka ze Skopje, która była w stanie coś powiedzieć.

Zatem oprócz ustnych świadectw mieliśmy też pisemne. W sumie ogrom materiału. Kiedy zakończył się proces diecezjalny, przywiozłem 35 tys. stron, 81 tomów po 450 stron każdy. Było to dobre, gdyż ludzie mogliby powiedzieć, że kanonizowaliśmy Matkę Teresę po prostu dlatego, że to jest taki oczywisty przypadek. Natomiast proces pozwolił nam zebrać materiały, kiedy były jeszcze „gorące” i dostępne. Teraz przez dziesięciolecia, a może i stulecia ludzie będą mogli je konsultować.

RW: Spoglądając wstecz, czy coś zaskoczyło Księdza?

BK: Tak, kiedy skończyliśmy „positio”, to pamiętam, że pomyślałem na widok wszystkich tych materiałów: Teraz znam ją lepiej niż za życia. Ponieważ chociaż była osobą publiczną, wiele rzeczy udało jej się utrzymać w tajemnicy. Druga sprawa to ciemność... chyba najbardziej heroiczny aspekt jej życia. Bo chociaż utożsamiana jest z miłością, to jednak heroiczną miłość mają wszyscy święci. Natomiast u niej poza miłością ciemność jest najbardziej heroicznym elementem.

Nikt by się tego nie domyślił, tak była prosta. Po części dlatego byliśmy tak zaskoczeni, bo ludzie mówili: Matka Teresa wykonywała wspaniałą pracę dla ubogich. Ale potem, po przeczytaniu tych listów, wielu specjalistów stwierdziło, że jest jedną z wielkich mistyczek Kościoła. Wszystko to skrywała pod prostotą. Sądzę, że wybrała prostotę. Po ludzku była bardzo utalentowana, inteligentna, praktyczna, była nauczycielką, organizatorką, miała ładny głos, ładnie śpiewała, grała na instrumencie, pisała poezje. Także miała wiele talentów. Podobnie siostry, które się do niej przyłączały, były np. lekarkami, ale miały żyć w sposób prosty, jak wszystkie inne siostry i jak ona sama żyła. Dlatego sądzę, że ukrywała głębię swojej świętości pod zewnętrzną prostotą życia, a nawet słów.

RW: Opublikował Ksiądz książkę „Matka Teresa. Przyjdź, bądź moim światłem. Prywatne pisma «świętej z Kalkuty»”. Jest to zbiór listów, jakie pisała ona przez dziesiątki lat do swoich kierowników duchowych. Chyba żaden z tych listów nie był wcześniej publikowany, bo tego nie chciała.

BK: Nie wiedzieliśmy o ich istnieniu. Dowiedzieliśmy się o nich dzięki jezuitom, którzy je zachowali. Lepiej rozumieli niż sama Matka Teresa, że to nie były tylko jej prywatne doświadczenia, ani że nie było tam nic negatywnego, co należało ukryć. Opisują one bardzo ważną część jej doświadczenia, które było tak intensywne i długie, że nikt z nas prawdopodobnie do niego nawet się nie zbliży. Jesteśmy wdzięczni, że nie posłuchali Matki Teresy. Ks. Van Exem powiedział do jednego z mieszkających z nim jezuitów, że miał pięć kartonów materiałów, ale zachował tylko jeden. Są zatem materiały, które zostały zniszczone. Ale powiedział też, że starał się zachować najważniejsze z nich.

RW: Wspomnieliśmy wcześniej o cudzie, możemy do niego powrócić?

BK: Cud, który umożliwił kanonizację, wydarzył się w Brazylii w 2008 r. Uzdrowionym jest mężczyzna, u którego zdiagnozowano bakteryjne zapalenie mózgu. Jego żona i kilku przyjaciół od września 2008 r. polecało go w modlitwie Matce Teresie. Mimo to od września do grudnia stan jego zdrowia stopniowo się pogarszał, aż 9 grudnia nad ranem zapadł w śpiączkę i praktycznie umierał. Bliscy nie ustawali w modlitwie, lekarz chciał przeprowadzić operację, ale nie mógł tego uczynić, ponieważ wystąpiły komplikacje. Jednak około 6:00 nad ranem chory znalazł się na stole operacyjnym. Około 6:10 posłano po lekarza innej specjalizacji. Nie udało się go znaleźć. Pacjent, który był w głębokiej śpiączce, ocenianej na 3 punkty wg skali Glasgow – 15 oznacza „świadomość”, a 3 „bliski śmierci” – o 6:40 był przytomny, rozejrzał się i powiedział: „Jestem na stole operacyjnym? Co ja tu robię?”. W tym czasie jego żona intensywnie się modliła. Taka jest historia cudu. Mamy skany z 9 i 13 grudnia 2008 r. Wszyscy neurochirurdzy w Brazylii i w Rzymie powiedzieli, że niemożliwa była taka poprawa. Lekarz uzdrowionego stwierdził, że miał 30 pacjentów w takim stanie, 29 zmarło, tylko ten jeden żyje. Wydarzył się jeszcze drugi cud, gdyż lekarze zapowiedzieli temu małżeństwu, że nie będzie mogło mieć dzieci, a w tej chwili ma dwójkę.

Mieliśmy cud dużo wcześniej, który nie mógł być wykorzystany: problem wodogłowia u dziecka w łonie matki. Wszystko było dobrze, lekarze stwierdzili, że nie do wytłumaczenia, ale jeden z członków rodziny stwierdził: „Cały rok modliłem się do Ojca Pio”. Kiedy to powiedział, cała historia się skończyła, ponieważ wstawiennictwo musi być jednoznaczne. No cóż, wszystko jest w rękach Opatrzności, Bóg chciał kanonizacji w Roku Jubileuszowym Miłosierdzia i tak się stało.

RW: Co powiedziałaby Matka Teresa o świecie, w jakim dzisiaj żyjemy?

BK: Matka Teresa była skoncentrowana na widzeniu Jezusa i służeniu Jezusowi w najbiedniejszych z biednych. Kiedy wyjechała z misjonarkami miłości poza Indie, zdała sobie sprawę, że największą biedą jest bycie niekochanym, niechcianym, odtrąconym. Nie zwodziła jej technologia, żyła bardzo prosto. Rzeczy używała, latała samolotem... mogłaby zostać świętą patronką wszystkich podróżujących samolotem, może razem z Janem Pawłem II. Korzystała także z różnych nowoczesnych urządzeń, ale widziała, że niezależnie od wyglądu zewnętrznego społeczeństwa zawsze chodzi o serce. Naszą misją jest serce. Matka miała wielkie nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Patronuje nam Niepokalane Serce Maryi. Matka mówiła, że robimy to, aby dotrzeć do ludzkich serc. Jednak nie chodziło tylko o służbę; pozostała część to modlitwa. Dopóki siostry nie przybyły do świata zachodniego, nie było dużo słów. Co ciekawe, drugim krajem po Indiach, jeśli chodzi o liczbę domów, są Stany Zjednoczone. To zaskakująca statystyka ze względu na duchowe ubóstwo obecne nawet w bogatym społeczeństwie. W Stanach Zjednoczonych, jednym z krajów najbardziej rozwiniętych, duchowe ubóstwo obecne jest w różnych warstwach społecznych. I na tym Matka Teresa się skupiała.

Kiedyś Matka Teresa zauważyła takie ubóstwo na lotnisku. Była tam kobieta, która wyglądała na bardzo smutną. Matka Teresa i siostry zachowywały się, jakby jej nie zauważyły, ale kiedy szły do samolotu, Matka podeszła do tej kobiety i powiedziała: „Witam, nazywam się Matka Teresa, tu jest moja wizytówka”. Na tej wizytówce nie było informacji kontaktowych, ale jej znane zdanie: „Owocem ciszy jest modlitwa, owocem modlitwy jest wiara, owocem wiary jest miłość, owocem miłości jest służba, owocem służby jest pokój”. Siostra, która była tego świadkiem, powiedziała, że odchodząc obejrzała się i widziała, jak ta kobieta czyta i uśmiecha się. Uczyniła to, ponieważ widziała, że ta osoba potrzebuje drobnego gestu uprzejmości, miłości, współczucia. Taka jest większość przykładów. Znajdziemy wśród nich kilka niezwykłych, ale większość tego, co robiła, wszyscy moglibyśmy uczynić. Powiedziałaby: zwykłe rzeczy, niezwykła miłość; małe rzeczy, wielka miłość. I to jest wyzwanie, jakie zostawiła nam wszystkim, żebyśmy nie tylko ją podziwiali, ale naśladowali. Ponieważ pojedyncze gesty możemy uczynić: uśmiechnąć się, wypowiedzieć słowa otuchy, podarować kwiat, odwiedzić. Wszyscy możemy to uczynić, jeśli jesteśmy uważni. Jeśli się rozejrzymy, zobaczymy te możliwości. Poczynając od naszych rodzin. Kim jest osoba, która teraz potrzebuje uśmiechu?

RW: Gdzie jest Matka Teresa dzisiaj?

BK: Matka Teresa jest we wspólnocie świętych. W tym sensie jest wszędzie, ponieważ ludzie proszą ją o wstawiennictwo dosłownie na całym świecie. Także jest obecna z nami. To jest kolejna sprawa, którą odkryłem albo bardziej doceniłem w trakcie procesu, kiedy uświadomiłem sobie, co to znaczy, że Kościół jest wspólnotą świętych. W Składzie Apostolskim pod koniec mówimy: „Wierzę w świętych obcowanie”. To jest bardzo piękny aspekt naszej wiary. W tym sensie mogła powiedzieć, że będzie ciągle nieobecna w niebie, bo chciała być z nami, troszczyć się o nas, modlić się za nas, wnosić światło, światło prawdy, światło miłości”.

md/ rv

inizio pagina

Nasze programy - wersja audio



Aktualności Radia Watykańskiego – wydanie główne 03.09.2016

◊  

Słuchaj:  

inizio pagina

Aktualności Radia Watykańskiego – wydanie wieczorne; Magazyn Radia Watykańskiego – 03.09.2016

◊  

W Magazynie: „Jeśli kiedykolwiek będę świętą, na pewno będę świętą od ciemności – wspomnienie o Matce Teresie z Kalkuty” – rozmowa z o. Brianem Kolodiejchukiem MC, postulatorem w procesie kanonizacyjnym bł. Matki Teresy z Kalkuty – Radio Watykańskie.

Słuchaj:   

inizio pagina