![]() | ![]() |

06/03/2011
Anioł Pański: apel o pomoc humanitarną dla Libii; wezwanie wiernych, by budowali życie na Chrystusie
◊ „Stale i z wielkim niepokojem śledzę napięcia, jakie w tych dniach mają miejsce w różnych krajach Afryki i Azji – powiedział w niedzielne południe Benedykt XVI. – Proszę Pana Jezusa, by poruszająca ofiara życia pakistańskiego ministra Shahbaza Bhattiego obudziła w sumieniach odwagę i zaangażowanie w sprawie troski o wolność religijną wszystkich ludzi, a przez nią wsparła ich równą godność. Moją myśl kieruję następnie w stronę Libii, gdzie ostatnie starcia spowodowały śmierć wielu osób i narastający kryzys humanitarny. Wszystkie ofiary oraz tych, którzy znajdują się w rozpaczliwej sytuacji, zapewniam o mej modlitwie i duchowej bliskości, apelując jednocześnie o pomoc i ratunek dla ludności ogarniętej tymi wydarzeniami”.
Ten apel zabrzmiał dziś na Anioł Pański. Główne rozważanie poprzedzające południową modlitwę maryjną Benedykt XVI poświęcił zakończeniu Jezusowego Kazania na Górze, które czytane jest podczas dzisiejszej liturgii.
Słuchaj papieskich pozdrowień po polsku:
„Serdeczne pozdrowienie kieruję do wszystkich Polaków. W dzisiejszej Ewangelii słyszymy przestrogę Chrystusa: «Nie każdy, który Mi mówi: ‘Panie, Panie’, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie» (Mt 7, 21). Wolę Ojca spełnia ten, kto zgłębia treść Bożego Słowa, otwartym sercem przyjmuje ewangeliczne orędzie miłości i pokoju, czyniąc je zasadą swego życia i postępowania. Pamiętajmy o tym, podejmując nasze codzienne obowiązki. Z serca wam błogosławię”.
Jak zaznaczył Ojciec Święty, adresatem Słowa Bożego jest każdy człowiek, o czym przypomniał Sobór Watykański II. Zaś prawdziwym Słowem Boga jest Jezus, którego przepowiadanie fascynowało boską mocą zarówno Jego bezpośrednich słuchaczy, jak i późniejszych czytelników Ewangelii. Często jednak – zwrócił uwagę Papież – człowiek nie buduje swego działania i istnienia na solidnych podstawach synostwa Bożego, ale na piaskach władzy, sukcesu i pieniądza, licząc, że w tym znajdzie w życiu oparcie i szczęście.
„A my, na czym chcemy budować nasze życie? Kto może prawdziwie odpowiedzieć na niepokój ludzkiego serca? Chrystus jest skałą naszego życia! – mówił Papież. – On jest odwiecznym i ostatecznym Słowem, które nie lęka się przeciwności, kłopotów i trudności. Niech Słowo Boże przenika całe nasze życie, myślenie i działanie, jak o tym mówi w dzisiejszej liturgii pierwsze czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa: «Weźcie sobie te moje słowa do serca i do duszy. Przywiążcie je sobie jako znak na ręku. Niech one wam będą ozdobą między oczami». Drodzy bracia, zachęcam was do czynienia każdego dnia miejsca na Słowo Boże, byście się nim karmili i nieustannie rozważali. To także cenna pomoc dla ochrony przed powierzchownym aktywizmem, który chwilowo może zaspokoić pychę, ale w ostateczności pozostawia pustkę i niezadowolenie”.
Pozdrawiając pielgrzymów Benedykt XVI przypomniał o zbliżającym się Wielkim Poście. Zachęcił wiernych do pogłębiania w tym czasie daru łaski, która została nam dana dzięki Jezusowi, a na Jego wzór powinniśmy się pozwolić prowadzić przez Ducha Świętego.
tc/rv
Kard. Cañizares: co się stało z posoborową liturgią?
◊ Benedykt XVI powołując mnie do Watykanu, polecił mi krzewić szeroki i dynamiczny ruch liturgiczny, by przywrócić prawdziwe znaczenie liturgii i odnowić jej ducha w Kościele – powiedział kard. Antonio Cañizares Llovera w wywiadzie dla hiszpańskiego tygodnika Vida Nueva. Jego obszerne fragmenty zostały zamieszczone w watykańskim dzienniku L’Osservatore Romano. Prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zauważa, że posoborowa liturgia pozostawia wiele do życzenia. Nadszedł czas, aby postawić pytanie o to, co stało się z liturgią po soborze. Właściwa odpowiedź wymaga szczerości i pokory – zaznacza. Co stało się na przykład z wielkim wezwaniem Soboru, by liturgia była źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego? Czy naprawdę posoborowe przemiany były zgodne z wolą Soboru? – pyta szef watykańskiej dykasterii, zaznaczając, że nie są to jedynie pytania retoryczne.
Zapytany, czy w dziedzinie liturgii Kościół nie robi przypadkiem kroku wstecz, kard. Cañizares zaznacza, że nie wszystko, co wydawało się być postępem, rzeczywiście nim było. „W moim przekonaniu musimy uznać, że liturgia nie jest dziś „duszą” życia wielu chrześcijan, zarówno świeckich, jak i kapłanów. Ileż jest w niej rutyny, miernoty, banalizacji i płytkości. Na Mszach brak skupienia albo uczestniczy się w nich bez właściwego przygotowania. Stąd też nasza słabość” – podkreśla szef watykańskiej dykasterii. W jego przekonaniu jednym z najpilniejszych zadań jest uświadomienie wiernym, że liturgia jest w pierwszym rzędzie dziełem Boga i że tylko Bóg, Jego „rewolucja” może odmienić świat.
Przywrócenie liturgii właściwego jej charakteru i miejsca jest zdaniem hiszpańskiego kardynała niezbędne, by Kościół mógł sprostać czekającym go misjom. Chodzi tu zwłaszcza o zadanie nowej ewangelizacji w zsekularyzowanym świecie, w którym Bóg praktycznie przystaje być obecny. Tymczasem to właśnie liturgia jest tym miejscem, w którym stajemy wobec samego Boga – zaznacza hiszpański purpurat.
Wyraził on również zadowolenie z zmian strukturalnych w Kurii Rzymskiej. Zapowiadane już motu proprio Benedykta XVI odciąży Kongregację ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, przekazując część kompetencji innym dykasteriom. „Tym samym będziemy mogli więcej energii zaangażować w samą liturgię i postulowaną przez Papieża odnowę ruchu liturgicznego. Dzięki temu będziemy też mogli powołać do życia nową sekcję, która zajmie się muzyką liturgiczna i sztuką sakralną” – podkreślił kard. Cañizares. Zaznaczył, że kluczem postulowanego dziś „reformowania reformy liturgicznej” musi być autentyczne nauczanie Soboru oraz magisterium papieży, odczytywane zgodnie z hermeneutyką ciągłości, o którą zabiega Benedykt XVI.
kb/ rv
Ukraina: ekumeniczna propozycja wprowadzenia kapelanów wojskowych
◊ Ukraińscy zwierzchnicy religijni zaproponowali prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi ustanowienie w armii kapelanów wojskowych. We wspólnym liście dziękują oni szefowi państwa za wydaną 7 lutego instrukcję o wzmożeniu wychowania wojskowo-patriotycznego i duchowego w ukraińskich siłach zbrojnych.
W prezydenckiej instrukcji mowa o potrzebie stworzenia wojskowym warunków do korzystania z wolności wyznania oraz prawa do udziału w nabożeństwach i opieki duszpasterskiej. Wyrażając poparcie dla tej troski władz o prawa i potrzeby religijne obywateli, duchowi zwierzchnicy proponują rozważenie możliwości ustanowienia kapelanów wojskowych. Zwracają uwagę, że jest to najbardziej skuteczny, historycznie sprawdzony sposób opieki duszpasterskiej nad żołnierzami.
Wspólny list do prezydenta wystosowali zwierzchnicy siedmiu Kościołów i organizacji religijnych, które 10 listopada 2008 r. podpisały w Kijowie umowę z ministerstwem obrony o współpracy co do opieki duszpasterskiej w siłach zbrojnych Ukrainy. Ich przedstawiciele weszli w skład rady ds. duszpasterstwa przy tym ministerstwie. Są to trzy ukraińskie Cerkwie prawosławne: patriarchatu moskiewskiego, patriarchatu kijowskiego i autokefaliczna, Kościoły greckokatolicki i rzymskokatolicki, związek baptystów oraz zwierzchnictwo duchowe muzułmanów.
ak/ risu
Rosja: niedziela pojednania
◊ Rosyjskie prawosławie przeżywa dzisiaj niedzielę pojednania (proszczionnoje waskriesienije), która poprzedza rozpoczynający się jutro Wielki Post. Niedziela pojednania zamyka także tydzień zwany masliennicą.
W liturgii prawosławnej każdy kolejny dzień masliennicy odzwierciedla kolejne tygodnie Wielkiego Postu. Czytania liturgiczne pokazują los człowieka po upadku grzechu pierworodnego oraz dalszą jego drogę w wymiarze eschatologicznym. W trakcie masliennicy wierni prawosławni nie spożywają już pokarmów mięsnych. Jedzą ryby, wyroby nabiałowe, szczególnie bliny – naleśniki z kawiorem lub konfiturami. W trakcie Wielkiego Postu, spożywanie ich jest już niedopuszczalne.
Niedziela pojednania jest momentem, w którym wierni proszą siebie nawzajem o przebaczenie, aby w poniedziałek rozpocząć praktyki pokutne Wielkiego Postu z czystym sercem.
W. Raiter, Moskwa
Hiszpania: Dzień Hispanoameryki
◊ „Młodzi misjonarze dla młodego kontynentu” – pod takim hasłem Kościół w Hiszpanii obchodzi 6 marca Dzień Hispanoameryki. Jego kontekstem są przygotowania do Światowych Dni Młodzieży w Madrycie.
Temat wybrany na ten rok jest szczególną okazją, aby odnowić „troskę Kościoła o swoich najmłodszych członków” – czytamy w specjalnym przesłaniu Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej. „Hiszpania posiada historię bogatą w powołania misyjne. Jest to cecha, która stała się widoczna w życiu tysięcy kapłanów należących do Hispanoamerykańskiego Dzieła Współpracy Kapłańskiej (Obra de Cooperación Sacerdola Hispanoamericana). W ostatnich czasach usłyszeli oni przynaglające wołanie Pana, by „głosić Dobrą Nowinę aż po krańce świata (Mt 28, 19; Dz 1, 8) i odpowiedzieli na nie z niezwykłą hojnością” – czytamy w przesłaniu.
Dzień Hispanoameryki został ustanowiony w 1959 r. Jego celem jest uwrażliwianie na potrzeby młodych Kościołów w Ameryce Łacińskiej. Warto zaznaczyć, że ok. 70 proc. hiszpańskich misjonarzy pracuje na tym kontynencie. Ponadto Hispanoamerykańskie Dzieło Współpracy Kapłańskiej wspiera i koordynuje kapłanów diecezjalnych, którzy wyjeżdżają na pewien okres do Ameryki Łacińskiej. Pracuje tam blisko 800 księży diecezjalnych. W ubiegłym roku wyjechało na misje, głównie do Peru, kolejnych 13 kapłanów. We wszystkich parafiach zbierane są dzisiaj ofiary na potrzeby misyjne.
M. Raczkiewicz CSsR, Madryt
DR Konga: Kościół za kontrolą wydatków publicznych
◊ Biskupi Demokratycznej Republiki Konga postulują utworzenie krajowego komitetu kontroli wydatków publicznych. Propozycja ta padła podczas spotkania episkopatu z premierem Adolphem Muzito. Biskupi pogratulowali rządowi sukcesu, jakim było przystąpienie Konga do Programu Redukcji Zobowiązań Najbiedniejszych i Najbardziej Zadłużonych Państw Świata (HIPC). Ta inicjatywa Banku Światowego oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego obejmuje 40 krajów. Warunkiem otrzymania pomocy jest spełnienie szeregu wymogów z zakresu zarządzania i wydajności.
Zdaniem episkopatu spełnienie przez Demokratyczną Republikę Konga warunków programu HIPC powinno być uzupełnione przez stały mechanizm monitorowania wydatków państwa. Kościołowi zależy zwłaszcza na przejrzystości finansów w sektorach edukacji i zdrowia. Dlatego też biskupi wyrazili gotowość uczestnictwa w postulowanym procesie oceny projektów w tych dziedzinach dla zapobieżenia ewentualnemu popadnięciu kraju w kolejną pętlę zadłużeniową.
Episkopat zaproponował też rządowi rewizję kontraktów wydobywczych przyznanych do tej pory inwestorom zagranicznym. Zdaniem biskupów dotychczasowa polityka w tym zakresie nie gwarantowała mieszkańcom Konga sprawiedliwych zysków z eksploatacji zasobów naturalnych. Był to skutek plagi korupcji, jaka nęka ten afrykański kraj. Kongijscy biskupi przypominają, że Kościół jest głównym partnerem państwa w takich dziedzinach, jak opieka społeczna, edukacja czy ochrona zdrowia. Stąd postulat ułatwień administracyjnych i fiskalnych w rozwoju systemu edukacyjnego oraz większych nakładów na tę dziedzinę.
W osobnym oświadczeniu biskupi skrytykowali zmiany w konstytucji redukujące wybory prezydenckie do jednej tury głosowania. Zmodyfikowany zapis pojawił się w ustawie zasadniczej na początku roku, który w Demokratycznej Republice Konga jest rokiem wyborczym. Zdaniem episkopatu taki manewr może doprowadzić do „ustanowienia nowej dyktatury”.
tc/rv
Indie: zagrożone krzyże w Bombaju
◊ Usunięcia krzyży i kapliczek w chrześcijańskiej dzielnicy Bombaju, chcą jego władze miejskie. Rozbiórka ma się dokonać pod pretekstem realizacji nowego planu zagospodarowania przestrzennego miasta. Projekt władz wzbudził natychmiast protesty chrześcijan.
Władze Bombaju rozlepiły na przydrożnych krzyżach i kapliczkach ulotki informujące o decyzji ich usuwania z ulic. Według niepotwierdzonych danych zagrożone rozbiórką są także kaplice. Administracja powołuje się na decyzję stanowego Sądu Najwyższego z 2009 r. o usuwaniu nielegalnych budowli religijnych, jeśli utrudniają one ruch uliczny. Mieszkańcy przypominają, że krzyże postawiono w zgodzie z prawem, a większość z nich ma wartość historyczno-zabytkową. Oburzeni chrześcijanie zwracają ponadto uwagę, że władze stosują podwójne standardy. Nie naklejono bowiem informacji o rozbiórce na obiektach kultu hindusitycznego i muzułmańskiego, które znalazły się na rządowej liście budowli religijnych uznanych za postawione nielegalnie.
Abraham Mathai, z rządowej komisji do spraw mniejszości, komentuje: „Społeczność chrześcijańska w Bombaju czuje, że staje się celem ataku”.
W obronie krzyży chrześcijanie przygotowują dokumenty świadczące o tym, że krzyże postawiono przed wieloma laty, a władze wyraziły wówczas na to zgodę. W związku z groźbą usunięcia krzyży, przedstawiciele chrześcijan spotkali się już z premierem rządu stanu Maharasztra. W wyniku rozmów wstrzymał on na miesiąc decyzję o rozbiórce.
E. Dziuk, Delhi
Kanada: grzywna za modlitwę
◊ Debata na temat zachowania katolickich wartości i symboli religijnych rozgorzała ostatnio w kanadyjskim mieście Saguenay w prowincji Quebec. W zeszłym miesiącu miejscowy burmistrz Jean Tremblay, został uznany za winnego naruszenia wolności religijnej i skazany na grzywnę w wysokości 30 tys. dolarów. Co ciekawe, nie chodziło o jej bezprawne ograniczenie, ale o nadużycie.
Oskarżenie dotyczyło krótkiej modlitwy odczytywanej na początku posiedzenia rady miejskiej. Sąd również nakazał usunięcie krzyży i figury Najświętszego Serca Pana Jezusa z pomieszczeń rady.
Mimo, iż organizacje promujące świecki charakter urzędów i miejsc publicznych są bardzo silne w tej niegdyś katolickiej prowincji, burmistrz Tremblay nie zamierza ustąpić i zapowiedział apelację od wyroku. „Zaangażowałem się w politykę, żeby pomóc społeczeństwu w rozwoju – komentuje sam burmistrz – a społeczeństwo rozwija się, dopóki pielęgnuje swe wartości. Poważnym problemem społecznym, który dzisiaj spotykamy, jest odejście od wartości, i właśnie dlatego jest wokół tyle zła”.
W ciągu kilku dni od ogłoszenia wyroku burmistrz Saguenay zebrał 118 tys. dolarów datków społecznych na walkę prawną z wyrokiem sądu. Ofiary te pochodzą głównie z Quebecu, ale także z innych kanadyjskich prowincji, a nawet ze Stanów Zjednoczonych.
D. Szwarc OMI, Kanada
Abp Michalik o Janie Pawle II jako wizjonerze i "człowieku na swoim miejscu"
◊ Jan Paweł II miał jasną wizję swego pontyfikatu, i choć nieraz na jakiś czas musiał wycofać się z jakichś planów, konsekwentnie do nich wracał. O Papieżu zapraszającym na zsiadłe mleko do Watykanu i oprowadzającym gości po swym watykańskim domu abp Józef Michalik opowiada w rozmowie z Beatą Zajączkowską. Przewodniczący Episkopatu Polski przypomina zarazem, że posługa Jana Pawła II dla Kościoła nie skończyła się i że teraz naszym obowiązkiem jest pogłębianie relacji z nim na płaszczyźnie wiary.
- Ostatnim punktem w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II było uznanie cudu, jaki dokonał się za jego przyczyną. Chciałabym zapytać, co według Księdza Arcybiskupa było największym cudem w pontyfikacie Jana Pawła II?
Abp Józef Michalik: Tych niezwykłych łask było wiele. Pierwszą, zaraz na początku pontyfikatu, było to, że został przyjęty przez Rzymian. Rzadko która diecezja byłaby w stanie przyjąć obcokrajowca. Tu pokazała się kultura starego Rzymu, kultura chrześcijańska, katolicka. To jest pierwszy wielki i ciekawy dla mnie znak. Natomiast później, jak myślę, cudem było to, iż Papież się nie zniechęcał. On poszedł cały sobą i zaufał. Nie wstydził się tego, że jest Polakiem. Mówił o tym na prawo i lewo, mówił o miłości Ojczyzny, o patriotyzmie. Pracowałem wówczas w Papieskiej Radzie ds. Świeckich. Pamiętam jak przyjeżdżali profesorowie, ministrowie z różnych stron świata i przychodzili do mnie pytając: „Co ten Papież mówi o patriotyzmie? Jak on to rozumie?”. Bo tu był lęk. Powiedzieć na Zachodzie „ojczyzna”, to już budziło zastanowienie. A dla niego Ojczyzna to był trud, to była miłość, to był ten związek wewnętrzny, transcendentalny odnoszący do Ojczyzny niebieskiej.
A kolejny cud…? Pamiętam, jak kiedyś rozmawialiśmy. Powiedziałem: „Pan Bóg dał Ojcu Świętemu wielką łaskę męczeństwa”. Bo w pierwotnym Kościele męczennik, który przelał krew dla sprawy Kościoła, to był człowiek szczególny. Miał prawo interweniowania także na zewnątrz. Np. św. Cyprian pokazuje nam, że męczennik wstawiając się w Kościele za jakimś grzesznikiem, skazanym na pokutę aż do śmierci, uzyskiwał dla niego uwolnienie od tej pokuty i ten upadły po zdradzie Kościoła mógł wrócić natychmiast do wierności. Wydawało mi się, że jest to wielka łaska, którą ten Papież otrzymał.
Dla mnie cudem był też koniec tego pontyfikatu – słabnący Papież, którego namawiano do zastanowienia się, czy nie przyszedł moment rezygnacji. On jednak miał wizję dalszą, wiedział, że jeśli Totus Tuus, to znaczy, że cały i do końca oddaję się Panu Bogu. To jest heroiczne zawierzenie: ja nie chcę decydować o sobie. Zresztą wiem, że ten Papież nie chciał się modlić o swoje zdrowie. Namawiano go: „Czemu Ojciec Święty nie modli się o swoje zdrowie?”. On odpowiadał: „O wypełnienie woli Bożej trzeba się modlić, a nie o własne zdrowie”. To jest wielka wizja wiary wcielonej w życie. To było dla mnie wielkim znakiem, razem z tym, że ludzie go przez to jeszcze bardziej akceptowali, bo widzieli, że każde słowo, każde zdanie go kosztuje. A on do tych ludzi jechał, szedł, wieźli go… Myślę, że to też jest jakiś cud, który mówi nam, że ludzie są lepsi niż myślimy, że w człowieku ta wrażliwość na dobro, na autentyczne świadectwo drugiego, nie umarła i nie umrze w świecie.
- Ksiądz Arcybiskup pracował w Watykanie, był też rektorem Kolegium Polskiego, z którego Karol Wojtyła wyjechał na konklawe i wrócił dopiero jako Papież. Jak się układała współpraca z Ojcem Świętym?
Abp Józef Michalik: Trudno mi nazwać siebie „współpracownikiem”, byłem raczej wykonawcą poleceń. Niewątpliwie od początku miał swój styl. To jest Papież, który odwiedził wszystkie dykasterie, wszystkie urzędy!
- Budziło to zaskoczenie?
Abp Józef Michalik: Wszyscy bardzo to przeżywali. Nawet biskupi czy kardynałowie. Papież przychodził do biura, z każdym rozmawiał, ja poprosiłem nawet, żeby usiadł sobie za moim biurkiem, żeby zobaczył, jak się pracuje. Papież usiadł, zrobiliśmy zdjęcia. To też jest przejaw jego człowieczeństwa. Widziałem, jak konsekwentnie realizował swoje idee i linie. Wiem, z jakim trudem przebijała się w Watykanie praca sekcji młodzieżowej, czy to, co dzisiaj jest jedną z wizytówek pontyfikatu, czyli Światowe Dni Młodzieży. Nieraz musiał na chwilę wycofać się ze swych planów, ale po chwili do nich wracał i wcielał w czyn. To jest dla mnie dowód posiadania własnej wizji. Dotyczyła ona świeckich, rodziny, młodzieży, obrony życia, ludzi chorych. Za pomysłem szła troska o zbudowanie struktury, czyli zwołanie ludzi, których zwiąże się pracą. I dzisiaj mamy chociażby Akademię „Pro Vita”, czy Papieską Radę ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia. To dzieło trwa. Ten Papież miał wizję dalekosiężną i rozpatrzywszy się w możliwościach Kościoła starał się, żeby coś z tego zostało. Pozyskiwał do swych pomysłów ludzi i jestem przekonany, że to się przyda Kościołowi, bo to są te wizje świętych, które sięgają mocno naprzód w historię.
- Na ile w swym codziennym zatroskaniu o Kościół powszechny i kierowania nim Jan Paweł II znajdował czas na myślenie o Kościele w Polsce?
Abp Józef Michalik: Interesował się bardzo i wprowadzał w życie to, co powiedział zaraz po swoim wyborze: „Przychodźcie do mnie, ja tego potrzebuję”. Interesował się nie tylko wydarzeniami wielkimi, jak chociażby powstawanie i rozwój Solidarności, ale pytał np. czy ludzie chodzą do kościoła, czy się spowiadają? Wypytywał o warunki życia, o to czy ludzie mają z czego żyć, jaka jest kondycja rodziny? Pamiętam, że przed wprowadzeniem religii do szkół przy stole zrodziła się dyskusja na temat słuszności referendum w tej sprawie. Papież się bardzo obruszył i powiedział: „Referendum? Metryka chrztu jest referendum!”. Uważał, że trzeba formować chrześcijan w wierze, to jest nasz obowiązek, to żaden przywilej, żadna łaska. Jeżeli nie będziemy autentycznie wierzący, nie będziemy pogłębiali wiary, to ona uschnie, obumrze. Współpraca człowieka z Bogiem jest bardzo ważna. Bardzo się interesował wszystkimi sprawami i, czując tę wielką więź z Polską, on właściwie nigdy z Polski nie wyjechał, on w tej Polsce ciągle był i modlił się za nią.
- A jakby Ksiądz Arcybiskup scharakteryzował Jana Pawła II, jako kapłana?
Abp Józef Michalik: Był cały dla Pana Boga. To był pustelnik, samotnik, pierwotny mąż Boży, który przed Bogiem był cały po to, by potem być całym dla ludzi. Łączył w sobie charyzmat osobistej fascynacji Panem Bogiem oraz zakorzenienia w ludziach. Bo kapłan to pośrednik między Bogiem a ludźmi. On się doskonale czuł na modlitwie, bez której nie mógłby realizować swojego kapłaństwa, a z drugiej strony kochał ludzi i ich potrzebował. Jego dom od rana do wieczora był pełen ludzi. Pamiętam, jako rektor byłem kiedyś zaproszony na obiad z pewnym biskupem polskim. Papież opowiadał przy tej okazji przy stole, z kim od rana zdążył się już spotkać. Na to ten biskup mówi: „Proszę Waszej Świątobliwości ja to czekam, kiedy będę wreszcie sam. Czy to Waszej Świątobliwości nie męczy?”. A Papież się uśmiechnął i mówi: „Ja się źle czuję, jak tu nikogo nie ma”.
- Na pewnym etapie każdy mógłby się poczuć zmęczony ciągłymi spotkaniami, a on stwarzał ku nim kolejne okazje…
Abp Józef Michalik: Tak było od zawsze. Pamiętam, że gdy jako kardynał zatrzymywał się w Kolegium Polskim, często po serii ważnych spotkań wracał późno. Gdy jednak było akurat jakieś spotkanie imieninowe któregoś z księży, często słyszeliśmy do drzwi: „Puk, puk!”, i wchodził Wojtyła. Siadał razem z nami i wspólnie śpiewał. To było wpisane w jego osobowość: on nie bał się, że coś straci przebywając z ludźmi.
- Ksiądz Arcybiskup pożegnał kard. Wojtyłę przed bramą kolegium tuż przed konklawe…
Abp Józef Michalik: I powiedziałem: „Niech Ksiądz Kardynał nie zapomni żeby tu wrócić, na czarno lub na biało”, a kardynał odpowiedział: „Wrócę, wrócę, nie martw się!”. I dokładnie w rok od tego wyjazdu zdecydował, że przyjedzie odwiedzić Kolegium Polskie, wrócił w białej sutannie.
Pamiętam jak po wyborze zrobił się wielki szum, telefony się urywały. Ks. Stanisław Dziwisz wrócił do Kolegium i stwierdził, że następnego wieczoru pojedziemy razem przewieźć papieskie rzeczy do Watykanu. Zawieźliśmy walizki. Ojciec Święty był w kaplicy. Poszliśmy i my. Klęczałem i klęczałem. Myślę sobie, przecież późna pora, podchodzę do Ojca Świętego żeby się pożegnać, a Papież zobaczył mnie i mówi: „Poczekaj chwileczkę”. Za chwilę wyszliśmy razem. Ojciec Święty był bardzo swobodny i nawiązałem do tego. A Ojciec Święty mówi: „Przed chwilą był tu kard. Wyszyński i też spytał mnie, jak ja się tu czuję, a ja powiedziałem: «Tak, jakbym tu zawsze mieszkał», a kardynał odpowiedział: «To jest właśnie ta łaska stanu»”. Mnie wówczas przypomniał się Boryna z „Chłopów”, bo Papież jak ten gospodarz, który rzeczywiście czuje się u siebie zaproponował: „Chodźcie, pokarzę wam dom”. I poszliśmy po wszystkich pokojach. Na koniec powiedział wtedy: „Przychodź tu na zsiadłe mleko!”. Tak też przejawiała się ta jego humanitas.
Co roku, w rocznicę wyboru na Stolicę Piotrową, Jan Paweł II ok. godz. 17:00 odprawiał w prywatnej kaplicy Mszę św. Zapraszał na nią tych, którzy w jakiś sposób byli bezpośrednio związani z jego wyborem. Mnie też zapraszał na tę modlitwę. Zawsze było to wielkim przeżyciem, okazją do wspomnień, ale i do wymiany opinii. Zdaję sobie sprawę, że ten pontyfikat jest darem nie tylko dla nas Polaków, ale dla wszystkich ludzi. Myślę, że naszym obowiązkiem jest pogłębiać tę relację teraz na płaszczyźnie wiary, bo jego posługa dla Kościoła nie skończyła się. Ona trwa i będzie kontynuowana w innym wymiarze, o czym mówi nam wiara. I to jest właśnie to piękne światło, które się zapala po raz kolejny przed nami.
Rozm. B. Zajączkowska/ rv
„Perskie” Miejsca Święte – marzec
◊ Marcowy numer „Miejsc Świętych” poświęcony jest Persji, która od 1935 r. stała się Iranem. Imperium perskie pojawiło się na arenie historii starożytnej stosunkowo późno. Stało się to wówczas, gdy biblijny Izrael okrzepł na dobre jako naród i wspólnota religijna. Dwa zasadnicze czynniki sprzyjały wzajemnym kontaktom i oddziaływaniu. Pierwszy był skutkiem wygnania, a następnie życia Izraelitów w diasporze mezopotamskiej, której wschodnie krańce stanowiło terytorium zamieszkiwane przez Persów. Czynnik drugi to silna ekspansja Persów na zachód, aż po Grecję, tak skuteczna, że pod koniec VI wieku przed Chrystusem należał do nich cały Bliski Wschód.
Pielgrzymując szlakiem dawnej Persji odnajdujemy ślady trzynastu spośród 46 ksiąg Starego Testamentu oraz siedmiu starotestamentalnych proroków. Grób biblijnego Daniela nawiedzamy w Suzie, gdzie zdumiewa wielkie przywiązanie szyitów do tego miejsca. W Hamadanie znajdujemy mauzoleum biblijnej królowej Estery, jednej z sześciu wielkich kobiet Izraela przedstawionych na mozaice w kościele Zaśnięcia NMP w Jerozolimie.
Jednak najbardziej cenną wiedzą dla nas może być fakt, że zręby Starego Testamentu, głównie Pięcioksiąg, zostały zredagowane właśnie na terenie Persji na przełomie VI i V wieku przed Chrystusem. Ks. Waldemar Chrostowski pisze: „Judejczycy musieli nauczyć się życia na wygnaniu, bez świątyni, bez kultu i składania ofiar. Szybko zdano sobie sprawę, że w radykalnie nowej sytuacji należy zabezpieczyć Tradycję, czyli ją zebrać, zestawić, utrwalić, zapisać”. Pielgrzymka po Persji nawiązuje również do kwestii tzw. Trzech Króli. Na podstawie dzieł św. Efrema i tradycji miejscowego Kościoła można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że byli to Persowie.
Spotkanie z bogatą kulturą Persów zachęca do kształtowania postawy dialogu międzyreligijnego. Niezbędnym warunkiem usunięcia lęku wobec przedstawicieli innych religii jest ich poznanie. Spotkanie ze starożytnymi Kościołami chrześcijaństwa, sięgającymi czasów apostolskich, wzbogaca wizję Kościoła powszechnego. Pielgrzymując po dawnej Persji, a współczesnym Iranie nie możemy zapomnieć, jak ważne jest to miejsce dla nas Polaków. Gdy 1942 r. zakończyła się ewakuacja armii polskiej ze Związku Radzieckiego, w Iranie znalazło się prawie 116 tys. Polaków. Część z nich na zawsze została w Iranie. Polacy pozostawili w Iranie dobre wspomnienia po sobie. W wielu domach pamięta się do dziś o uchodźcach z dalekiego kraju.
Zbigniew Babicki SAC
„Różaniec”, „Sygnały Troski”, „Anioł Stróż” – marcowe czasopisma Wydawnictwa Sióstr Loretanek
◊ Przebaczenie jest trudnym elementem naszego codziennego życia. Wymaga od nas miłości, zrozumienia i żywej wiary w Tego, który każdego dnia wybacza nam nasze słabości i grzechy. W marcowym numerze miesięcznika „Różaniec” pragniemy zastanowić się nad tym, jakie znaczenie ma przebaczenie w naszym życiu i co zrobić, by doświadczyć jego uzdrawiającej mocy.
Lidka i Tomek są małżeństwem z kilkuletnim stażem. Darem rodzicielstwa zostali obdarzeni już wcześniej, ale w ich życie wkradł się śmiertelny grzech – aborcja. W tym numerze opowiadają o tym, w jaki sposób doświadczyli uzdrawiającej mocy przebaczenia.
W marcowym numerze „Sygnałów Troski” zastanawiamy się nad prawdą i szczerością w wychowaniu. Dlaczego dzieci kłamią? Co zrobić, żeby dziecko mówiło prawdę? Jak reagować na drobne kłamstwa i przemilczenia? To tylko niektóre problemy, jakie poruszają autorzy tego numeru.
Ponadto ks. Marek Dziewiecki pisze o wychowawcach, którzy nie muszą być ideałami, ale muszą być prawdomówni, natomiast br. Tadeusz Ruciński opowiada o dziwnym królestwie Mniemanii.
„Trzeba mieć wrażliwe serce, żeby pamiętać o kimś, kto potrzebuje pomocy, choć nie ma śmiałości o nią prosić”. W najnowszym numerze „Anioła Stróża” możemy przeczytać o dzielnym chłopcu, który pokonał swój strach przed szpitalem i o szkolnej zbiórce darów dla dzieci z hospicjum. Krystyna Sztramska opowiada o tym, czy trudno być Aniołem, natomiast Iwona Kocińska zdradza, o czym szepczą konwalie.
Zapraszamy do lektury pism, a także do odwiedzenia naszych stron internetowych. Miesięczniki można nabyć w sklepach sieci EMPiK i księgarniach katolickich lub zaprenumerować w Wydawnictwie Sióstr Loretanek: Warszawa, ul. Żeligowskiego 16/20; tel. (22) 673 58 39; e-mail: ; .
Magda Pobikrowska
Dziennik 6.03.2011 - wersja dźwiękowa
Magazyn w niedzielę
◊ W programie: Anioł Pański z Papieżem; relacja Krzysztofa Hudzika z kulowskich tygodni: eklezjologicznego i filozoficznego, oraz druga część rozmowy Beaty Zjaczkowskiej z abp. Józefem Michalikiem o Janie Pawle II.
Słuchaj:
Biuletyn Radia Watykańskiego jest rozsyłany gratis na adresy abonentów. Jak dokonać prenumeraty lub jak z niej zrezygnować informujemy na stronie www.radiovaticana.va/polski